Co wet powiedział o kastracji.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 11, 2004 11:42 kastracja

Witam!
Ja nikogo nie zmuszam, aby przyjmował na wiarę moje poglądy. Ale jeśli ktoś chce dyskutowac, to mogę, przytaczam swoje racje i argumenty.
To jest FORUM i chyba nawet DYSKUSYJNE.
Jeśli ktoś nie ma ochoty przekonywania mnie (np. Estraven), jego wola. Ale jeśli się podaje argumenty, powinny być mocne.
Jeśli ktoś powie, że lepsza jest wczesna zima, bo wtedy wcześniej spadnie śnieg, to jest jego zdanie, ale też żaden argument, jeśli nie udowodni, że ten wczesny pierwszy śnieg jest do czegoś potrzebny.

Innych poważnych argumentów za wczesną kastracją nie mogłem się doszukać. Podam sam jeszcze jeden, często przytaczany.
Głównym argumentem zwolenników wczesnej kastracji kotów i kotek, zwanej też czasem elegancko sterylizacją jest twierdzenie, że hormony nie są potrzebne do rozwoju zwierzęcia (!) ( patrz vetserwis ).
Tak sobie myślę, gdyby dało się cofnąć czas i w wieku lat około czternastu zajrzeć w majteczki (panowie) lub przyjrzeć się uważniej swoim biodrom i piersiom (panie) nasza dyskusja nie byłaby potrzebna. Czasu cofnąć się nie da, ale zawsze można zajrzeć do książeczki zatytułowanej >co każdy chłopiec wiedzieć powinien< lub analogicznej dla dziewczynek. Sprawy te są u ludzi dosyć dokładnie zbadane, a różnica pomiędzy nami a zwierzętami nie jest w końcu taka duża.
Hormony są potrzebne do rozwoju, również fizycznego. Skok tego rozwoju odbywa się u ludzi w okresie dojrzewania. Gdyby tak nie było, nie byłoby w dawnych czasach kastracji młodych chłopców o pięknych głosach. Chodziło właśnie o zatrzymanie/upośledzenie rozwoju.

A statystyka? Statystyka jest nauką o prawach wielkich liczb. Niech nikt nie próbuje tworzyć reguł statystycznych na niewielkich próbkach, bo narazi się tylko na śmiech. To się niestety zdarza, zwłaszcza w badaniach z dziedziny biologii czy medycyny. Jakie wnioski statystyczne można wysnuć z badania, nawet sumiennego, pięciu, dziesięciu czy nawet dwudziestu kotów? ZADNYCH.
To tyle. Pozdrawiam wszystkich uczestników Forum (dyskusyjnego?) i dziękuję za udział w tej dyskusji (?), która zresztą pierwotnie nie była moim zamiarem.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 11, 2004 11:48

Myślę, że nadużywasz analogii. Inne jest oddziaływanie hormonów na człowieka, który jako jedyny gatunek pozostaje w "nieustannej rui", co znajduje odbicie w jego gospodarce hormonalnej, inne u np. kotów, których aktywność seksualna ma zwykle charakter cykliczny albo okazjonalny.

Zaś co do "mocy" argumentów. Aby udowodnić, że są słabe, dobrze jest użyć innych, najlepiej mocniejszych (czytaj - bardziej zasadnych). To robi zwykle lepsze wrażenie, niż stwierdzenie tylko, że argumenty rozmówcy nie są istotne.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 11, 2004 11:54

Juliuszu, ja podzielam Twoje zdanie :!:
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Śro lut 11, 2004 12:02

Rozwijając ostatnie - to o aergumentach.

Statystyka bywa śmieszna - zwykle wtedy, gdy dobierze się do jej wyników laik nie rozumiejący metod i zadań statystyki. Sama w sobie ma kilka wad, ale tylko z punktu widzena laika właśnie.

Tak naprawdę statystyka nie ma niczego wyjaśniać ani ilustrować - nie sama z siebie. Służy odszukiwaniu zaburzeń średniego rozkładu (nasilenia cechy, zjawiska) i korelacji. I od tej strony się sprawdza, dwuetapowo zresztą. Najpierw na poziomie "pilotażu" pozwalającego odszukać pola warte przebadania, potem badań zasadniczych, zwykle niejednokrotnych, ale powtarzanych na tej samej próbie w jakimś odstępie czasu albo na roznych, analogicznych probach.

