Ogromny niestety.
Moja mama przytargała z Katowic kota.
Nie bardzo miała wyjscie, kot plątał sie po bloku i przerazony pchał sie do ludzi. Platał sie tak juz od kilku dni.
Mama była na kilka godzin przed dwutygodniowym wyjazdem wiec kot trafił do mnie z załozeniem, ze odwioze go do schroniska. Uznysmy, ze to i tak lepsze rozwiazanie niz ta klatka schodowa.
Ja nie moge miec tymczasów.
Ze wzgledu na bardzo chorego Duszka.
Mój poprzedni tymczas Inka wyladowała u Małej, bo Dusio znalazł sie juz na granicy zycia.
Teraz mam powtorke z rozrywki. Duszek od wczoraj nie je, nie pije, nie sika, nie rusza sie.
A mnie sytuacja przerosła. Nie mam sumienia oddac burego do schroniska.
To przepiekny, kastrowany kocur.
Ogromny, pieknie pregowany, z cudnymi cetkami na brzuchu.
Kochany, łgodny olbrzym.
Kot ideał.
Grzeczny, nie zaczepia moich kotów, ładnie sika dokuwety.
No i cały czas chodzi za mna i mruczy

Nazwałam go Poldek.
Bardzo prosze o pomoc.
Pokryje koszty utrzymania w domu tymczasowym.
Będe bardzo intensywnie szukała domu.
To piekny, młody, zdrowy kocur
znajdzie dom. Tylko ja nie mam tyle czasu
