160 Kotów Szczecin Prosimy o Wsparcie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 28, 2009 22:36

/hopsniemy jeszcze wieczorem i uciekam bo na ocy juz nie widze :?

spokojnej nocy :wink:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Czw maja 28, 2009 22:53

Witam Dziewczyny.Jestem bardzo pózno bo była burza. Zmoklam strasznie. W adidasach to miałam bagno. Spodnie mokre do kolan szkoda gadać.Poniewaz mam juz teraz więcej czasu chciałabym konkretnie i rzeczowo wyjaśnic w czym polega problem adopcji kotów dzikich. Na adopcjach moze sie nie znam tak dobrze jak chociażby NOT czy Agiis-s bo standardowo zajmuje się kotami dzikimi lub pól dzikimi.Wiele uratowanych przeze mnie kotów, bedących mieszkancami mojego domu to też niestety koty pol dzikie. Wielokrotnie pisałam jakie sa związane z tym problemy jak chociażby odrobaczenie tabletką czy podanie jakiegoś leku. Dlatego zwylke koty w mieszkaniu te trudniejsze odrobaczam proszkiem bo nie mam innej mozliwości. To samo dotyczy niestety podania leku.Te koty mogły zostać na dworzu. Skonać i nikogo by to nie obchodziło. Wzielam je jednak i wziełam na siebie cieżar opieki nad nimi.Rude kocurki o których pisze E-dita nic nie mają wspolnego ze słodkim Bodziem, ktory jest u E-dity na tymczasie. To zupełnie inna bajka. Koty nie podchodzą do mnie nawet na wyciagniecie reki.Jedzą dopiero jak odejde. Są w dobrej formie i zaden z nich nie wyglada mi na chorego.Do ich złapania musiałabym użyc klatki pułapki. Niestety jadąc rowerem nie mam mozliwości przewiezienia jej a trzeba chyba liczyć ze musiałabym zrobić dwa kursy. Jednego rudego musiałabym zostawić w domu oczywiście w klatce wystawowej, która jest wiecznie zajęta i jechać po drugiego. Dodam tylko że wózeczkiem w jedną strone 3 km. Czyli musiałabym zrobić łacznie dziennie oprocz kilometrów ktore robie dodatkowo 12 km na nogach.Nie mówiąc juz o tym ze wcale nie jestem przekonana co do efektów tej akcjii.W chwili obecnej PRIORYTETEM są dla mnie sterylki. W czasie który poświece na dwa dzikie koty, okoci mi sie conajmniej jedna czy dwie kotki i juz pod opieką nie bedę mieć 158 kotów po zabraniu dwóch rudych, tylko kolejnych 8 sztuk więcej. Proszę o zrozumienie tematu. Nie znam sie na adopcjach ale za to znam się dobrze na kotach dzikich. Na ich zwyczajach i na tym ze potrafią być nieprzewidywalne. A to własnie potrafie przewidzieć. Działam w hurcie.Nie w detalu. Nie moge poświecić jednej sprawy kosztem innych.Mam trochę mieszane uczucia co do ludzi, którzy są napaleni na takie czy inne koty. Piszę tu o maści. Myśle ze powodem chęci adopcji ze strony przyszłego domku jest tylko umaszczenie futerka. Reszta jakoś ujdzie w tloku a to niestety nie prawda.Nie mam zadnych zastrzeżeń w sprawie adopcji. W sprawie adopcji kotow proludzkich, takich które wyjątkowo nie mogą zostać bo lgną do człowieka i moga stać sie łatwym łupem dla psów, zwyrodnialców itp. Natomiast przenoszenie kota dzikiego w nowe warunki stawiam pod wielkim znakiem zapytania. Jak przyszły dom poradzi sobie z podaniem leku itp? Jeśli zaistnieje taka potrzeba? I czy kot wogóle zaakceptuje nowe miejsce. Jeszcze raz to napiszę bo pisałam juz wielokrotnie.Nikt z nas nie zmieni natury. Robienie czegoś na siłę nie jest dobre ani dla nas ani dla kotów. Takie jest moje zdanie. Sprawę oczywiscie przemyśle dokładnie w jakimś wolnym terminie. Narazie takim nie dysponuje i nie wiem kiedy bede mieć ten luksus. Pozdrawiam Serdecznie Wszystkich.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 28, 2009 23:04