Stad najwazniejsze sa dwa etapy - ustalenie proby oraz opracowanie wynikow, tak aby nie otrzymac serii opozbawionych znaczenia liczb, ale material do dalszej analizy. To jest narzedzie - i jak wszystkie narzedzia wymaga umiejetnego uzycia...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 11, 2004 12:50 Re: kastracja

jul-kot pisze: Nie obawiajcie się, że kotu po późnej kastracji zostanie nawyk obsikiwania. Kocur nie będzie obsikiwał, nie dlatego, że nie jest w stanie, on po prostu nie będzie już miał takiej potrzeby.
Niestety nie odnosi się to do wszystkich kocurów. Może akurat Ty miałeś szczęście.
U niektórych kastratów nawyk spreyowania pionowych powierzchni pozostaje - jest to wówczas właśnie nawyk a nie potrzeba. Płyn nie jest tak cuchnący jak u nie-kastratów ale i tak przykro pachnie i pozostawia plamy.

ana

 
Posty: 24748
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Śro lut 11, 2004 13:12 Re: kastracja

ana pisze:
jul-kot pisze: Nie obawiajcie się, że kotu po późnej kastracji zostanie nawyk obsikiwania. Kocur nie będzie obsikiwał, nie dlatego, że nie jest w stanie, on po prostu nie będzie już miał takiej potrzeby.
Niestety nie odnosi się to do wszystkich kocurów. Może akurat Ty miałeś szczęście.
U niektórych kastratów nawyk spreyowania pionowych powierzchni pozostaje - jest to wówczas właśnie nawyk a nie potrzeba. Płyn nie jest tak cuchnący jak u nie-kastratów ale i tak przykro pachnie i pozostawia plamy.

Jestem ciekaw czy jest jakas korelacja miedzy rasa kota a jego nawykiem. Powiedzcie ci z was, ktorych kot kastrat nadal obsikuje jakiej jest rasy. Mnie to nie dotyczy bo Kubusia wykastrowalem zanim zaczal obsikiwac (nota bene sledzac dyskusje w dalszym ciagu nie wiem czy dobrze zrobilem czy nie :? ).
Obrazek

Kubusiowy

 
Posty: 1379
Od: Sob lut 07, 2004 13:09
Lokalizacja: Paryz

Post » Śro lut 11, 2004 13:17 Re: kastracja

Kubusiowy pisze: (nota bene sledzac dyskusje w dalszym ciagu nie wiem czy dobrze zrobilem czy nie :? ).

I to jest główny problem - tutaj nie ma reguły.

Ella pisała o swoim Drakuli, który mimo paru lat nie znaczy. To samo mogę powiedzieć o moim prawie siedmioletnim Uszku - nigdy nie znaczył, czasem zostawi coś w kuwecie i tyle. A z drugiej strony są kocury, które nie przestają oblewać różnych miejsc mimo kastracji...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 11, 2004 13:21

Niestety nie wiem czy taki związek istnieje.
Znane mi kocurki, które nie straciły nawyku spryskiwania to zwykłe dachowce. Kastrowane były dość późno, bo w wieku 1,5 - 2 lat. Dwa lata po operacji lały sobie radośnie i obficie po czym im się zachciało :twisted:

Wet, któremu ufam wytłumaczył mi, że kastrację kocura należy przeprowadzać gdy w pełni rozwinięta jest tzw. jama napletkowa. Zwykle proces ten kończy się w wieku 7-9 miesięcy. Ale powinien ocenić to vet.
Ten sam lekarz wspominał też o korelacji między ilością przebytych ruj, a podatnością na zmiany rakowe sutków u koteczek. Ponoć im mniej rujek, tym przwdopodobieństwo nowotworu mniejsze. Po czwartej - piątej rujce jest już baardzo duże - bliskie zagrożeniu kotek niesterylizowanych.

ana

 
Posty: 24748
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Śro lut 11, 2004 13:25

Jeśli chodzi o mojego Zenusia, to z tego co wyczytałam, doszłam do wniosku, że chyba lepiej będzie, kiedy w momencie kastracji będzie starszy niż młodszy. W wieku półtora roku (to kot brytyjski) zaczął znaczyć. W ciągu tygodnia od momentu, gdy to zauważyłam, został wykastrowany i od kiedy się wybudził z narkozy znaczenie zniknęło.

