Bodzio ma dosyć siedzenia w kuchni. Zwiewa, jak tylko nadarzy się okazja. I robi to naprawdę szybko. Chyba musiał mieć nieźle przećwiczone na tych działkach.
Bardzo szybko rozpoznaje teren i świetnie sobie radzi.
Kiedy go zamykam, płacze pod drzwiami.
Zapomina, że nie ma łapki. Widziałam jak w kuwecie próbował zakopać urobek niewidzialną łapką. Wiosłował barkiem tak, jakby łapka zakopywała. Potem obwąchał kuwetę i był bardzo zdziwiony, że nie posprzątane. Poprawił widzialną łapką.
Naprawdę nie wiem jakim cudem utrzymuje równowagę, ale radzi sobie naprawdę świetnie. (zapasy z Mańkiem były niezwykłym widowiskiem)
wydra pisze:hanelko - a gdzie "dowody" zdjęciowe schodzenia Bodzia na koty

Dowodów nie ma. Maniek drań zrzucił mi z regału aparat.
Mieliśmy potem ciche dni – głaskałam go tylko co drugi raz i podawałam miskę bez uśmiechu.
Na szczęście aparat na trzeci dzień doszedł do siebie po wstrząsie i będziemy zbierać następne „dowody”.