wiora pisze:ale ja wlasnie pytam co z tym rudziutkim co szukamy dt? :roll:
O widzisz Wiora i to jest DOBRE PYTANIE. :wink: Pisałam na wątku kilka dni temu że mam dwa poważne kłopoty. To znaczy klopotów jest ciągle co nie miara, jak chociażby ostatnia sprawa z garazem. W tym wypadku jednak prosiłam o pomoc. Nikt nie podjał tego tematu. czyli go nie ma? Dobrze ze zapytałaś o Rudego, bo właśnie od wczoraj jest u mnie. Wzięłam go pod pache jak chodził i zebrał przy blokach o jedzenie. Miejsce sobie też fantastyczne wybrał, bo zaraz obok ten cholerny pitbul zagryzł wtedy Lune. Rudy to też było czyjeś marzenie. Piekny rudy kocurek. Teraz niewiele z tego marzenia zostało. Brudny jak święta ziemia. Wychudzony, głodny i cały w kleszczach. Oczywiscie ze szukamy DT.Pisałam też juz w tej sprawie do Agiis-s.
Ostatnio edytowano Pt maja 29, 2009 1:03 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 28, 2009 23:18

iza71koty pisze:...Tak mam obawy E-dita. Mam i koniec. Jeśli wyadoptujesz koty tak daleko, nie bedzie szans potem sprawdzać domku. Nikt nie bedzie sie trudził.Adopcjami zajmuje sie Agiis-s i nasze koty te które ida do adopcji ida do ludzi. Umowa adopcyjna zastrzega ze domek ma być niewychodzący.Miziaki muszą isć.Półdzikie nie koniecznie. Tam gdzie sa nic im nie grozi. Czują sie tam dobrze. Mają opiekę i schronienie. Teraz w sezonie kilka osób je dokarmia. Wiem bo rozmawiałam. Zabierając ode mnie dwa pół dzikie koty nie będzie to wielką dla mnie różnicą. Ale dla nich moze być. Albo na dobre albo na złe, bo się nie zaaklimatyzują i uciekną. I co bede miała dodatkowy kłopot na głowie?Albo i nie bo się nigdy tego nie dowiemy. Wiem że chcesz dobrze E-dita ale wolałabym się skupić w tej chwili na tym co jest najważniejsze.Bo jak pisałam jestem sama i tylko tu na miejscu moge liczyc na siebie.Przemyśle ta sprawę na spokojnie ale jeszcze nie teraz.


E-dita ma rację.
Trzeba dążyć do ograniczenia populacji i wyadoptowania tych kotów działkowych, które maja szansę na adopcję.

Te rude dzięki swojej urodzie mają możliwość zakotwiczenia się w firmie agroturystycznej.

Ta dzika kotka, która ma małe kociaki na działce mogłaby trafić z dziecmi na przykład do mnie bądź do kogoś innego na miesiąc, czy półtora do czasu zakończenia karmienia. Tym sposobem udałoby sie oswoić młode i po odpchleniu i odrobaczeniu oddać je do adopcji, a na zakończenie wysterylizowaną matkę wypuścić w miejscu jej bytowania.

Jeśli młode zostana na działkach przy matce, to za rok bedziemy musiały je sterylizować, a p.Iza będzie karmić je przez nastepnych kilka lat.
Mimo sterylizacji w tym roku 25 kotek rodza się w terenie p.Izy kociaki, które pozostawione na działkach powiekszą populację kotów karmionych przez p.Izę.

P.Izo pisze Pani, że jest sama i może liczyć tylko na siebie.
No właśnie.
A co będzie z kotami, gdy któregoś dnia nie będzie Pani mogła do nich wyjśc z powodu na przykład zlamanej nogi, zapalenia płuc, operacji wyrostka czy 101 innych powodów?
Życie ma to do siebie, że często nas przykro zaskakuje.

