Mrusia-14-latka z chorymi nerkami. Cudowne ozdrowienie:-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 07, 2009 19:53 Mrusia-14-latka z chorymi nerkami. Cudowne ozdrowienie:-)

Opiszę to historię kotki mojej Mamy, 14-letniej Mruni, która dochodzi siebie po zabiegu amputacji ogonka i czyszczenia kamienia nazębnego. Ponieważ dochodzi z trudem, nasz doktor wyjechał, a Mama nie bardzo ma się do kogo zwrócić, liczę na pomoc wszystkich, którzy mieli doświadczenie z kotami nerkowymi. Przepraszam z góry za wymiary postu, ale starałam się wszystko opisać dokładnie.
Mrusia przez większość życia nie wykazywała żadnych problemów zdrowotnych. Co jakiś czas miała ściągany kamień nazębny – ostatnio dwa lata temu – wtedy też przeszła sterylkę i wycinanie guzka na boku, który na szczęście okazał się tłuszczakiem (trzy różne zabiegi w odstępach czasu). Potem wszystko było w normie, ale w paszczy zebrał się okropny kamień, który przeszkadzał jej w jedzeniu (to ostatnie czyszczenie było niedoskonałe, na głupim Jasiu i tylko ją wymęczyło). Poza tym zaczęła niepokojąco często wymiotować. Mama udała się więc do lecznicy, ale powiedziano jej, że tak starych kotów się nie usypia. W końcu (początek grudnia) zrobili Mrukowi badania krwi, które wykazały lekko podwyższone parametry nerkowe (kreatynina 1,90, mocznik 77,60). Pan doktor potwierdził wtedy, że o narkozie nie ma mowy i kazał jej jeść renal.
Sęk w tym, że Mruk odmówił jedzenia wszelkich karm dla nerkowców – kamień przeszkadzał jej przy tym w gryzieniu i w efekcie kotek zaczął chudnąć. Po wizycie u kolejnego weterynarza Mama zaczęła podawać Mruni ipakitine, a od sześciu tygodni także aloes na wzmocnienie. W efekcie przedostatnie wyniki badań krwi na Śląsku, z kwietnia, to 71 mocznik (n.70) i 1,8 kreatynina (n.1,8 ).
Do tego wszystkiego na ogonku Mrusi pojawił się w grudniu guzek, który w okolicach Wielkanocy zaczął rosnąć i paprać się (była biopsja, która wykazała, że to niezłośliwy guz okrągłokomórkowy, który jednak trzeba usunąć).
Pomimo bardzo negatywnych opinii śląskich lekarzy, że kota przy takich wynikach nie można operować, zdecydowałyśmy się przywieść kota do Warszawy - do naszego pana doktora, do którego mamy pełne zaufanie i u którego leczymy nasze koty.

Po rentgenie klatki piersiowej i usg (żadnych przerzutów, wątroba i nerki zmienione w stopniu, który charakteryzuje się jako „zmiany starcze”) i powtórnych badaniach krwi (mocznik bez zmian, kreatynina skoczyła do 2,2), zdecydowaliśmy się 27 maja na zabieg.
Kicia miała narkozę wziewną, doktor amputował jej ogonek i wyczyścił zęby. Potem codziennie jeździliśmy na kroplówki (pierwszego dnia dożylne, potem podskórne raz dziennie) i antybiotyki. Okazało się, że do tego wszystkiego doplątało się zapalenie pęcherza, które leczyliśmy na bieżąco. Kicia po zabiegu dużo spała, ale powoli wracał jej apetyt. Jadła powoli i niedużo, jak przed operacją, ale jednak. Leki na pęcherz sprawiły też, że zaczęła sama robić siusiu do kuwety. Przez tydzień nie roiła kupy, ale po lewatywie i ten problem się rozwiązał. We wtorek, 2 czerwca, doktor uznał, że jest ok i kazał się stawić tylko na zdjęcie szwów. Ponieważ jednak Kicia po odstawieniu kroplówek czuła się gorzej i nie chciała jeść, a nawet raz zwymiotowała śliną, w czwartek i piątek podaliśmy znów podskórną kroplówkę i doktor zalecił, żeby w miarę możliwości powtarzać tę kroplówkę co drugi dzień przez dwa tygodnie, z dodaniem catosalu (1ml) i combivitu (1ml). Proponował mamie, żeby robiła to sama w domu, ale Mama się boi, zwłaszcza, że mieszka sama. Zbadaliśmy też krew i okazało się, że niestety wyniki skoczyły - mocznik na 77, kreatynina - 3,6. Doktor powiedział jednak, że jest raczej dobrej myśli i że badania trzeba powtórzyć za dwa tygodnie, bo tydzień po zabiegu to za wcześnie, żeby parametry się ustaliły na właściwym poziomie. Jego zdaniem jest szansa, że za te dwa tygodnie wyniki mogą być lepsze. Co do jej samopoczucia, mówił, że trzeba poczekać, aż Mrunia wróci do własnego domku, gdzie nie będzie zestresowana obcym miejscem (mieszkała z Mamą u Cioci przez ten tydzień). Poza kroplówkami Kicia ma dostawać ipakitine i ziołowy środek lekko moczopędny - phytophale. Do tego convalescenece, bo ma jeszcze ranki w pyszczku po usuwaniu kamienia i kilku zębów.

