Mam domek dla Czesi.
Żal mi ich rozdzielać, ale chyba nie mam wyboru. Ona nadal bardzo źle wygląda, mało je (chociaż z apetytem)

.
Jak grzało słoneczko to jeszcze było jako tako, ale we wtorek, to tak się trzęsła przy jedzeniu, że zabrałam ją do biura i ogrzewałam na kolanach. Potem zapakowałam do pudełka, opatuliłam swoim swetrem i tak siedziała ze mną ponad 4 godziny. W ogóle nie próbowała z tego kokona wychodzić, nawet jak zostawała sama w pokoju.
W nagrodę miałam nie tylko mruczenie, ale i wielkie udeptywanie (nagrałam

).
Koleżanka opowiedziała o bidulce swojej mamie i ta postanowiła ją wziąć. Domek bardzo dobry.
Szkoda tylko, że nie udało mi się namówić pani na dwupak.
Cały dzień o tym myślałam i doszłam do wniosku, że nie ma lepszego wyjścia, dla niej to szansa na przeżycie.
A Snejki z moją pomocą na razie powinien sobie bez niej poradzić.
Czesię przeganiają (a nawet od niedawna czasem biją) obie wysterylizowane kocice (Fiona i Zołza

).
Snejki raczej nie jest zaczepiany (chociaż nie pilnowane i jego od miski odgonią). Nie ma na nie innej rady, tylko trzeba stać przy jedzących Czupurkach ze spryskiwaczem.
Co dziwne, kocury ich nie prześladują, tylko cierpliwie czekają na swoją kolejkę
(a im na to na 100% w brzuchach burczy, nie tak jak tym kluskom).
Jest jeszcze inny problem, był właściciel tej posesji i po przez sąsiada przekazał nam, żeby kotów tam nie karmić bo sobie tego nie życzy i on ich tam nie chce widzieć jak przyjedzie następnym razem.
Na razie, to te jego pretensje mam w głębokim poważaniu

Ale od początku wiem, że one długo tam i tak nie mogłyby zostać na zawsze. Jak zacznie remont to wiadomo, że miejsca dla nich tam nie będzie.
Od kilku dni ćwiczymy przeprowadzkę na teren mojego zakładu. Wczoraj po południu i dzisiaj rano pięknie przybiegły za mną do misek. Poszalały na naszym trawniku i potem poszły z powrotem do szopy.
Tyle, że u nas sporo samochodów. Dopuki są jeszcze płochliwe to nic im nie grozi.
Dziękuję dobrej duszyczce, która uspokoiła moje rozterki, dzięki temu Czesia dzisiaj będzie już w swoim domku

.
Miałam jej zmienić imię ale to już zrobi nowa Duża.
Będę miała jeszcze prośbę do Cioteczek o promowanie Snejkiego, ale to dopiero jak wkleję zdjęcia i trochę go opiszę.
Mama007 jeśli Czupurki miały założone książeczki miały książeczki, to chciałabym je jak najszybciej zabrać, bo Czesię musi przebadać wet. Jeśli nie, to sama podjadę do Veta i to załatwię.
Daj znać jak się sprawy mają.
Teraz tak króciutko o postępach Czupurków

.
Są jeszcze płochliwe i byle co je potrafi przestraszyć, ale po jedzeniu obowiązkowo muszą być porządne mizianki i drapanie kuperków (w szczególności Snejki lubi się ocieraći strzelać baranki)

.
Wzięte na kolana czują się niepewnie ale nie wyrywają się w panicznym strachu.
I najważniejsze - oboje potrafią pięknie mruczeć

.