Pisze nie po to, aby "wkladać kij w mrowisko", ale by uzmysłowic jak ważne jest ograniczanie populacji kotów zwlaszcza tak dużej jak u p.Izy.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pt maja 29, 2009 0:49

Dziękuje za dobre rady NOT. Szkoda tylko ze żadna z Was tu nie była i nie widziała tych kotów na oczy.To że rude to nie znaczy że sa fantastyczne ,bo sa rude.Proszę Cię o analize wszytkiego a nie wyciaganie pochopnych wniosków. Dziwi mnie że Ty to piszesz, która ma świadomosć że rzadko kiedy koty dzikie czy pół dzikie są adopcyjne. Tym bardziej jeśli nie ma miejsca i warunków do ich oswajania.Bardzo sie cieszę że tak się martwisz moim zdrowiem.Bo nie jesteś pierwszą Osoba która o tym wspomina.Choć z drugiej strony jeśli ja zdrowie strace, to czy straci na tym 160 czy 130 kotów chyba nie robi wielkiej róznicy?To są wielkie plany, ale tak naprawdę niewiele nowego wnoszą. Dlaczego?Dlatego ze bezdomność jest zbyt duża a nas jest zbyt mało. Ot co.Dlatego ze tak naprawde nikogo nie obchodzą kolejne rodzące się mioty. Dlatego że tak mało osób sterylizuje. Dlatego że nawet dużo osób mające swoje własne koty nie potrafi się nimi należycie opiekować a swoich miotów pozbywa się podrzucając je innym do karmienia.Tak naprawdę ograniczenie tej populacji tu upływający czas. Nic więcej. I nie ma co na jakieś cuda liczyć. Tylko sterylki i doprowadzenie do tego, aby kolejne mioty się nie rodziły, daje szanse na zmniejszenie się tej populacji w przyszłości.Temat kotki już z Tobą przeanalizowałam jak byłaś ostatnio u mnie.Prosiłam o klatkę wystawowa i niestety jest dla mnie nieosiągalna.A dlaczego? Bo kotka ma siedzieć u Ciebie w piwnicy w klatce trzy miesiące, póki nie wyadoptujesz ostatniego kociaka?Tylko po co? dzika kotka, ktora Cię nie zna, ma siedzieć i karmić samodzielne już maluchy?A potem po trzech miesiącach mam ją odwieżć i ona sobie świetnie poradzi tak?Dziewczyny przepraszam, ale nie dla mnie takie dyskusje. Temat adopcji dzikich czy pół dzikich kotów z mojego terenu, najlepiej tych co mają 8 czy 9 lat.Przestańmy gdybać o czymś co nie ma racji bytu.Wiem że Kazdy się stara wymyśl;ec w tej sytuacji coś sensownego ale nie ma sensownego wyjścia z tej sytuacji.jedynie takie o jakim pisałam powyżej. juz kilka lat temu to analizowałam. Możecie mi wierzyć. Dopiero od kilku lat widzę efekty calej pracy włożonej w sterylki. Może czas zająć sie tym co jest naprawde w tej chwili najważniejsze? Czyli niebawem szukania tymczasu dla maluchów które sa u mnie i dla Rudego, który potrzebuje ciepłego domu.Nie wiem NOT co masz na myśli pisząc o adopcjach?Wyadoptowalismy w tamtym roku dwa półdzikie koty. To znaczy Ty wyadoptowałaś, bo twierdziłaś ze sie świetnie do mieszkania nadają. Dalszy ciąg to juz chyba znasz? Jedyne udane adopcje dotyczyly kotów, ktore wcześniej miały domy i je straciły.Czy tak jak Miluś który był słaby i chory.Zamartwianie się moim zdrowiem i tym co może mi sie przytrafić było już na innym wątku.Sugerowanie mi podjęcia nie przemyślanych do konca decyzji też nie jest pomocne. Przepraszam ale w wielu kwestiach mamy różne poglądy.Tak na marginesie to nie wierz w cuda że wyadoptowanie 5 czy 10 kotów z takiego stada cokolwiek zmieni bo na to miejsce pojawią się kolejne, niekoniecznie urodzone z kotek które nie zdążę wysterylizować. Zawsze można oddać. Tylko co dalej?A konkretnie to nie widzę na swoim terenie kotów adopcyjnych. Chyba że mówimy o miziakach jak teraz ten Rudy wyrzucony z domu lub maluszki od kotek, które można oswajać i udomawiać.Trzeba przyjechać i zobaczyć. Wyciąganie wniosków na odległosć nie jest dobrą metoda. Znam te koty bardzo dobrze.Wiem czego mozna sie po nich spodziewać.Obchodzi mnie ich los.To że Ktoś chce na siłę poprawić ich los, wcale ich nie znając, niekoniecznie może dać zamierzony efekt.Nawet tu na Forum jest trochę takich przykładów. Wystarczy poczytać. :wink:
Ostatnio edytowano Pt maja 29, 2009 2:01 przez iza71koty, łącznie edytowano 2 razy
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 1:18