Mama wczoraj wróciła z kotem na Śląsk. Mruk faktycznie w domu ożył, zachowywała się wczoraj żwawiej i normalniej niż w Warszawie, a nawet trochę poprawił się jej apetyt – zjadła trochę surowej wołowiny. Na ipakitine i convalescensa zareagowała bez entuzjazmu.

Dziś rano Mama pojechała do lecznicy niedaleko domu, gdzie nieznany jej pan doktor powiedział, że:
1) wyniki Mruka nie są podwyższone, jak powiedział nasz doktor, ale bardzo złe. Brak apetytu może być, jego zdaniem, spowodowany właśnie tymi fatalnymi wynikami.
2) kroplówek nie ma sensu robić, o to tylko stres dla kota. Po czym sam walnął kroplówkę ze strzykawki (!)
3) jeśli boli ją w pyszczku, to na pewno z powodu wrzodów, które pojawiają się przy zaawansowanej mocznicy (nie zajrzał nawet do pyszczka)
4) to, czy kot przeżyje, zależy od tego, czy będzie jadł karmę dla nerkowców.

Mama jest w panice, ja przez telefon niewiele mogę zrobić, a mój doktor wyjechał na urlop. Sęk w tym, ze w okolicach domu nie mamy żadnej zaprzyjaźnionej lecznicy, a na powrót naszego doktora, który może coś radzić telefonicznie, trzeba będzie poczekać jeszcze 2 tygodnie.
W związku z tym chciałam zapytać, co o tym myślicie i przede wszystkim, czy takie wyniki naprawdę oznaczają fatalny stan nerek?
Co robić z kroplówkami? Mama sama ich na pewno nie poda, więc co jest gorsze dla kota - kroplówka w lecznicy i stres czy spokój bez kroplówki?
Piszę chaotycznie, ale strasznie się martwię i nie wiem, co robić. Mrunia na pewno nie zachowuje się jak zdrowy kot – dużo śpi (tak niby zawsze miała), i martwi nas ten brak apetytu. Przed operacją Mama ze spodeczkiem goniła ją po domu, żeby kicia zechciała jeść – i sukcesem byłą malutka puszeczka pasztetu gourmeta dziennie (nic innego nie chciała).
Moim zdaniem trzeba by się trzymać zaleceń naszego doktora i zbadać krew za dwa tygodnie, ale mamy mętlik w głowie. Dziękuje z góry za wszystkie porady,
Marysia
Ostatnio edytowano Wto sie 11, 2009 12:10 przez MMKD, łącznie edytowano 4 razy
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 07, 2009 20:09

Marysiu, ja nie mam doświadczenia z kotami nerkowymi, ale nie wydaje mi się, by "diagnoza" weta koło Twojej Mamy była słuszna :?

Nie wiem co z tymi kroplówkami... kojarzy mi się, ze chyba "Edyta i Sebastian" (taki nick) mają kota, który źle reagował na kroplówki i kot jest po prostu dopajany dopyszcznie w sporych ilościach i tak płukany.

