
Nie sposób przewidzieć, co ją stresuje, a co nie.
Wczoraj, chociaż wydawało się, że zadomowiła sie już w kociej budce, wymyśliła sobie, że pod łóżkiem będzie jej wygodniej.
No ale skoro kicia nie jest dzika, tylko wymaga ośmielenia, to szkoda, żeby tam tak siedziała. Więc ryzykując większe zestresowanie rozebrałam łóżko, zostawiając tylko kawałek bezpośrednio nad nią. Przysuwam się delikatnie do jej kryjówki, a kicia co? Płoszy się, fuka, ucieka? A gdzie tam. Ziewając słodko, przeciągając się pooowoooli wyłazi spod tej resztki łóżka i biegnie do miski, wcina jakby co najmniej tydzień nie jadła, zalicza kuwetkę i zwiedza pokój


A najfajniej bawi jej się ... śrubokrętem



Swoją drogą to miałam zamiar nie kupować jej tej budki, bo żaden ze znanych mi kotów nie używa czegoś takiego, rozkładają sie na łóżkach i fotelach, budki ignorując. Całe szczęscie, że jednak się skusiłam, bo daje kiciowi jednak trochę poczucia bezpieczeństwa.
I dziewczyny, nie ma za co dziękować. To człowiekowi jest dużo lepiej z kotem, a że przy okazji i kicia skorzystała...
