Dokonałam kradzieży koty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 13, 2004 18:53

Kotkę..wysterylizować......? Przecież jej przeznaczeniem jest rodzić kocięta jedno za drugim.Ty zła kobieto!!! Na stos z nią! :lol:
A tak poważnie- dopiero teraz przeczytałam ten wątek. Uważam, że postąpiłaś rewelacyjnie. Sama ukradłam kotkę mojej sąsiadce. Chciałam jej jeszcze ukraść psicę ale była za duża i nie mieściła się między szczebelkami balkonu.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Pt lut 13, 2004 22:34

Ja chcę do szajki!!!
Ja chcę do szajki!!!

:D

Kombinuję, czy nie zrobić czegoś podobnego. Wujkowie mojej koleżanki mają kilkuletnią niewysterylizowaną kotkę. Za każdym razem gdy ma ruję zamykają ją na kilka dni w łazience , "bo to nie uchodzi, taki wycie, a poza tym jak ona się zachowuje!". Cierpi kocina, cierpią i oni. A za nic nie chcą zgodzić się na sterylkę, z powodów... religijnych. Ręce opadają! :evil:

sorsha

 
Posty: 303
Od: Pon gru 01, 2003 21:33
Lokalizacja: Gdańsk/Oslo

Post » Pt lut 13, 2004 22:52

O rany! Ale akcja! :D Szkoda, ze jestem tak daleko i do szajki nie moge! :cry:
Ale popieram z calej mocy dalsze jej dzialania dla dobra futrzastych :ok: !
Obrazek Obrazek Obrazek
-A.

anutkas

 
Posty: 53
Od: Wto lut 10, 2004 14:15
Lokalizacja: Lund

Post » Pt lut 13, 2004 23:28

Agness pisze:Przyznam się szczerze, że mam mieszane odczucia po przeczytaniu o tej akcji z porywaniem.

No ja rowniez.
Myszko, bardzo Cie lubie, i szanuje, i jestem pewna, ze chcialas jak najlepiej, ale martwi mnie szeroka aprobata kociarzy wobec nielegalnego "wymierzania sprawiedliwosci"... zwlaszcza w tak drazliwych kwestiach jak kastracja cudzego zwierzaka.
Patrzac z boku, mozna rowniez odniesc paradoksalne wrazenie, iz milosnikom kotow przeszkadza, ze rodza sie mlode koty, i posuwaja sie do nielegalnych czynow, zeby temu zapobiec.
Wiem, ze wcale nie chodzi o to, tylko o fakt, ze nie ma dosyc domow dla kotow, plus ew. choroby, na ktore kotka jest narazona.
Ale w dalszym ciagu mam mieszane uczucia... :(

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt lut 13, 2004 23:55

Ja mieszanych uczuc nie mam
Za zwierza trzeba byc odpowiedzialnym, a taki "dziki rozrod" to calkowity brak odpowiedzialnosci.
Czyn popieram i bije brawo za inicjatywe
7 życzeń, 7 kotów, 7 dni tygodnia

Nigra

 
Posty: 946
Od: Pt sty 16, 2004 13:37
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 14, 2004 0:11

I ja poparlam, bo wlasnie tak to zrozumialam - ze rozrod byl niekontrolowany i podejrzewam, ze troski o kocieta wlascicielka kotki tez nie wykazywala. Nie podejrzewam natomiast Myszki o taka determinacje bez uzasadnionych przyczyn.
Obrazek Obrazek Obrazek
-A.

anutkas

 
Posty: 53
Od: Wto lut 10, 2004 14:15
Lokalizacja: Lund

Post » Sob lut 14, 2004 0:12

Inka pisze:
Agness pisze:Przyznam się szczerze, że mam mieszane odczucia po przeczytaniu o tej akcji z porywaniem.

No ja rowniez.
Myszko, bardzo Cie lubie, i szanuje, i jestem pewna, ze chcialas jak najlepiej, ale martwi mnie szeroka aprobata kociarzy wobec nielegalnego "wymierzania sprawiedliwosci"... zwlaszcza w tak drazliwych kwestiach jak kastracja cudzego zwierzaka.
Patrzac z boku, mozna rowniez odniesc paradoksalne wrazenie, iz milosnikom kotow przeszkadza, ze rodza sie mlode koty, i posuwaja sie do nielegalnych czynow, zeby temu zapobiec.
Wiem, ze wcale nie chodzi o to, tylko o fakt, ze nie ma dosyc domow dla kotow, plus ew. choroby, na ktore kotka jest narazona.
Ale w dalszym ciagu mam mieszane uczucia... :(