Dziewczyny w sobote postaram się zrobić kolejny Bazarek. Mam trochę fajnych ciuszków.Zainteresowanych rozmiarami 40-42 Serdecznie Zapraszam. Oczywiście mniejsze tez beda. Mam nadzieję że ten Bazarek trochę lepiej się spodoba. A teraz juz mówię Wam Dobranoc :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 6:50

Witam!
Izo, pieniądze dla Kapselka i Bogusia poleciały na Twoje konto :wink: .

A przy okazji-jak sie moi Wirtualni Chłopcy mają??

Pozdrawiam

aglo

 
Posty: 2930
Od: Wto gru 02, 2008 7:42
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt maja 29, 2009 9:21

Pani Izo, w klatkach wystawowych podobnie jak Pani przetrzymuję przez kilka dni kotki dzikie po sterylizacji bądź dzikie koty będące w trakcie leczenia z różnych rejonów miasta.
Staram się nie odmawiać ludziom przyjmowania kotów dzikich na czas ich choroby i rekonwalescencji.
Przykro mi, ale nie widzę możliwości pożyczenia klatki komukolwiek nawet Pani.
Na temat adopcji kotów półdzikich mam inne zdanie, gdyż wg mnie koty te dobrze znosza adaptacje w nowym terenie pod warunkiem, że żyją w podobnych warunkach i mają nie gorszą opiekę niz przedtem.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pt maja 29, 2009 10:08

NOT ja rozumiem ze nie mozesz pożyczyc. Jak rownierz rozumiem że pomagasz ludziom z miasta.Nie wiem ile posiadasz klatek ale jeśli te klatki sa niezbedne do ratowania innych kotow, to nie ma sensu blokować jednej z nich na dwa lub trzy miesiące.Moim zdaniem przetrzymywanie dłuzej domowej kotki z maluchami ma sens bo kotka nie jest w takim stresie. Natomiast przetrzymywanie kotki dzikiej tak długo to moim zdaniem nioepotrzebny dlugotrwały stres.Przeciez nie bedziesz wcisnkać maluchow byle komu. Lato to sezon urlopowy, dużo ludzi wyjeżdza i dopiero po urlopie bierze kociaka. Myśląc w ten sopsób moze sie zdarzyc że adopcje będę trwały kolejne dwa miesiące. Kotka całe lato przesiedzi w klatce karmiąc maluchy a na chłody jesieni dopiero zostanie wypuszczona. Przepraszam ale zawsze wszystko analizuje.Patryk ktory u mnie siedział dlugo był leczony. W dodatku to była zima. I inna sytuacja bo go miałam w mieszkaniu i co chwile mogłam tam zajrzec zeby nie czuł sie samotny. A pozatym dawał się głaskać. Kiedy zauważyłam ze chce na dwor nie zastanawiałam sie 5 minut. Kotka nie będzie miała takiego wyboru.To ze kotki są u mnie po sterylkach w klatkach 2 lub 3 czy nawet 4 dni jets zupełnie inna sprawą .Przecież nie o tym pisałam.Pisałam o 90 czy 120 dniach ktore ma spędzic kotka w klatce zeby odchować małe.Nie widzę takiej potrezeby poprostu.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 10:12

aglo pisze:Witam!
Izo, pieniądze dla Kapselka i Bogusia poleciały na Twoje konto :wink: .