Marysiu, napisz koniecznie pw, żeby zajrzeli do watku.

Kciuki ogromne za Mrunie! i za Mame i za Ciebie! :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Nie cze 07, 2009 20:24

Ja tak na szybko. Przeczytalam i mysle ze wet ktory powiedzial ze Mrunia ma bardzo zle wyniki chyba sie myli.
Moze nigdy nie mial do czynienia z kotem nerkowym.
Wyniki nie sa tragiczne a tylko nieznacznie podwyzszone co w tym wieku i zwazywszy na zabieg jest mozliwe.

Ja odpuscilabym kroplowki a kicie nawodnilabym doopyszcznie za pomoca strzykawki.
Karmilabym tym na co ma ochote poki co i powoli mieszajac karmy dodawalabym jedzenie nerkowe. Renal nie jest smaczny i malo kotow go jada chetnie. Sprobujcie z hillsem mokrym.

Spokojnie, nie ma paniki. Jak wroci wet mamy ktory prowadzi jej zwierzka to zrobilabym badanie krwi i jeszcze raz USG. Do tego zbadalabym poziom potasu, fosforu i wapnia.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 07, 2009 20:26

No i wazne jest tez nie dostarczac kotu stresu. W tym wieku dla nerek stres jest zlym polaczeniem.

Spokoj i jeszcze raz spokoj:) Dobrze bedzie.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 07, 2009 20:32

Niestety próbowałysmy jej dawać wszystkie karmy nerkowe: i hills'a, i special i purinę - nie chce niczego. Przed zabiegiem jadała gourmety, teraz mama w rozpaczy dała jej rybę na parze. Pierwsza porcja jakoś poszła, druga już gorzej.
Co do weta, niestety to nasz wet, który przyjmuje w Warszawie, a Mama jest na Śląsku. Przyjechały na 10 dni na zabieg i nie zanosi się, żeby miały to powtarzać, bo taka podróż to straszny stres dla kota. Omal się nie ugotowała, jadąc tu dwa tygodnie temu. Ale jak doktor wróci, będzie mógł się telefonicznie wypowiedzieć na temat wyników i dalszych zaleceń - dobre i to.

A dopyszcznie ile się daje kotu wody (bo rozumiem, ż nie NaCL), zeby go przepłukać?

Dzięki :D
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 07, 2009 20:35

Napisalam PW.
Podalam juz troche informacji, ale tu na szybko napisze, ze dawalabym takze karme dla nerkowcow. Kreatynina mogla skoczyc po zabiegu pod narkoza, wiec trzeba teraz szybko nerki odciazyc, mozna tez podawac kroplowki, zeby ja przeplukac. Tylko taka kroplowka, nie ze strzykawki, bo taka to najgorszy stres dla kota.
I zadnej ryby, bo wykonczycie kota, ryba jest zakazana dla nerkowcow!
Poza tym nie jest zle, widzialam juz gorsze wyniki, te sa niedobre, ale bez tragedii :ok:
Ostatnio edytowano Nie cze 07, 2009 20:59 przez Anja, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Nie cze 07, 2009 20:37

wode zwykla do pysia powoli strzykawka. Czy kicia duzo siusia? wiecej niz zwykle?
Czy sama wiecej pije? czy dostaje caly czas lekki diuretyk? czy zapalenie pecherza jest zaleczone? czy dostaje antybiotyk?

Wazny jest jonogram ze wzgledu na wapn i fosfor.

gotowana ryba jest ok. Kicia musi jesc. Mozna w razie podwyzszonego fosforu podawac do jedzenia alusal, ale to tylko po zrobieniu badan.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 07, 2009 21:11

O tę rybę już kiedyś pytałam- mama dała ją dlatego, że Mruk rybę uwielbiał i dziś zechciał ją zjeść. Nasz pan doktor powiedział, że jak nie chce jesć nic innego, to już lepsza ryba niż głodówka. Podobnie z gourmetem. Nie mam pomysłu, co jeszcz moglibyśmy jej dawać - może jest jakaś dieta domowa, nieszkodliwa dla nerek?

