Sierotki z Zambrowa... Prosze o zamkniecie watku :((

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon maja 18, 2009 20:49

Basiu, kotka ze Smoczej, którą sprawdzałaś, jest w Koterii i ma obfitą laktację, dlatego nie była jeszcze operowana. Może spróbujcie jutro jej te maluchy podstawić...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon maja 18, 2009 21:29

Jana, "Koteria" mówiła mi o tym, widziałam tę kotkę.

ALE JA JESZCZE NIGDY NIE PODKŁADAŁAM KOCIĄT W SYTUACJI,
GDY KOTKA NIE MA SWOICH!!!!
I w dodatku dzikus.
Nie znam reakcji takich kotek, boję się, że może im zrobić krzywdę.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto maja 19, 2009 0:01

vega36 pisze:
vega36 pisze:Zgodzę się na każdą opcję, która pomoże kociętom. Przecież musimy je uratować!!

Moim zdaniem najkorzystniejsza byłaby podmianka. Serotoninko, Ty jesteś genialna :lol:

To chłopcy do Torunia, a dziewczynki na podmiankę zostałyby w Warszawie?


Lub - cztery 2-tygodniowe za cztery 4-tygodniowe...



Świetnie, pod warunkiem, że dziewczyna się zgodzi.
I wtedy spokojnie już sobie z 4-tygodniowymi poradzicie sami.
Ja też się zgadzam.

Mam tylko zastrzeżenie jeśli można:
jakiego rodzaju kryteria podziału stosujecie decydując
które kociaki mają być wykarmione przez człowieka,
a które przez kotkę?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto maja 19, 2009 6:38

dellfin612 pisze:
vega36 pisze:
vega36 pisze:Zgodzę się na każdą opcję, która pomoże kociętom. Przecież musimy je uratować!!

Moim zdaniem najkorzystniejsza byłaby podmianka. Serotoninko, Ty jesteś genialna :lol:

To chłopcy do Torunia, a dziewczynki na podmiankę zostałyby w Warszawie?


Lub - cztery 2-tygodniowe za cztery 4-tygodniowe...



Świetnie, pod warunkiem, że dziewczyna się zgodzi.
I wtedy spokojnie już sobie z 4-tygodniowymi poradzicie sami.
Ja też się zgadzam.

Mam tylko zastrzeżenie jeśli można:
jakiego rodzaju kryteria podziału stosujecie decydując
które kociaki mają być wykarmione przez człowieka,
a które przez kotkę?


Jedna z kotek jest zamówiona - będzie miała dobry domek. To szylkrecia z największą ilością rudego na pyszczku. Najlepiej więc, żeby była na miejscu.

Czy rozmawiałaś już z właścicielką karmiącej kotki?

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 19, 2009 6:42

dellfin612 pisze:Jana, "Koteria" mówiła mi o tym, widziałam tę kotkę.

ALE JA JESZCZE NIGDY NIE PODKŁADAŁAM KOCIĄT W SYTUACJI,
GDY KOTKA NIE MA SWOICH!!!!
I w dodatku dzikus.
Nie znam reakcji takich kotek, boję się, że może im zrobić krzywdę.


Wydaje mi się, że karmienie przyniesie kotce ulgę. Poza tym każda kotka, niezależnie od tego, czy dzika, czy udomowiona, jest dobrą matką. Pytanie tylko, czy dzika kotka w klatkowych warunkach zachowa się typowo. Może warto by spróbować? Gdyby ta kotka przyjęła maluchy, byłoby to najlepsze wyjście.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 19, 2009 10:25

I co? Dzwoniłaś Delfin do tej dziewczyny z grono.net (podałam Ci telefon na priv) u której można by dokonać podmiany? A tamta co ma da kociaki i miała pogadać z rodzicami się odezwała? No oczywiście najlepsza byłaby ta kotka bez kociąt, ale jak się nie uda to muszą być wyjścia awaryjne! Daj znać, ciekawa jestem.

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto maja 19, 2009 10:30

vega36 pisze: Serotoninko, Ty jesteś genialna :lol:


E tam genialna... Po prostu pewnie nie leżałoby mi teraz na kolanach i nie mruczało kochane bure ciałko, gdyby kiedyś Delfin nie podłożyła go do kociej mamki... I mam w związku z tym dług wdzięczności ogromny i jak trzeba szukać mamki to się włączam na ile mogę ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto maja 19, 2009 12:48

dopiero teraz trafiłam na wątek.....czytam i sama się już gubię czy pomoc potrzebna czy nie :oops:
więc być może niepotrzebnie,napiszę tak:
jeśli byłaby sytuacja życie-śmierć to prawdopodobie mogę wziąć na jakis czas kotki do siebie.Ale najlepiej na jak najkrócej.Z jednej strony-mam czas bo jestem w domu z dzieckiem.Ale z drugiej strony nigdy nie miałam doczynienia z kotkiem mniejszym niż 2 miesiące.i sama mam 2 koty idwulatka,więc maluchy musiałyby zostać ściśle odizolowane,co byłoby trudne i uciążliwe.no ale nie niemożliwe.
:oops: :oops: :oops:

