Wczoraj byłam z Agnieszką na bardzo owocnej łapance, bo choc jak zwykle trzeba było swoje odczekac (i przemarznąc do szpiku kości), to udało się za jednym pociągnięciem sznurka złapac dwa przepiękne skarby, rodzeństwo mojego rudego.
Dzis pojechałam sama, tylko z kontenerkiem, bo podobno kociaki były od wczoraj zamnkięte w piwnicy. Ludzie byli im tam przeciwni i chcieli z nimi "zrobic porządek". Na miejscu okazało się, że ktoś wczoraj otworzył im okienko i w piwnicy był tylko najmiejszy Kajtek. Kajtek został podrzucony na podwórko, na szczęście bezdomna kotka przyjęła go i maluch dołączył do 3 trochę większych kociąt. Sąsiad dziewczyny, w której piwnicy miały byc kocięta powiedział, że jednego przejechał samochód. Kotkę z 2 pozostałymi kociakami byc może przestraszył ruch związany z wczorajszym koncertem, bo właśnie w tamtym rejonie kociaki były. Mam nadzieję, że może jeszcze tam wrócą.
Jedynym pocieszeniem jest fakt, że dla najmiejszego Kajtusia udało się znależc dom. Dziewczyna, która mnie o wszystkim powiadomiła, mieszka w pobliżu tej pani i będzie miec baczenie na malucha.
Obiecane foty.
To fotki zrobione 2 dni temu. Kociaki często śpią przytulone do siebie.
Nineczka solo.
Muszę moją wetkę poprosic o IGŁĘ Z NITKĄ, bo jak Ninuś pęknie przejedzenia, to będe mogła ją zszyc.
Rudy klopsik, który ostatecznie dostał imię Grisza, w ruchu. A trzeba przyznac, uwielbia się bawic.
A tutaj, wlazłem gdzie nie trzeba i wypoczywam.
