kasia86 pisze:U Was też ładnie i zielono.
Było ładnie

Od kliku dni jest zimno i mokro i chłopaki nie wychodzą na balkon

Strasznie mi ich żal, bo bardzo by chciały. Nie mogą zrozumieć dlacvzego raz im otwieram, a innym razem nie, mimo iż się dopominają. Straszny jest w tym roku ten sezon. Kotki mają zbyt mało czasu by się cieszyć świeżym powietrzem
W piatek byliśmy u weta. Niestety kotki tym razem wyjątkowo nie chciały współpracować. Zawsze grzeczne, tym razem dały lekkiego czadu. Sam wet był zaskoczony i stwierdził, że chyba biometr jest niekorzystny. Ginuś już w poczekalni burczał w transporterze (a nawet nie widział innych zwierząt, zwykle widząc tak nie reagował). A potem warczał w czasie badania. Baks nie chciał pozwolić na pobranie krwi. Najpierw usiłowaliśmy z wetem kilka razy tak jak zawsze. Niestety Baks się wyrywał, więc wet postanowił go spacyfikować zawijając w ręcznik tak, że trzy łapki były unieruchomione. Wtedy Baks bronił się próbując nas pożreć

W końcu trzeba było go tak zawinąć, że łepek też miał schowany, a na zewnątrz była tylko łapka, z której pobierana był krew. Bardzo mi go było żal

Siłowaliśmy się z nim jakieś 15 minut - oczywiście z kilkoma przerewami na utulenie i uspokojenie go.
Wyniki badania na razie znam z rozmowy telefonicznej. Jeśli chodzi o kreatyninę i mocznik nadal są w normie

Niestety każde badania wykazuje zbyt małą liczbę białych krwinek. Podawanie leków stymulujących odporność niczego w tym względzie nie zmienia. Wet ma się zastanowić, co z tym zrobić. Byc może taka jest uroda Baksa, ale będziemy starać się podnieść ten poziom białych krwinek. Może macie jakieś sugestie co należy zrobić?
Dzisiaj w nocy zmartwił mnie Ginuś, który o godzinie 3.40 wymiotował lekko strawionym jedzeniem

Strasznie się zmartwiłam, bo Ginuś nie wymiotuje (to był trzeci raz odkąd jest u mnie, czyli od ponad roku). Wczoraj nie dostał żadnej nowej karmy, więc wystraszyłam się, że jakaś paskudna choroba go dopadła i do rana już prawie nie spałam. Uspokoiłam się nieco, kiedy Ginuś tradycyjnie dopominał się śniadanka (na wszelki wypadek dostał intestinala), a po nim ganiał się z Baksem a potem szalał z myszką. Może to była jakaś niestrawność. Będę go obserwowała. Na obiadek dostał filet z indyka (przemrożony i sparzony - prawie ugotowany), a do końca dnia będzie jadł intestinala, aby mu brzuszek wrócił do formy.
Pogoda jest taka, że chłopaki głównie śpią. Oczywiście budzą się na jedzenie, skorzystanie z kuwetki, chwile zabawy i pieszczoty, o które się dopominają
Pozdrawiamy i życzymy wszystkim poprawy pogody
