Myślałam, że zrobię wszystkim niespodziankę, ale widzę, że dellfin już zdradziła. Otóż nastąpił dziś wielki powrót Paździoszka w łódzkie pielesze
Byłam na tych działkach około piątej rano- z sercem w gardle przelazłam z łapką przez dziurę w płocie, modląc się, żeby nikt mnie nie przylukał i policji nie wezwał. Stosując się do taktycznych rad cioci dellfin zastawiłam sidła, łaziłam prawie dwie godziny kiciając i nic. Tuż przed siódmą pojawił się jak duch spod krzaka i galopkiem w stronę klatki

pokrążył, pokrązył i wlazł
Paździoszek został już przejrzany przez wetkę pod kątem kleszczy i przeziębienia (wszystko ok), odpchlony, odrobaczony i teraz ma rilaks w sypialni....
A nie mówiłam, że jak żyje to przyjdzie
