Dzielna Agn!
Dzielna Hopi!
Cały czas trzymam kciuki!
Wszystko musi byc ddobrze, Hopi chce życ!
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agn pisze: Nie oceniajcie mnie. Niech nie ocenia mnie nikt, kto nie musiał stanąć przed decyzją uśpienia kota, który fizjologicznie jest zdrowy. Normalnie je i wydala. Możecie nie zgadzać się z moją decyzją, myśleć, że sami byście w życiu na coś takiego nie pozwolili. Ale nie oceniajcie mnie.
Pamiętam jak półtora roku temu, przez trzy tygodnie walczyłam o 'udrożnienie' Orzecha. Operacja, której nie podjąłby się żaden wet - nacięcia zwieraczy cewki moczowej. Też myślałam, że nie damy rady. Ale Orzech żyje. Warto było. Moje zmęczenie, łzy i 'odczucia estetyczne' nie mają wobec tego żadnego znaczenia.
berni pisze:Hopi była potwornie okaleczona już przed tym zabiegiem. Każdy kto ją widzialam jak chodzi z tymi powykrecanymi łapkami wie jak to wygladało. Kiedy była u mnie też mogłam podjąć decyzję o eutanazaji. I też nie potrafiłam....bo widziałam jak Hopi cieszy się życiem..nie musi tego mówić..po zwierzęciu to widać....ona "biegła" do miseczki, bawiła się myszkami, wdrapywała się dzielnie podciągając na tapczan żeby się przytulić, żeby pospać w pościeli co uwielbiała. Tych łapek już wtedy wogole nie uzywała....a wrecz jej przeszkadzały.
wydaje się mi że latwo napisać żeby podjęło się decyzję o eutanazji, ...trudniej w praktyce to wykonać, kiedy tego kota się widzi,mieszka z nim...i widzi się że on cieszy się życiem...bo ja widziałam- że Hopi się cieszyła swoim życiem.
moim zdaniem po zwierzęciu widać czy chce żyć czy nie...większość z nas wie jak wyglada kocia depresja, koty schroniskowe które nie chcą żyć..koty nerkowe dla których kolejne kroplówki ratujące życie są koszmarem...to widać moim zdaniem czy kot cieszy się życiem czy jest dla niego tylko męką.
livy pisze:berni pisze:Hopi była potwornie okaleczona już przed tym zabiegiem. Każdy kto ją widzialam jak chodzi z tymi powykrecanymi łapkami wie jak to wygladało. Kiedy była u mnie też mogłam podjąć decyzję o eutanazaji. I też nie potrafiłam....bo widziałam jak Hopi cieszy się życiem..nie musi tego mówić..po zwierzęciu to widać....ona "biegła" do miseczki, bawiła się myszkami, wdrapywała się dzielnie podciągając na tapczan żeby się przytulić, żeby pospać w pościeli co uwielbiała. Tych łapek już wtedy wogole nie uzywała....a wrecz jej przeszkadzały.
wydaje się mi że latwo napisać żeby podjęło się decyzję o eutanazji, ...trudniej w praktyce to wykonać, kiedy tego kota się widzi,mieszka z nim...i widzi się że on cieszy się życiem...bo ja widziałam- że Hopi się cieszyła swoim życiem.
moim zdaniem po zwierzęciu widać czy chce żyć czy nie...większość z nas wie jak wyglada kocia depresja, koty schroniskowe które nie chcą żyć..koty nerkowe dla których kolejne kroplówki ratujące życie są koszmarem...to widać moim zdaniem czy kot cieszy się życiem czy jest dla niego tylko męką.
berni!
nic dodac, nic ując!
Hopi, myślę o Tobie słoneczko!
Agn, dasz radę!
berni pisze:Hopi była potwornie okaleczona już przed tym zabiegiem. Każdy kto ją widzialam jak chodzi z tymi powykrecanymi łapkami wie jak to wygladało. Kiedy była u mnie też mogłam podjąć decyzję o eutanazaji. I też nie potrafiłam....bo widziałam jak Hopi cieszy się życiem..nie musi tego mówić..po zwierzęciu to widać....ona "biegła" do miseczki, bawiła się myszkami, wdrapywała się dzielnie podciągając na tapczan żeby się przytulić, żeby pospać w pościeli co uwielbiała. Tych łapek już wtedy wogole nie uzywała....a wrecz jej przeszkadzały.
wydaje się mi że latwo napisać żeby podjęło się decyzję o eutanazji, ...trudniej w praktyce to wykonać, kiedy tego kota się widzi,mieszka z nim...i widzi się że on cieszy się życiem...bo ja widziałam- że Hopi się cieszyła swoim życiem.
moim zdaniem po zwierzęciu widać czy chce żyć czy nie...większość z nas wie jak wyglada kocia depresja, koty schroniskowe które nie chcą żyć..koty nerkowe dla których kolejne kroplówki ratujące życie są koszmarem...to widać moim zdaniem czy kot cieszy się życiem czy jest dla niego tylko męką.
Agn pisze:iwcia pisze:Agn nie ważne jest jak kot wygląda, najważniejsze, że żyje szczęśliwy.
Tak, Iwciu, ale według niektórych osób taki kot nie może być szczęśliwy.
Wiem, że przed nami ciężki tydzień lub dwa. Prozaicznie - najtrudniej będzie do pierwszej kupy.![]()
Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia.
Ja bardzo potrzebuję. I dziękuję, że jesteście.
aga9955 pisze:...jestem dziwnie spokojna ze Ona i Ty dacie rade.
casica pisze:Agn pisze: Nie oceniajcie mnie. Niech nie ocenia mnie nikt, kto nie musiał stanąć przed decyzją uśpienia kota, który fizjologicznie jest zdrowy. Normalnie je i wydala. Możecie nie zgadzać się z moją decyzją, myśleć, że sami byście w życiu na coś takiego nie pozwolili. Ale nie oceniajcie mnie.
Pamiętam jak półtora roku temu, przez trzy tygodnie walczyłam o 'udrożnienie' Orzecha. Operacja, której nie podjąłby się żaden wet - nacięcia zwieraczy cewki moczowej. Też myślałam, że nie damy rady. Ale Orzech żyje. Warto było. Moje zmęczenie, łzy i 'odczucia estetyczne' nie mają wobec tego żadnego znaczenia.
Agn, każdy kto pisze publicznie o swoich decyzjach, a zwłaszcza tych kontrowersyjnych naraża się na osąd. Nie może też wymagać wyłącznie poklasku, byłoby to wielką naiwnością.
Życie to nie tylko fizjologia, życie to również komfort i zadowolenie. Nie wierzę osobiście, że tak potwornie okaleczony kot może być szczęśliwym kotem. Niestety kot tego nie powie.
Ja w ogóle jestem przeciwna uporczywej terapii i nie tylko w stosunku do zwierząt. Czym innym jest walka, która daje szanse na wyleczenie i godne życie. Aczym innym tego życia przedłużanie w męce.
I nie chodzi o estetykę, żeby była jasność.
Nie umiem podziwiać takiej decyzji Agn, jestem po prosu wstrząśnięta.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, włóczka i 83 gości