Etka domyślam się, że potem kotka zastała zszyta i wyglądała jak po sterylce.
Takie rzeczy się zdarzają jak i lipne zabiegi. Być może któryś z wetów naciął tylko kotkę i ją zszył bez wycinania czegokolwiek.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Liwia_ pisze:Uwazasz, ze wet nie stwierdzi ciazy w jej polowie? Naprawde?
Nie wierzysz mi ani domkowi Fufu? Dlaczego? Jaki mialabym interes w klamstwie i to w momencie, gdy nikomu do glowy nie przyszlo, ze Marcysia to Kredka? Jak dotad kazde moje slowo sie sprawdzilo.
Dom Marcysi wyjasnil juz chyba, ze ten kot MUSI byc Kredka, bo Kredka i Marcysia nie mogly byc z jednego miotu.
Uwazam, ze pokazalas ksiazeczke innego kota, nie Kredki. NIC sie w niej nie zgadza - wiek kota, miejsce, data, umaszczenie, a do tego - nagle okazuje sie, ze jej nie wyslesz nikomuPrzedziwne....
Ciesze sie, ze kwestia bocznej sterylki zostala wyjasniona.
Kicia trafila do Bytomia, bo tam znalazl sie tymczas...
Nie odpowiedzialas sensownie na zadne pytanie, potrafisz reagowac jedynie agresja, niestety.
Co robienia bledow - wg mnie sie niestety na nich nie uczysz. Proces adopcyjny Piracika trwal 1 dzien. Nawet domek byl zdziwiony, ze tak krotko.
Cameo pisze:Liwia_ pisze:Uwazasz, ze wet nie stwierdzi ciazy w jej polowie? Naprawde?
Nie wierzysz mi ani domkowi Fufu? Dlaczego? Jaki mialabym interes w klamstwie i to w momencie, gdy nikomu do glowy nie przyszlo, ze Marcysia to Kredka? Jak dotad kazde moje slowo sie sprawdzilo.
Dom Marcysi wyjasnil juz chyba, ze ten kot MUSI byc Kredka, bo Kredka i Marcysia nie mogly byc z jednego miotu.
Uwazam, ze pokazalas ksiazeczke innego kota, nie Kredki. NIC sie w niej nie zgadza - wiek kota, miejsce, data, umaszczenie, a do tego - nagle okazuje sie, ze jej nie wyslesz nikomuPrzedziwne....
Ciesze sie, ze kwestia bocznej sterylki zostala wyjasniona.
Kicia trafila do Bytomia, bo tam znalazl sie tymczas...
Nie odpowiedzialas sensownie na zadne pytanie, potrafisz reagowac jedynie agresja, niestety.
Mam prawo Ci nie wierzyć, zresztą, nie ja jedna, w wątku tych dwóch kotek ktoś też miał wątpliwości, a cała sprawa jest tak dziwna, że aż prosi się o śledztwo, jestem na tyle uparta że jak się uprę, to znajdę to przytulisko i weta który robił ten "zabieg", tylko po to, żeby wyciągnąć kasę.
Co do książeczki to wyjaśniłam, ciekawe jaki inny kot miał u mnie sterylkę pod koniec Grudniana dodatek o umaszczeniu szylkret
i urodzony 04.08
![]()
No?
Co robienia bledow - wg mnie sie niestety na nich nie uczysz. Proces adopcyjny Piracika trwal 1 dzien. Nawet domek byl zdziwiony, ze tak krotko.
A ile według Ciebie ma trwać proces adopcyjny? Jak ktoś dzwoni, rozmawiam i umawiam się na wizytę, oglądam mieszkanie, rozmawiam, zostawiam książeczkę z namiarami na mnie, wyprawkę, podpisuje umowę i wychodzę.
To że mam taki język, to już moja sprawa, mam ile innych (dołujących) spraw na głowie i dlatego wchodzę na forum (żeby się zrelaksować) a co widzę? Wiecznie jakieś przepychanki, aż się odechciewa pisać
aga9955 pisze:Cameo dlaczego nie chcesz wyslac ksiazeczki?
Liwia_ pisze:...
Moja kotka na poczatku lutego przeszla operacje ropomacicza, potem zrobila sie przepuklina i byla cieta jeszcze raz. Wzdluz brzuszka ma blizne bardzo wyraznie odczuwalna na calej dlugosci.
...
Liwia_ pisze:Co do procesu adopcyjnego - jednodniowy jest przy adopcji kota ze schronu. Z DT wg mnie zdecydowanie powinien trwac troche dluzej. Zawsze mi sie wydawalo, ze trzeba troche poznac ludzi, ktorym powierza sie swoje odchuchane zwierzatko, napisac kilka maili, odbyc kilka rozmow telefonicznych, czesto jest jeszcze wizyta przedadopcyjna. Na pewno nie trwa to jednego dnia.
mirka_t pisze:Etka domyślam się, że potem kotka zastała zszyta i wyglądała jak po sterylce.
Liwia_ pisze:Widze. Choc Kredka tez byla szyta 2 razy i jak sama Cameo twierdzila - blizna powinna byla byc wyczuwalna.
Cameo pisze:aga9955 pisze:Cameo dlaczego nie chcesz wyslac ksiazeczki?
Aga, ja muszę mieć jakiś dowód że to jest mój kot (w razie, jakby mi się chciało biegać po sądach)![]()
Ale tego nie zrobię bo skoro Korciaczki zaufały Oli i Dorocie i powierzyły im kota to domek jest ok... z drugiej strony, jak widzę co o mnie piszą to mam ochotę tam pojechać i zabrać im tego kota (Ma u mnie DS) tym bardziej że to forumowiczki które są na forum raz na ruski rok, a wiedzą już o mnie wszystko, gdzie oddałam koty, komu, i jak... ja się nie mieszam w adopcje Korciaczek, napisałam to tylko dlatego, że nie podobało mi się to zadawanie pytań w wątkach i cisza...
Może ktoś zaufany tam podjedzie i to sprawdzi, skoro nowy_dom_fufu nie chce mnie widzieć?
Tak czy owak, wydaje mi sie, ze w tej chwili nie masz juz do niej zadnych praw, na pewno by Ci Marcysi nie wydano.
Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 121 gości