"Czy kicia duzo siusia? wiecej niz zwykle? "
Siusia niewiele - ale tak ma co najmniej od grudnia, czyli odkąd mama ją dokładnie obserwuje. Dwa razy na dobę, trzy max, ale rzadko.

"Czy sama wiecej pije?"

Nie, nie chce za bardzo pić; na szcęście je mokre karmy, a dziś wypiła wodę, w której się gotowała ryba

"Czy dostaje caly czas lekki diuretyk?"

Tak, od wczoraj ten lek ziołowy, Phytophale

"Czy zapalenie pecherza jest zaleczone?"
Na to wygląda

"czy dostaje antybiotyk? "
już nie

Jeśli chodzi o zapalenie pęcherza, zbadaliśmy jej mocz 2 dni po zabiegu, bo mama się zorientowała, że Mruk wchodzi i wychodzi z kuwety, nie siusiając. Wyniki były następujące (piszę to, co mama przedyktowała mi przez tel):
Ciężar wł: 1,020
Złoty, mętny, słabo kwaśny
Białko 0.09
Krew+++
urob. w normie
osad obfity
zal,st,nabl.poj. L, 1-2.
E zal.pole.sw.zmien.wyl(?)
Wal -
Kryszt-
Flora mierna

Z wypisów, które Mama przeglądała, wynika, ze Mruk dostawał po opreacji (i przy okazji na pęcherz) ceporex.
W dzień, kiedy sie gorzej poczuł (czwartek) mamy w wypisie catosal, carboxylazę, clanohepar, tolfinę i duphalyte, a podczas ostatniej wizyty także fiprex.

Niestety lecznice w okolicy domu taki sobie, mimo że dwie polecane są w wetach polecanych. Na szczeście Mama wybiera się we wtorek w góry, a po drodze mają wspaniałego doktora w Oświęcimiu.
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 07, 2009 21:31

domowe jedzenie nerkowe polega na dodawaniu do mięsa ryżu lub makaronu w celu obniżenia białka ale najważniejsze żeby kot nie schudł jak nie chce zdrowego niech je co chce byle jadł dobre są też karmy dla seniorów
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie cze 07, 2009 21:37

najsmaczniejsza mokra nerkowa animonda protect nieren w sklepach internetowych
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie cze 07, 2009 21:45

Animondę też próbowałyśmy - i kurczakową i wieprzową:-( ble...

Czyli - jeśli chodzi o jedzenie dla nerkowców - ma być jak najmniej mięsa, czyli białka? A więc na chłopski rozum elpsze są karmy z zawartością mięsa 4%? (typu gourmet, felix itd?). Czy nie chodzi o to, a o dobroczynne działanie makaronu i ryżu?

Może jeść surowe mięso? (wołowinę)?
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 07, 2009 21:56

chodzi o obniżenie białka przede wszystkim słabsze karmy jeśli kot je chce mogą być byle nie miały szkodliwych konserwantów można też dawać karmę dla psów jest niżej białkowa mój nerkowiec miał do nich pociąg a ma niezwykły instynkt weci unikają odpowiedzi na to logiczne pytanie
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie cze 07, 2009 21:58

Dzięki :D
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

Post » Nie cze 07, 2009 22:02

mój przez parę miesięcy jadł tylko surowe mięso i chyba mu posłużyło dla nerek nie ma znaczenia czy surowe tylko wieprzowiny nie wolno surowej
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon cze 08, 2009 18:44

Mam wieści od Mamy - niestety Mruk ciągle nie chce jeść. Ani pić. Dała się namówić rano na trochę ryby (w nocy wyjadła resztki ze spodeczka). Gourmetem, który do tej pory jadła, gardzi. Siuisała tylko raz, rano, po 18 godzinach przerwy(!)
Mama daje jej ipakitine i ten ziołowy środek moczopędny, do tego convalescenece i wodę strzykawką.

Co możemy zrobić, żeby porpawić jej apetyt?

Z tym siusianiem to niedobrze, prawda? (chociaż pzred operacją też siusiałą rzadko, 2 razy na dobę)
ObrazekObrazek
Obrazek

MMKD

 
Posty: 670
Od: Nie paź 19, 2008 14:12
Lokalizacja: Warszawa - Mo-Kotów/Siemianowice Śl.

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 769 gości