Ineczko, ja Cię rozumiem, niestety, w okolicy, w którą kota zamieszkiwała są bardzo ruchliwe ulice. Byłam przerażona widząc ją kilkakrotnie, rujkującą kiedy ganiała swobodnie między pędzącymi autami w poszukiwaniu partnera (większość męskich osobników z okolicy niestety wylądowała pod kołami, szukała kobita coraz dalej :( ).
Zastanawiałam się kilka lat, usilnie przekonując znajomą do kastracji kotki i niewypuszczania jej.
Zrobiłam to w zasadzie tylko z troski o zdrowie koty. I z powodu wyczerpania innych możliwości. I wątpię, bym porwala się na takie coś ponownie.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob lut 14, 2004 0:28

Wiem, Myszko.
Mnie tez jest latwo powiedziec, ale nie wiadomo, do jakiej desperacji mogla by mnie doprowadzic taka sytuacja, gdybym sie temu latami przygladala...
Mam nadzieje, ze Cie nie urazilam swoim niewyparzonym jezykiem.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob lut 14, 2004 9:36

Witam,

czytałam tą opowieść jak kryminał. Jestes niesamowita. Akcja przednia.

Pozdrawiam

Iwona
<a href="http://www.mycats.prv.pl"><img src="http://www.republika.pl/oskarandnorris/minioskar.jpg"><img src="http://www.republika.pl/oskarandnorris/mininorris.jpg"></a>

Iwona65

 
Posty: 79
Od: Sob sie 09, 2003 15:36
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob lut 14, 2004 9:53

Czytam, podziwiam i też nie mogę pozbyć się mieszanych uczuć.

Nie chciałabym,żeby ktoś robił z moimi kotami coś, co uzna za konieczne. :( Wolałabym,żeby mnie przekonał i żebym sama zadecydowała.

Nie miej do mnie żalu, Myszko. Tak to widzę.
Pozdrawiam serdecznie :D

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Sob lut 14, 2004 12:49

Nie mam Słońca żalu do nikogo i rozumiem ;) Sama miałam mieszane uczucia i mam dotąd. Wydaje mi się, że dobrze zrobiłam, bo w końcu udało mi się znajomą przekonać. Szkoda tylko, że dopiero w ten sposób :roll:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob lut 14, 2004 13:30

Kiedy szukaliśmy rudego poznaliśmy ludzi, którzy mają niewysterylizowaną, wychodzącą kotkę. Ludzie mieszkają przy najruchliwszej ulicy w Radzionkowie, od ulicy dzieli kotkę tylko kilka metrów ogródka, przebiegała przez nią kilkakrotnie na na naszych oczach w ciągu paru minut. Przez tą samą ulicę do kotki przybiegały wszystkie okoliczne kocury, za każdym razem ryzykując życie (kotka miała rujkę właśnie). Za każdym razem serce podchodzio mi do gardła - zdąży przebiec czy nie zdąży.
Ludzie nie widzieli potrzeby wysterylizowania kotki, powiedzieli też, że już wiele kotow na tej jezdni im zginęło przez kilka ostatnich lat.
Jeśli tylko będę miała okazję porwac im kotkę to zrobię to bez mrugnięcia okiem.
I jeśłi mi ktoś powie, że im się przykro zrobiło, że kotka zniknęła to pęknę ze śmiechu. Bo mają to w czterech literach. I nie tylko kotkę wysterylizuję, ale też zabiorę i poszukam jej dobrego domu.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lut 14, 2004 14:23

:twisted: :ok:
całym sercem z Wami dziewczyny :!:
Obrazek

vikus

 
Posty: 1160
Od: Sob lut 01, 2003 13:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 14, 2004 20:33

Iwona65 pisze:czytałam tą opowieść jak kryminał
Niesamowite, jak u Chmielewskiej. Mogłaby to gdzieś wykorzystać :wink:

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57403
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Sob lut 14, 2004 21:23

sorsha pisze:Ja chcę do szajki!!!
Ja chcę do szajki!!!

:D

Cierpi kocina, cierpią i oni. A za nic nie chcą zgodzić się na sterylkę, z powodów... religijnych. Ręce opadają! :evil:

Znaczy się kotka-chrześcijanka? Bo chyba nie z powodu własnych przekonań religijnych?

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Franciszek1954 i 140 gości