Po drugiej stronie siatki - schr. łódź VII

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 03, 2009 12:56

walczyłabym ze stereotypem "nie warto brać kota ze schronu, bo szybko umrze, bo nie warto takich leczyć" - takie opinie serwują czasem - o zgrozo - weterynarze, osobom bioracym kota ze schronu.
EDIT - weci nieschronowi

Propagować schron jako miejsce gdzie czekają na adopcje zwierzęta - TAK.
Przytaczać wybrane historie kotów i tych zdrowych porzuconych lub po zmarłych, i tych zabiedzonych, zaniedbanych i chorych, a potem wyleczonych i żyjących szczęśliwie - TAK.

Pisać rozważnie - że dzięki pracownikom schroniska (praca pani Asi i Mariolki - ciężka i niewdzięczna, ogromna, codzienna; opieka wetów - w takich warunkach, braku izolacji, sprzętu i przy tej ilości zwierząt niewystarczajaca) i pracy wolontariuszy - warunki kotów w schronisku łodzkim wydają się dobre - owe dywaniki, pełne miski, koszyczki - ale że nic nie zastąpi opieki kochającego człowieka. Że mimo zapewnienia najlepszej opieki jaką można w takich warunkach, to nie jest i nigdy nie będzie dom. To tylko poczekalnia, gdzie jednym się udaje, inni gasną, nie doczekując własnego miejsca na ziemi, pozostają w poczekalni na zawsze.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Śro cze 03, 2009 13:03

Sis pisze:walczyłabym ze stereotypem "nie warto brać kota ze schronu, bo szybko umrze, bo nie warto takich leczyć" - takie opinie serwują czasem - o zgrozo - weterynarze, osobom bioracym kota ze schronu.
EDIT - weci nieschronowi

Propagować schron jako miejsce gdzie czekają na adopcje zwierzęta - TAK.
Przytaczać wybrane historie kotów i tych zdrowych porzuconych lub po zmarłych, i tych zabiedzonych, zaniedbanych i chorych, a potem wyleczonych i żyjących szczęśliwie - TAK.

Pisać rozważnie - że dzięki pracownikom schroniska (praca pani Asi i Mariolki - ciężka i niewdzięczna, ogromna, codzienna; opieka wetów - w takich warunkach, braku izolacji, sprzętu i przy tej ilości zwierząt niewystarczajaca) i pracy wolontariuszy - warunki kotów w schronisku łodzkim wydają się dobre - owe dywaniki, pełne miski, koszyczki - ale że nic nie zastąpi opieki kochającego człowieka. Że mimo zapewnienia najlepszej opieki jaką można w takich warunkach, to nie jest i nigdy nie będzie dom. To tylko poczekalnia, gdzie jednym się udaje, inni gasną, nie doczekując własnego miejsca na ziemi, pozostają w poczekalni na zawsze.


co Magija napisała w pierwszym poście tego i poprzednich wątków schroniskowych! i takie motto powinoo pozostać - taką wersję przyjęłam i będę się jej trzymać ;)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 13:20

Dziewczyny, mnie nie chodzi o to żeby propagować obraz schroniska jako hotelu 5-gwiazdkowego...
chodzi mi o to, żeby propagować hasła, że w schronisku są zwierzęta, które czekają na miłość, a nie tylko tam umierają...

a tak swoją drogą ja rozumiem, że zajmujecie się tym długo i widziałyście baaardzo dużooo... ale jeżeli Wy macie takie podejście, to to jest dopiero dobijające...
sorki, że tak piszę, ale trochę ręce mi opadły... :(
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 13:39

Joanna KA pisze:Dziewczyny, mnie nie chodzi o to żeby propagować obraz schroniska jako hotelu 5-gwiazdkowego...
chodzi mi o to, żeby propagować hasła, że w schronisku są zwierzęta, które czekają na miłość, a nie tylko tam umierają...


to co piszesz, to jest prawidłowe podejście, ale zrozum, że nie wszyscy zrozumieją to poprawnie (vide - nawet my się nie do końca zrozumiałyśmy ;) ) ja po prostu mówię, co widziałam i słyszałam. Ludzie nie zawsze zareagują tak, jak tego oczekujemy, niestety. Dlatego trzeba wziąć także pod uwagę efekty, czyli rodzinne niedzielne wycieczki do zoo, tylko takiego trochę innego, komentarze o tym, jak to tu jest ślicznie i następstwa tychże. I tego się - myślę - najbardziej boimy z Sis. Że reklama, która w założeniu ma przynieść wzrost adopcji, może również skończyć się zwiększeniem ilości oddawanych do schronu zwierząt :(