Teraz je karmę dla kastratów, a jego aktywność jest naniezmienionym poziomie.
Mysza, Felinka, Zenuś, Malutek i Pipi

www.empatia.pl/futro

Trop

 
Posty: 618
Od: Czw sie 28, 2003 12:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 11, 2004 14:16 Re: kastracja

Kubusiowy pisze:Jestem ciekaw czy jest jakas korelacja miedzy rasa kota a jego nawykiem.


Jak się dobrze postaramy, to zawsze jakąś korelację znajdziemy ;)

A tak zbaczając z tematu, to ktoś ostatnio znalazł korelację między spożyciem mleka a ilością zejść na zawał w Finlandii...
Zupełnie przy okazji zapominając o wskaźniku spożycia alkoholu i najniższym w Europie wskaźniku osteoporozy.

Tak to jest, jak laicy zabierają się za statystykę ;)

Ech, łezka się w oku kręci, przedmioty typu Statystyczne metody opracowywania pomiarów, Fizyka statystyczna i termodynamika...
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 11, 2004 14:25

Ja mieszkam w kraju, w ktorym koty kastruje sie wczesnie. W Kanadzie weci zalecja kastracje dlugo przed pierwsza ruja, a kocury przed 6 - 7 miesiacem zycia. W klinice, do ktorej chodze z moimi miskami pracuja lekarze, ktorzy rowniez wykladaja i pracuja naukowo na uniwersytecie w Guelph znanego wlasnie ze swoich badan naukowych i z kliniki weterynaryjnej. Do Guelph zjezdzaja sie ludzie ze Stanow i Kanady po ratunek dla swoich zwierzakow. Mojemu wetowi wierze bezgranicznie i wierze mu, kiedy twierdzi ze wczesna kastracja jest lepsza od pozniejszej. Zreszta znam tyle kotow kastrowanych bardzo wczesnie, ktorym nic sie nie dzieje. Sa zdrowe i wyrosniete.

Panuje tutaj rowniez odmienna opinia jezeli chodzi o srodki hormonalne. Zaden wet nie przypisze kotce hormonow typu Provera nawet jednorazowo. Kiedy kolezanka poprosila o taki srodek hormonalny dla swoje kotki to wet popatrzyl na nia tak jakby chciala swejego kota usmiercic. Jej kotka, ktora miala jedna rujke za druga zostala wykastrowana wlasnie kiedy przechodzila rujke.

Jezeli chodzi o twierdzenie, ze kot po kastracji zawsze przestaje obsikiwac mieszkanie to uwazam, ze jest nieprawdziwe. Kot znajomej, przegarniety 2 lata temu ze schroniska jako dorosly, gdzie byl kastrowany nadal sika po scianach. Byl przebadany w kazda strone i z pewnoscia jest zdrowy.

AlkaM

Avatar użytkownika
 
Posty: 3566
Od: Nie sty 04, 2004 6:14
Lokalizacja: Toronto

Post » Śro lut 11, 2004 14:40

Jestem zwolenniczką "złotego środka" :D
Moja kota została wykastrowana w wieku 13 miesięcy (pierwszą ruję miała w 10 miesiącu zycia, potem 2 miesiące spokoju i po przybyciu małego Borysa- od razu posypały się chyba 2 rujki pod rząd i miałam przed oczami wizje rujki permanentnej). Jestem zdania, ze sterylka po pierwszej rui jest najwłasciwszym rozwiązaniem: kota na pewno juz dorosła i organizm jej funkcjonuje juz jak organizm dorosłego kota. Natomiast jest jeszcze tak młoda, ze bez problemu organizm przestawia się na zmieniona gospodarkę hormonalną...
Dodam tylko, ze do dziś (juz półtora roku po sterylce) Shaeli pozostały pewne "pseudo-rujkowe" zachowania:
- ma napaday gardłowego, rujkowego pomiaukiwania,
- drapana po tylnej części grzbietu przybiera charakterystyczną wypiętą pozycję, której towarzyszy specyficzne pomrukiwanie...
ALE: gdybym miała w tym czasie w domu DOJRZEWAJĄCEGO LUB DOROSŁEGO KOCURA (Borys miał wtedy 3-4 miesiące) to z pewnością przyspieszyłabym sterylkę kotki...

Borysa sterylizowałam, gdy miał 11 miesięcy.
NIE ZNACZYŁ! Tzn. nigdy nie obsikiwał pionowych powierzchni, nigdy nie nalał poza kuwetą...
Oznaką dorosłości był bardzo intensywny zapach z kuwety... I tylko tyle...
Dlatego zwlekałam z kastracją na tyle długo, az woń z kuwety nie stała sie tak intensywna, ze pędem wiozłam go do weta... Chciałam, zeby sobie spokojnie dojrzał.
ALE: gdyby znaczył- na pewno poszedłby "pod nóż" w wieku ok. 8 miesięcy, czyli w czasie, gdy mogę z dużym prawdopodobieństwem przyjać, ze kocur dojrzał fizycznie...