ulinek0

 
Posty: 900
Od: Śro lut 11, 2009 17:24
Lokalizacja: warszawa wola

Post » Wto maja 19, 2009 19:06

ulinek0 pisze:dopiero teraz trafiłam na wątek.....czytam i sama się już gubię czy pomoc potrzebna czy nie :oops:
więc być może niepotrzebnie,napiszę tak:
jeśli byłaby sytuacja życie-śmierć to prawdopodobie mogę wziąć na jakis czas kotki do siebie.Ale najlepiej na jak najkrócej.Z jednej strony-mam czas bo jestem w domu z dzieckiem.Ale z drugiej strony nigdy nie miałam doczynienia z kotkiem mniejszym niż 2 miesiące.i sama mam 2 koty idwulatka,więc maluchy musiałyby zostać ściśle odizolowane,co byłoby trudne i uciążliwe.no ale nie niemożliwe.
:oops: :oops: :oops:


1. Kotki wędrują do Koterii do zastępczej matki. Jeżeli stres nie przytłumił instynktu dzikiej kotki, wszystko dobrze się skończy. Potem ewentualnie do Ciebie, Ulinko w dużej klatce pożyczonej np. od Delfinka (na początku).

2. Jeżeli Delfinek zgodziłaby się przetrzymać kotki jeszcze tydzień, to z 3-tygodniowymi kociętami jest już z górki. Wtedy można by je przenieść w dużej klatce (na początek) do Ciebie lub znajomego domu, który by chyba je przyjął (nie usłyszałam zdecydowanej deklaracji), a któremu bym pomagała. Niestety, ja jestem poza domem przez 10 - 11 godzin w ciągu doby, a urlopu nie chcą mi dać.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 19, 2009 21:17

Jeżeli będziecie podstawiać kociaki do kotki to:
- trzeba natrzeć maluchy zapachem kotki - posłankiem, nawet jej moczem.
- podstawić jednego i nie spuszczać jej z oczu
- jeżeli zacznie warczeć na malucha - zabrać natychmiast
- jeżeli zgodzi się na ssanie przez malucha, zacznie go wylizywać - jest dobrze, ale nadal musi być obserwowana, po chwili podstawić następnego i tak, do czasu aż będzie mieć wszystkie przy sobie.

Przez 24 godz. po dostawieniu trzeba mieć ja "na oku" czy nie zmienia się jej reakcja na kociaki.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39191
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto maja 19, 2009 22:51

MariaD pisze:Jeżeli będziecie podstawiać kociaki do kotki to:
- trzeba natrzeć maluchy zapachem kotki - posłankiem, nawet jej moczem.
- podstawić jednego i nie spuszczać jej z oczu
- jeżeli zacznie warczeć na malucha - zabrać natychmiast
- jeżeli zgodzi się na ssanie przez malucha, zacznie go wylizywać - jest dobrze, ale nadal musi być obserwowana, po chwili podstawić następnego i tak, do czasu aż będzie mieć wszystkie przy sobie.

Przez 24 godz. po dostawieniu trzeba mieć ja "na oku" czy nie zmienia się jej reakcja na kociaki.


Bardzo dziękuję Mario :lol:

Z rozmowy telefonicznej z Dellfinkiem612 - kotka niestety odrzuciła maleństwa :cry:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto maja 19, 2009 23:25

od zaraz mogę wziąć maluchy na odkarmienie
Sa tylko 2 kwestie:
a.ja nic o tym nie wiem,więc potrzebuję korepetycji w trybie pilnym.nie wiem też czym je karmić i gdzie to dostać.
b.możemy je wziąć na TDT,czyli na czas odkarmiania(nie wiem ile to będzie czasu-1,5 miesiąca,2 miesiące...????)a nie do czasu znalezienia im domków.Tzn potrzebujemy konkretnej deklaracji już teraz kto kociaki weźmie po odkarmieniu i kiedy mniej więcej do Dt.

ulinek0

 
Posty: 900
Od: Śro lut 11, 2009 17:24
Lokalizacja: warszawa wola

Post » Śro maja 20, 2009 0:19

Dziś była poza domem praktycznie przez 13h.

W kwestii kociąt sytuacja wygląda tak (daruję sobie opisy rozmów z różnymi osobami, które mogły ewentualnie pomóc)

W koterii bura kotka podobno pełna mleka nie przyjęła pierwszego podstawionego kociaka.
Mario, robiłam to pełna odpowiedzialnością i klasyczną znajomością tematu.

W kotce już już prawie budził się instynkt, na tyle wyraźnie, że kociak był u niej przez prawie pół godziny, Ale ostatecznie nie podjęła tematu.
Przez cały czas dyskretnie czuwałam, aby nie zrobiła krzywdy.

W Koterii jest matka z młodymi, ale zupełnie wyschnięta.

