Bombilla i reszta - PUMCI JUŻ NIE MA

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 16, 2009 20:59

mb pisze:Obrazek

Dzisiaj w nocy minie pół roku odkąd Mrusi nie ma z nami.
Ciągle tak bardzo jej brak
.


:cry:
Mrusia juz zawsze będzie w Twojej pamięci. :cry:

A mi sie miesiąc temu pomyliło z moją Kasieńką o miesiąc, napisałam wtedy że pół roku.a było 5 miesięcy. :oops:

Ja teraz nie myję rąk mydłem w kostce, tylko w płynie Fa cremeseife Joghurt Aloe Vera mit Joghurt- Protein & Aloe Vera Milch. Powiem Ci Marysiu, że jest idealny do moich rąk. :D Jeszcze czasami sobie poleję ręce sokiem z aloesu.
Płyny do mycia naczyń też muszę mieć te lepsze z balsamem.

Ale suma, sumarum to ja pęcherzy na rękach nigdy nie miałam, jedynie szorstkość, a na twarzy krosteczki lub plamy, na ciele też.

Mam nadzieję, że jakoś się z tym uporasz i nie będzie to tak uciążliwe dla Ciebie.

U mnie też jest spokój z przeziębieniami, mimo takiej brzydkiej pogody.

To za szczepienia dziewczynek. :ok: :ok:

Pozdrawiam i przesyłam głaski dla dziewczynek. :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob maja 16, 2009 21:52

kasia86 pisze:A mi sie miesiąc temu pomyliło z moją Kasieńką o miesiąc, napisałam wtedy że pół roku.a było 5 miesięcy. :oops:

Mnie też za każdym razem jest trudno doliczyć się tych miesięcy. Z jednej strony wydaje się, że jeszcze tak niedawno biedna Mruśka była z nami, a z drugiej - każdy dzień bez niej, to jak cały tydzień, bo nie mogę przestać jej wspominać i myśleć o niej. Niby tylko trzy lata, a tak bardzo przywyczaiłam się do jej obecności.

Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2009 9:04

Trzy lata, trzy dobre lata życia dla kota, który przedtem przeszedł przez piekło, to bardzo dużo. To więcej dobra i miłości, niż Mrusia zaznała kiedykolwiek. Dzięki Tobie. Była z Tobą szczęśliwa. Nic tego nie zmieni.
Ja też o Mrusi pamiętam.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 17, 2009 9:44

weatherwax pisze:Ja też o Mrusi pamiętam.

Te biedne koty z tej grupy 17, zabranej od tego wstrętnego człowieka, były wyjątkowe: mądre, łagodne i tak wdzięczne za normalny dom. Jeśli zobaczyło się choć jednego z nich, to nigdy nie będzie można przestać o nim myśleć.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2009 10:46

Ale mnie się wydawało, że Mrusia dłużej niż trzy lata z Tobą była? Bo Łezka, z tamtej grupy właśnie, żyła trzy lata w swoim nowym domu, zanim nie wysiadły jej nerki. :cry: Chyba, że Mrusia trafiła do Ciebie później.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 17, 2009 11:12

mb pisze:
kasia86 pisze:A mi sie miesiąc temu pomyliło z moją Kasieńką o miesiąc, napisałam wtedy że pół roku.a było 5 miesięcy. :oops:

Mnie też za każdym razem jest trudno doliczyć się tych miesięcy. Z jednej strony wydaje się, że jeszcze tak niedawno biedna Mruśka była z nami, a z drugiej - każdy dzień bez niej, to jak cały tydzień, bo nie mogę przestać jej wspominać i myśleć o niej. Niby tylko trzy lata, a tak bardzo przywyczaiłam się do jej obecności.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Taka kochana kociczka, a życie jej zgotowało taki paskudny los.
Dobrze, że te trzy lata u Ciebie była kochana. :cry:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie maja 17, 2009 11:28

Mrusia była u mnie od 28 listopada 2005. Natomiast w Cichym Kącie była od września 2004. W sumie od chwili uratowania żyła trochę ponad 4 lata.