A przy okazji-jak sie moi Wirtualni Chłopcy mają??

Pozdrawiam
Witam Serdecznie Aglo. :lol: Piękne Dzięki za Wsparcie. To bardzo ważne dla nas :lol: Bogusia nie widziałam dwa dni. Pewnie łazi sobie. Ale wie gdzie pełna miseczka czeka. Tam sie wczoraj w tym bloku na samej gorze w ciagu dnia spalilo dwoje starszych ludzi. Nie mieli jak uciec bo to 4 pietro. Koszmar. jak byłam u Bogusia to widziałam Policje i spalone mieszkanie. A Kapselek to normalnie przychodzi. Ale nie przychodzi teraz do mnie bo cieplo, tylko daje mu pod smietnikiem, bo on lubi jeść w samotności . Pozdrawiam Serdecznie :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 10:23

Podnosimy kociaczki. Prosimy o Pamięć :wink:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 10:40

Mam Wspaniąłą Wiadomosć Dziewczyny.Dziś Rudy jedzie na Tymczas do Agiis-s. Pięknie Ci Dziękujemy Agiis-s z całego Serca.Rudy, który był kiedyś czyjąś maskotką. Teraz będziemy walczyć o DOM dla niego. Taki PRAWDZIWY na ZAWSZE :lol:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 10:44

Pisałam Wam już że JESTEŚCIE BARDZO KOCHANI???? Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt maja 29, 2009 11:09

NOT pisze:
...

Ta dzika kotka, która ma małe kociaki na działce mogłaby trafić z dziecmi na przykład do mnie bądź do kogoś innego na miesiąc, czy półtora do czasu zakończenia karmienia. Tym sposobem udałoby sie oswoić młode i po odpchleniu i odrobaczeniu oddać je do adopcji, a na zakończenie wysterylizowaną matkę wypuścić w miejscu jej bytowania.

Jeśli młode zostana na działkach przy matce, to za rok bedziemy musiały je sterylizować, a p.Iza będzie karmić je przez nastepnych kilka lat.
Mimo sterylizacji w tym roku 25 kotek rodza się w terenie p.Izy kociaki, które pozostawione na działkach powiekszą populację kotów karmionych przez p.Izę.

...


Kotki na ogól kończą karmienie kociat, gdy maluchy kończą 2 m-ce plus minus. Nie ma potrzeby trzymania kocicy dłużej (ani przeze mnie ani przez kogokolwiek innego). Nie wiem skąd wzięły sie 90-120 dni.
Wyraźnie napisałam miesiac albo półtora od momentu wzięcia.

Pani Izo, nie chce dać Pani tej kotki z kocietami ani mnie ani nikomu to trudno. Nie ma co pisać na próżno.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pt maja 29, 2009 11:15

NOT może i tak napisałaś ale rozmowa u mnie była inna. Te 90 dni to jest własnie 3 miesiące. To czas jaki kotka miałaby spędzic u Ciebie do odkarmienia i oddania ostatniego kociaka.To mnie zniechęciło poprostu.Sama sie zapytałam Ciebie po co tak długo? Przecież kotkę można wysterylizować i wypuścić jak małe zaczną już byc samodzielne? Odpowiedziałaś mi wtedy , ze nie ma potrzeby zabierać dzieci kotce i niech siedzi do oddania ostatniego kociaka. A co z samą kotką?Ma siedzieć w klatce bo adopcje nie pójda tak jak chcemy? To miałam na myśli.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31635
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: BeataK-J, MruczkiRządzą, puszatek i 358 gości