Jest tam druga kotka, też podobno z mlekiem, ale siedzi już 6 dni. Poza tym ostrzegano mnie, że to dzika dzicz, niebezpieczna.
Byłam zdecydowana na wszystko.
Poszłam sobie z nią pogadać, nawet dobrze szło. Uznałam , że osiągnęłyśmy jakiś obiecujący poziom porozumienia.
Przyniosłam pierwszego kociaka, tego samego, bo już był dostatecznie utytłany, zresztą ja też, i odpowiednio pachnący.
Pokazałam jej, jeszcze raz wytłumaczyłam w czym problem. Zresztą kociak bardzo intensywnie mi w tym pomagał.
Kotka powiedziała, że jest gotowa spróbować spełnić moje gorące prośby, tylko mam przestać ryczeć. A przede wzystkim nie powiedziała, że mam się od niej odstosunkować. Parę łez spadło na futerko, więc był jeszcze bardziej smakowity.

Wreszcie delikatnie położyłam kociaka prawie przy niej. Nie bałam się, że odgryzie mi rękę, wyraźnie powiedziała, że nie zrobi mi krzywdy.
Kilka minut potrwało sprawdzanie tobołka. Tobołek szybko załapał o co chodzi i wyczuwając widząc coś jak mama, zaczął wciskać się pod jej pyszczek. Polizała. Potem znowu. Mały zamknął japkę. Wtedy spojrzała na mnie i prawie mrugnęła. No to z kolei ja jej podziękowałam. I tak sobie gadałyśmy, jak baba z babą. W tym czasie mały dość zdecydowanie zaczął szukać tych właściwych części ciała. Znalazł.

Przygotowałam następnego, też był doprawiony solą. Kotce powiedziałam, że to wcale nie koniec.
Patrzyła na mnie wyczekująco, z takim wielkim zapytaniem w oczach. Naprawdę. Położyłam kociaka blisko jej pyszczka. Tylko dotknęła go i zaraz był po nią.
Potem kolejny kociak. Na końcu czarny. Ten dość długo nie mógł do niej trafić.
Bure maja oczka już całkowicie otwarte. Czarnemu dopiero wczoraj rano pokazały się szpareczki, wieczorem były już całkiem całkiem. Dziś rano (tzn. we wtorek) to były już widzące oczka. Szybko nadrabiał zaległości.
A mimo to nie potrafił się zorientować, w którą stronę należy iść.
Kotka pozwoliła mi podnieść go położyć przy rodzeństwie.

Wszystkie były przyssane. Nie wiedziałam tylko czy piją mleko.
Kotka była lekko zszokowana, ale bardzo spokojna.

Klatkę bardzo dokładnie zasłoniłam, dałam jej jedzenie (była na czczo przygotowana do dzisiejszego zabiegu!), śmietankę.

Umówiłam się, że zadzwonię za jakiś czas i dowiem, jak się sytuacja rozwija. Musiałam na gwałt jechać na drugi koniec miasta.

Zadzwoniłam. Okazało się, że po jakimś czasie kociaki z płaczem rozlazły sie po klatce, a kotka nie reaguje. Ale koteria zaraz będzie zamknięta. Popędziłam po koleżankę, pojechałyśmy do ośrodka.
Otwieramy, a tam cisza. Zaglądam do kotki i widzę jak leży i w obronnym geście obejmuje kociaki. Kociaki przyssane i śpią. Nadal nie mam pewności czy piją mleko. Choć z drugiej strony przez tyle godzi będąc głodnymi raczej darłyby się w niebogłosy.

Jutro (środa) dalsza kontrola. Jeśli laktacja się rozpędzi, to będzie można, a nawet koniecznie będzie trzeba zabrać kotkę z kociętami.
Bardzo dużo zaryzykowałam, ponieważ kocięta są malutkie, a tam przy tylu kotach to park jurajski. Modlę się, aby nie zdążyły czegoś złapać.


Wariant pesymistyczny jest taki, że kociaki śpią, bo jest im ciepło przy kotce, wygodnie i mogą memlać. Ale nie jedzą.

Wszystko wyjaśni się jutro.

Jeśli są chętni do ewentualnego przejęcia całości ładunku, to wypożyczę klatkę. Mając kocięta z karmiącą kotką to już żadna robota. Kotki wspaniale opiekują się kociętami, wychowują je, byle nie przeszkadzać.
Należy tylko zadbać o jej komfort psychiczny, poczucie bezpieczeństwa, spokój, dobre jedzenie, wodę, kuwetę. I czuwać nad zdrowiem.

Jeśli nie będzie ochotników, to ja je przejmę. Z matką/mamką mogę.

Przysięgałam tylko, że NIGDY nie przyjmę samych małych kociątek.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Śro maja 20, 2009 12:03

podrzuce :!:
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Śro maja 20, 2009 12:40

Kotka prawie na pewno karmi,
rozpędzi laktacje.
Jadę do nich za godzinę

To pierwsze ich zdjęcie zrobione wczoraj niedługo po podłożeniu kociaków,
patrzy z niepokojem na kogoś, kto próbuje z boku przez zasłonę zaglądać
(przepędziłam miotłą i rzuciłam czar na intruza)

Obrazek


a to zdjęcie przedwczorajsze - skala wielkości
Czarny najmniejszy kociak obok wypasionego 8-tygodniowego

Obrazek
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 605 gości