dellfin612 pisze:vega36 pisze:Kochane Cioteczki,
Pisze do Was Farelek ze swojego własnego domku. Już zwiedziłem cały domek od piwnicy po strych. Nie czuć żadnego kota. Poocierałem się w wielu miejscach - tak na wszelki wypadek, żeby zaznaczyć, że to moje. Rano dostaję pełną miseczkę jedzonka, a Duzi się cieszą, że ładnie jem. No to wsuwam, aż mi się uszka trzęsą, żeby im sprawić przyjemność. Nie, nie muszę się poświęcać - jedzonko smaczne. Potem najmłodsza Duża (ma 14 lat - rany, jaka stara) idzie do szkoły. Chciałem z nią iść, ale mi wytłumaczyła, że kotki do szkoły nie chodzą. Nie lubię szkoły, bo ona nie lubi kotów. Drugi Duży (jeszcze starszy - ma 18 lat) też idzie do szkoły. Jego szkoła również nie lubi kotów. Kto to jest ta szkoła, że taka niedobra? Zostaję z najważniejszą Dużą. Patrzę, kiedy usiądzie, żeby jej wskoczyć na kolana. Duża bawi się ze mną moimi zabawkami. Mam różne kolorowe myszki, piłeczki i różne inne fajne zabawki. Pozwalam Dużej bawić się nimi, bo jeszcze niczego mi nie zepsuła, poza tym fajnie jest tak się wspólnie bawić. Mam też swoje obowiązki. Kiedy najmłodsza Duża wraca ze szkoły, muszę wyprowadzić ją na spacer. Ubiera mnie w takie śmieszne szeleczki i bierze smycz. No czegoś musi się trzymać, a ja mam wszystkie cztery łapki zajęte chodzeniem. Ta Duża to się wszystkiego boi. Kiedy widzi jakiegoś psa albo kota, to od razu bierze mnie na ręce. Przytulam się do niej i mruczę: "Nie bój się, Farelek obroni". A ona to rozumie, bo mnie głaszcze i mówi, że jestem kochanym kotkiem. Wracamy do domku oboje bardzo głodni.
Najbardziej lubię wieczory. Wszyscy Duzi są w domku i każdy musi mnie wymiziać, wziąć na ręce i powiedzieć coś miłego. Młody Duży siedzi przy skrzynce, na której są obrazki i przesuwa się taka śmieszna strzałka. Wskakuję mu na kolana i obserwuję strzałkę, która biega w skrzyneczce, a potem zasypiam. Jest mi ciepło i przytulnie. Każdy chce mnie brać do siebie na noc. Więc raz śpię w jednym łóżku, raz w innym. W końcu wszyscy mnie tutaj kochają.
Mówię Wam, nie ma to jak własny domek, kolana Dużych i mnóstwo rąk do głaskania. Mrrrruuuu
Przesyłam Wam, Kochane Cioteczki, najsłodsze lizu, lizu, lizu i idę do najważniejszej Dużej, bo już mnie woła 
Farelek
Veguś, przepiękny wzruszający list.
To pierwszy list otrzymany od mojego podopiecznego 
Wydrukuję go i powieszę na ścianie. I będzie to taki symbol, wskazówka i modlitwa, aby wszystkim kotkom tak dobrze układało się życie.
Taaak,
dobry domek, to klucz do kociego szczęścia

Odwiedziliśmy Farelka dwukrotnie - jadąc do Mamy na Święta i niedawno, kiedy pojechaliśmy, gdy Mama była w szpitalu.
W grudniu, tuż przed Świętami, zobaczyliśmy fajną scenę. Po zaśnieżonym podwórku biegał maluch (ten od "Fajeja") i ganiał Farelka. Koteczek doskonale rozumiał, że małe dziecko nie ma takich możliwości biegania jak on, więc kiedy się rozpędzał, nagle przystawał, odwracał główkę i biegł z powrotem do dziecka. Z kolei maluch wtedy ze śmiechem uciekał przed Farelkiem. Po zabawie kotunio wrócił do domu, zainteresował się michą, a potem wskoczył na swoje miękkie krzesło postawione specjalnie dla niego przy kaloryferze. Podczas mrozów Farelek wychodził, żeby obejrzeć swoje włości, co trwało ok. 10 minut, po czym wracał, żeby się zagrzać. Kotunio urósł i zmężniał

Jest naprawdę piękny

Kiedy znowu będziemy przejeżdżać, zajrzymy do koteczka i zrobię trochę fotek.
Farelek jest oczkiem w głowie całej rodziny. Przyjemnie było patrzeć, jak go rozpieszczają i dbają o jego wygody

Delfinku Kochany, musisz kiedyś wybrać się z nami i zobaczyć Farelkowe szczęście. Buźka sama będzie Ci się śmiała