Ja najpierw, 15 września 2004, tuż po interwencji, wzięłam do siebie biednego Kida, drobnego, czarnego kocurka, też z tej grupy kotów. Jego historia jest opisana na stronach Cichego Kąta. Do dzisiaj nie mogę pogodzić się z tym, że przeżył u mnie tylko niecałe 3 miesiące. Żałuję, że nie chodziłam z nim do lecznicy na Piłsudskiego, jakkolwiek wiem, że dla niego nie było ratunku - już w chwili przybycia do mnie jego nerki praktycznie nie działały. Jednak gdybym chodziła z nim do lecznicy przy Piłsudskiego, to na pewno te ostatnie dni Kida nie byłyby aż tak dramatyczne. Chodziłam z Kidem do znajdującej się w moim sąsiedztwie filli jednej z najbardziej znanych i cenionych lecznic Krakowa. Tymczasem tak strasznie mnie zawiedli.

Miesiąc po śmierci Kida adoptowałam Kasię i Kropcię. Kasia obchodziła wtedy piątą (!) rocznicę pobytu w Cichym Kącie, bo nikt jej nie chciał, ponieważ Kasia ma dość trudny charakter (jest zadrosna, z byle powodu wpada w złość i gryzie, także po nogach :lol: )

Teraz żałuję, że nie zabrałam Mrusi wcześniej, wtedy razem z Kidem. Uratowałoby ją to przed epidemią wyjatkowo ciężkiego kociego kataru, która jesienią 2004 wybuchła w azylu. Wiele kotów z grupy Mrusi i Kida nie przeżyło tej epidemii, z powodu wycieńczenia. Mrusia przeżyła, ale pozostałości po katarze dokuczały jej już do końca.
Tyle tylko, że wtedy we wrześniu 2004, zdecydowałam się na adopcję kota po wielu latach przerwy w posiadaniu jakiegokolwiek zwierzątka i bałam się wziąć dwa koty od razu. Tak, że dzisiejsze "gdybanie" jest cokolwiek pozbawione sensu, jak każde "gdybanie". Bo z dzisiejszej perspektywy wszystko wygląda inaczej, a wtedy robiłam to, co potrafiłam i byłam w stanie zrobić właśnie w tamtym czasie.
Co jednak nie zmienia faktu, że jest mi smutno, gdy myślę o tym wszystkim. I gdy czytam o tych wszystkich nieszczęśliwych, skrzywdzonych kotach, którym nie jestem w stanie pomóc, z powodu ograniczonych możliwości, a wśród których na pewno są inne Japonki, Łezki, Kidy, Bille, Adamusy...

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2009 12:45

Przykro mi z powodu Kida.[*] :cry:

A już nie będę myślała o tym co by było gdyby...
Nie chcę wracać do tamtych chwil, bo serce żal ogromny ściska. :cry:

Teraz, jak widzę tyle maluszków niepotrzebnych nikomu, to mam wielką ochotę wziąć je na tymczas. Izolacja byłaby zapewniona. Ale co dalej?
Sama ledwo daje sobie finansowo radę z moimi białaczkowymi kiciami i resztą (jutro znowu pójdzie kolejny, trzeci już 1000 zł, jak nie więcej na kolejne 4 ampułki Virbagenu Omega). Nie umiem też robić ogłoszeń i reklamować kota.

Jestem bezsilna i jest mi bardzo ciężko patrzeć na te maleńkie istotki, które też chciałyby mieć dom i serce tego jednego na świecie człowieka. :cry:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie maja 17, 2009 13:06

Tak, to się wszystko zgadza. Łezka po tamtym kocim katarze miała lekki niedowład tylnych łapek. Owszem potrafiła wskakiwać na tapczan czy na szafkę, a nawet biegać, ale te łapki nie wyprostowywały się jej do końca i stukała pazurkami o podłogę chodząc. Poza tym okazało się, że ma ogromny kamień w pęcherzu, kamień wypełniający cały pęcherz, ocierający się o jego ścianki. Jak to ją musiało boleć! Jej opiekunka zauważuła, że coś jest nie tak, bo kicia posikiwała krwią. :( Nie wiadomo, ile to trwało i czy nie przyczyniło się do późniejszej choroby nerek. :(

Historię Kida pamiętam, choć nie wiedziałam, że to Ty go wzięłaś. :) To jest pozytywne, że wszystkie te biedne koty zdążyły, choćby na krótko, mieć dom, że nie musiały umierać w tamtym piekle.

