Niedźwiedź, wilkołak i kot pociągowy

. Moje skojarzenie, jak zobaczyłam to zdjęcie Mohera było podobne jak olaxiss: perszeron

.
Szura, pakuję się zawsze stopniowo i wtedy Moher i Sybir zalegają na torbie z rzeczami, torbach z roślinkami

i wyglądają, jakby czekały na wyjazd. Do momentu, aż pakuję na końcu przenośną lodówkę z jedzeniem (głównie po to, żeby ich mięso się nie rozmroziło, a ludzkie jedzenie przy okazji się chłodzi

). Moher wtedy się rozpłaszcza na kanapie. Sybirek czujnie obserwuje - będzie mnie już łapać, czy nie - i czasem usiłuje wejść pod kanapę lub fotel, dlatego pakowany jest pierwszy. Trykocina pakuję ostatniego - on się nie denerwuje przed wyjazdem i spokojnie czeka.
Nie lubią chyba samego wynoszenia z domu, choć jak już są na rękach, spokojnie wchodzą do transporterów. Transportery chyba lubią i czują się w nich bezpiecznie. Teraz nie chce mi się chować ich za każdym razem i chętnie w nich śpią w domu - ostatnio nawet Trykot.
Za to z powrotem zawsze pierwszy łapany jest Moher - jeśli się zorientuje, że wyjeżdżamy, włazi pod auto

. Już się nauczyłam: wcześniej zanosić rzeczy, potem zabawa na trawniku aż padną, następnie dopieszczanie Mohera w kocimiętce, a z kocimiętki daje się zanieść do kontenera jak baranek