i nie chodzi tu o moje podejście do sprawy, bo gdyby tak było, to nie latałabym tam prawie w każdy weekend, tylko o to, że to jest niekończąca się historia, że to się samo napędza, że wyadoptujesz 5 kotów w sobotę i strasznie się cieszysz, a w niedzielę pojawia się kolejne 10 :( Sama przyznasz, że można być czasem zmęczonym i zniechęconym, że ludzie wydają się stadem baranów, bez serca i mózgu, że zaczynasz się zwyczajnie po ludzku bać robić cokolwiek...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 13:47

chodzi o to,
że takie 3, 4 historie, takie jak historia Colina, Natalki, Semena, Gwoździkowej, teraz MAszki, Klementyny czy Pattki
to jest najlepsza okazja żeby pokazać
całą prawdę o schronisku
o porzuceniu, cierpieniu, walce i tym, że mozna wygrać...
po prostu, prawdziwe historie, bo jak inaczej :(
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 13:51

ale druga strona wolontariatu: owszem wyda sie 5 wroci na to miesjce 10 ale gdyby nie pomoc, ogloszenia, DT, byloby tych kotow 15 zamiast 10. To bledne kolo ale mimo wszystko wolontariat odnosi sukcesy ze sie zawalczy, ze Klementynka jednak nie zgasla, ze koty pojadly mieska, ze ktos zauwayl tego czy innego kiciastego ze nie pozwalamy im gasnac. Niektore umra, ale nie umra zapomniane. Nie zawsze wygramy walke. Ale dopoki ona sie udaje choc w jednym przypadku warto tam byc.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 03, 2009 13:55

Georg-inia pisze:
Joanna KA pisze:Dlatego trzeba wziąć także pod uwagę efekty, czyli rodzinne niedzielne wycieczki do zoo, tylko takiego trochę innego, komentarze o tym, jak to tu jest ślicznie i następstwa tychże. I tego się - myślę - najbardziej boimy z Sis. Że reklama, która w założeniu ma przynieść wzrost adopcji, może również skończyć się zwiększeniem ilości oddawanych do schronu zwierząt :(

[...] ludzie wydają się stadem baranów, bez serca i mózgu, że zaczynasz się zwyczajnie po ludzku bać robić cokolwiek...

Rzadko, bardzo rzadko bywam w schronisku. Byłam niedawno, jako transport dla Sis ;) Miałam trochę czasu, więc patrzyłam. Zobaczyłam przede wszystkim smutne oczy starszych kotów, błaganie o miłość i wyłączność. O to, żeby ktoś się nimi zainteresował :|
I zobaczyłam ludzi, rodzinkę, którą "zaopiekowała się" Inga...taką właśnie wycieczkę :evil: ... bo jakoś nie bardzo mi się wydawało, że oni przyszli po kota. Raczej po to, żeby się upewnić, że go nie chcą. A słyszałam przecież co drugie słowo :?

Druga strona medalu jest taka, że kociastym w łódzkim schronie nie jest źle (dzięki dziewczynom) ... wystarczy poczytać o innych (Wrocław np.) :roll: :(
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Śro cze 03, 2009 14:24

Co do robienia schronisku publicity to niestety, muszę w ogólnym zarysie zgodzić się z opiniami Georg_inii i Sis.

Joanna KA pisze:a tak swoją drogą ja rozumiem, że zajmujecie się tym długo i widziałyście baaardzo dużooo... ale jeżeli Wy macie takie podejście, to to jest dopiero dobijające...
sorki, że tak piszę, ale trochę ręce mi opadły... :(


Asia, niech Ci nic nie opada. Wiem, że marzy Ci się (nie powiem, że mnie nie :wink: ) jakieś tajemnicze czary-mary, które spowoduje, że ludzie będą walić do schroniska tabunami, adoptować kociaste dziesiątkami i wychodzić super wyedukowani na troskliwych i odpowiedzialnych opiekunów dzięki naszym ulotkom i książeczkom.

Niestety, to nie takie proste.
W skuteczność ulotek itp. rzeczy nie bardzo wierzę - jak ktoś chce to szybko dotrze do wiedzy na temat zwierzaka i choćby dzięki internetowi wyedukuje się w trymiga, a jak nie chce to nawet i dziesięć ulotek nie pomoże, bo je wyrzuci do kosza za rogiem.

Wierzę natomiast w pracę od podstaw i efekty działania małymi kroczkami. Wierzę w taką pracę jaką wykonujemy od ponad dwóch lat.
Efekty są i można je zobaczyć choćby w pierwszym poście wątku schroniskowego. Trzeba to po prostu robić dalej.

