» Pt maja 15, 2009 18:38
Sytuacja na ul. Ryskiej nie jest prosta. Wiadomo nareszcie, kto jest właścicielem terenu, na którym przebywają kotki. Odbyłam z nim dość długą rozmowę, raczej w spokojnie, ale nieskutecznie... Pan twierdzi, że ma jedną kotkę mamę, która rodzi małe 2 razy w roku. I nie życzy sobie, aby ktoś go pouczał i uzasadniał, że należy ją wysterylizować. Małe są, ale on nie ma zamiaru ich cywilizować. Przeżyją to przeżyją, nie to nie... On zna dobrze sprawy kocie lepiej... I będzie tak, jak on chce. Jest jeszcze jakiś kocurek, ale to jego sprawa.... I nie musi się z tego tłumaczyć...
Cóż, trzeba będzie przyjąć inną strategię.
A 2 maluszki w mieszkaniu moim dosłownie odżyły. Mają apetyt na mleczko kocie, uczą się korzystania z kuwetki, już biegają... Potrzebują wszelakiego ciepełka, jak wszystko, co żyje....
Dzięki serdeczne Wam, Kochane Miłośniczki Kotów, za miłe reakcje....
W mieszkaniu i nam, już nie takim młodzieniaszkom, zrobiło się cieplej... Naprawdę....