Tak jak pisze Kasia86, nie da się pomóc całemu światu, ale w naszym ograniczonym możliwościami zakresie robimy dla tej małej grupki kotów co możemy. Ja też żałuję, że nie mogę więcej.

A wiesz, że moja śp. Puma, też gryzła po nogach, jak się wkurzyła? :lol: I co z tego, to był i tak mój ukochany kot!

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 17, 2009 13:10

Ja też pamiętam o Mrusi. :(
To już pół roku, jak ten czas szybko leci. :?

1 czerwca minie rok odkąd Madzia / Bronia , a najczęściej Kicia :wink:
jest z nami.
Daje nam dużo radości i mam nadzieję, że i u nas jest jej dobrze.

Dziś w nocy spała przytulona do mojego boku, i jakoś machnęlam reką
i uderzyłam kotkę :oops: . Nie pozostala dłużna i walnęła mnie łapką uzbrojoną w pazurki. 8)

Charakterna kotka :) Obrazek

kciuk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1588
Od: Sob kwi 12, 2008 20:11
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Nie maja 17, 2009 13:15

Jak to dobrze, że Madzi/Broni też się udało! :D
A ja wlaśnie o niej myślałam, pisząc poprzedniego posta, bo dawno Cię, Kciuk, tu nie było. :)

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 17, 2009 13:24

Tak, bardzo smutne to wszystko. Wciąż tyle tego kociego (i psiego) nieszczęścia, chociaż tylu ludzi stara się pomagać i przeprowadza się dużo więcej sterylizacji niż w dawnych latach.
Ale gdy się czyta wątki na forum i ogląda strony fundacji i schronisk to widzi się, że trudno znaleźć wystarczającą liczbę naprawdę dobrych i odpowiedzialnych opiekunów dla zwierzątek. I często nic nie pomagają nawet najbardziej chwytające za serce ogłoszenia adopcyjne - wszystko jest sprawą przypadku :(

Między innymi i z tego powodu jestem ostatnio zdołowana. A inny powód jest taki, że w ciągu zaledwie czterech ostatnich miesięcy, w moim otoczeniu zmarły cztery osoby: moja kuzynka, koleżanka z pracy oraz dwóch kolegów ze studiów. Z wyjątkiem kuzynki, która była dużo starsza ode mnie, pozostali byli w mojej grupie wiekowej, co jest dodatkowo przygnębiające.

Dlatego zaniedbuję w tym roku trochę wątek moich kociastych, bo jestem jakaś taka do niczego. Żeby chociaż wreszcie zrobiło się naprawdę ciepło, to może by człowiek jakoś odżył i nabrał trochę optymizmu.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2009 13:32

Dziękuję, że pamiętacie o Mrusi.

Widzę więc, że jest więcej tak charakternych kotów, jak moja Kasia :lol:

Kasia - tak, jak robiła to Puma - gryzie po nogach, jak się rozłości. Ale teraz robi to już bardzo rzadko i nie tak zdecydowanie - złagodniała z wiekiem :lol:
A ja jestem dumna, że mam takiego kota, co potrafi być ostry, jak pitbull :lol:

No i Kasia, zupełnie tak samo, jak Madzia, też nie pozostaje dłużna, gdy przypadkowo np. ją potrącę. Od razu oddaje i jeszcze obraża się :lol:

A Madzia jest przepiękna :love:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 17, 2009 15:46

Jednak słonko wreszcie dzisiaj zaświeciło, więc życząc wszystkim spokojnego i miłego, majowego wieczoru, zamieszczam kilka najnowszych zdjęć :D

Koty podsufitowe
Obrazek Obrazek Obrazek

Kasia gotowa do spania (wczoraj wieczór)
Obrazek

Bisia z ukochanym drapaczkiem
Obrazek Obrazek Obrazek

Opalamy się
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I chłodzimy się po opalaniu
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 20, 2009 8:32

Koty podsufitowe rewelacyjne. :D

A Kasia pewno zmęczona po całodziennej pracy w ogrodzie :wink:

Bisia zachowuje sie jak mały kotek. :D

W trawce to ledwo widać kota. :lol:

A chłodzenie po opalaniu, - ja bym to ujęła inaczej, - koteczki bardzo zmęczone wyłapywaniem owadów z ogródka. :lol:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 43 gości