Te działania to:
- aktualne opisy na stronie i ogłoszenia w maksymalnej ilości, wszędzie gdzie się da.
- kontakt mailowy i telefoniczny w przysłowiowy świątek i piątek z domkami chętnymi na adopcję kota i tymi, które już kota od nas zaadoptowały. Wielokrotnie z takiej korespondencji "poadopcyjnej" znajdował mi się dom dla kolejnego kociastego. "Bo wie Pani, może weźmiemy drugiego kota dla naszego Mruczusia, bo chyab się nudzi i też ze schroniska" albo "bo znajoma zachwyciła się naszym kotem i pytała skąd go mamy i też by chciała przyjechać do schroniska"...
- i jak najczęstsze, a na pewno weekendowe "bycie" w schronisku, żeby być przy adoptujących, rozmawiać z nimi, dawać swoje namiary "jakby coś". Co z tego, że w kociarni leży stos ulotek o zabezpieczeniu okien, jak nikt ich (poza mną chyba :roll:) nie rozdaje ? Tam ma być na miejscu żywy ludź i być do dyspozycji jako "żywa ulotka". Po prostu.

Dla mnie najcenniejszą nabytkiem dla kotów schroniskowych nie są nowe miski, zmywarka czy odmalowane ściany. Fajnie jak są, ale tak naprawdę najcenniejszym dobrem jest nowy wolontariusz, ale taki z prawdziwego zdarzenia, który trafia się niestety rzadziuchno, tylko raz na jakiś długi czas. Jak dwa lata temu Sis, jak rok temu Krzysiek. Jak teraz Ty Joanna - ze swoim sercem, zapałem, czasem, który tym kotom poświęcasz ...
Fajnie, że nam (i kotom) trafił się taki udany "nabytek" :wink:.

No, to tyle ode mnie :wink:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 14:43

miałam napisać coś innego... ale nie napiszę...

podsumowując dyskusję, która się wywiązała powiem, że oczywiście macie rację, we wszystkim się z Wami zgadam...
ale... czasami warto spojrzeć na coś z innej perspektywy...

Aniu, dziękuję Ci za ciepłe słowa... bardzo są dla mnie ważne i budujące, i bardzo je sobie cenię. :love:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 14:47

ja nie wierzę w czary-mary... jestem już dużą dziewczynką :D :wink:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 14:49

Joanna KA pisze:ja nie wierzę w czary-mary... jestem już dużą dziewczynką :D :wink:


a ja wierzę, bez wiary w cuda świat byłby czasem nie do zniesienia.

ale ja to zawsze infantylna trochę byłam..... :oops:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 14:52

a Joasia, jeszcze jedno, jak bylam w Łodzi kolezanka moja ale z Twojej pracy opowiadala mi ze jest dziewczyna od nas ze schronu co oglasza koty na pracowej stronie. Mimo ze moja kumpela jest psiara i kotami sie nie zajmuje bardzo czesto oglada Twoje ogloszenia Joasiu, a to dowodzi ze odzew moze byc calkiem spory wlasnie z takich ogloszen. Skoro nawet psiara na nie zaglada :) Moze i znajda sie kociarze :)
Dzieki! :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 03, 2009 14:52

Joanna KA pisze:ja nie wierzę w czary-mary... jestem już dużą dziewczynką :D :wink:

Duże dziewczynki też wierzą w czary-mary :P
Dzięki nim życie jest mniej mroczne ;)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Śro cze 03, 2009 14:57

Etka pisze:a Joasia, jeszcze jedno, jak bylam w Łodzi kolezanka moja ale z Twojej pracy opowiadala mi ze jest dziewczyna od nas ze schronu co oglasza koty na pracowej stronie. Mimo ze moja kumpela jest psiara i kotami sie nie zajmuje bardzo czesto oglada Twoje ogloszenia Joasiu, a to dowodzi ze odzew moze byc calkiem spory wlasnie z takich ogloszen. Skoro nawet psiara na nie zaglada :) Moze i znajda sie kociarze :)
Dzieki! :)


Już dwa koty dzięki ogłoszeniom Joanny na stronie "pracowej" mają swoje dobre domy (wiem, że sensowne i troskliwe, bo jestem z nimi cały czas w kontakcie :D).
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 03, 2009 15:00

a no wlasnie :)
i to jest sens calej tej naszej roboty :)

owszem sa smutne chwile ale sa i te wesole :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Wix101 i 104 gości