Dodam, ze kocurek jest jak na swoją rasę raczej drobny (no, te prawie 6 kg ;) i 60 cm bez ogona), ale zdecydowanie nie cherlawy.
Kota- jak na swoja rasę- jest zdecydowanie duża :roll:
Obydwa są szczupłe- nawet bez tendencji do tycia. Nie ograniczam im jedzenia.
I obydwa są juz ponad rok po kastracji...

I musze przyznac, ze tez znam kocury, którym po póznej kastracji nawyk znaczenia pozostał.
Natomiast nie znam przypadku, zeby znaczył kocur, który był sterylizowany wczesnie (powiedzmy przed 1o miesiącem życia) :roll:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39507
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Śro lut 11, 2004 15:11

Szczęściarz trafoł do nas ze schroniska jako młodzieniec nie kastrowany. Miał już chyba nawet wyznaczony termin. W domu z lekkim niepokojem obserwowaliśmy czy będzie znaczył, ale nic takiego się nie działo. Zresztą trafił do nas dość wynędzniały i straszliwie głodny. Miał pecha bo siedział w klatce z wielkimi kocurami. Gdy jako tako doszedł do siebie a minęlo kilka tygodni. W kwietniu pojawił się Kociś - już wykastrowany. Gdy koty zaczęly przebywac ze soba, zaczęły się też codzienne bójki. Stwierdziliśmy ze nadeszła ta chwila, bo nie wiadomo czy są to tylko koleżeńskie zabawy czy walki o szefostwo. Mimo ze koty zaczęły przebywac ze sobą, to żaden z nich nie próbował znaczyc terenu i tak jest do dziś.
Szczęściarz został wykastrowany w czerwcu.
Wydawało nam się tez że pracownicy schroniska błędnie oszacowali jego wiek i potwierdził to weterynarz. Kotu dodano jakies 2-3 miesiące.
W momencie kastracji miał jakies 8-9 miesięcy - wg pracowników schroniska miał tyle w chwili gdy trafił do nas.
Pozdrawiam, Krzysio

Krzysio

 
Posty: 2622
Od: Pt lut 21, 2003 0:59
Lokalizacja: Poznań-Piątkowo

Post » Śro lut 11, 2004 15:47 obsikiwanie nie musi być znaczeniem

Witam!
Moje pierwsze kocury (miałem wtedy rodzeństwo, dwóch braci) musiałem wykastrować w wieku około dziewięciu miesięcy. Musiałem, bo dobierały sie do siebie nawzajem tak intensywnie, że miały na karkach głębokie szramy od zębów. Nie pamiętam nawet, czy ich mocz miał wtedy intensywny zapach, na pewno jeszcze niczego nie obsikiwały. Nie obsikiwały również po kastracji przez wiele lat. Obecnie, po dwunastu latach jeden z nich obsikuje czasem, jak mu się coś nie podoba. Pomagam bezdomnym kotom, mam ich w domu zbyt dużo.

Trzeba odróżnić obsikiwanie o podłożu płciowym, czyli znaczenie, od kocich protestów, które mogą się zdarzać. Tak jak już pisałem, mam teraz w domu również dwa kocury kastrowane w wieku kilku lat. Nigdy niczego nie obsikują. Jak widać nie ma reguły, a i wcześniejsza kastracja nie daje żadnej gwarancji.
Pozdrawiam, Juliusz.

p.s.
Charakterystyczną pozycję, o której pisze Olat przybierają chyba wszystkie koty intensywnie głaskane - podnoszą tył i ogon. Może to i jest zachowanie seksualne, ale występuje też u kotek i kotów wykastrowanych.
To samo dotyczy dźwięków.
Pozdrawiam.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 11, 2004 15:58 Re: obsikiwanie nie musi być znaczeniem

jul-kot pisze:Witam!
Moje pierwsze kocury (miałem wtedy rodzeństwo, dwóch braci) musiałem wykastrować w wieku około dziewięciu miesięcy.

Mamy podobne doswiadczenia. HrupTak to kotka, a Brucek to jej rodzony brat. RySio to kotek niespokrewniony.
Pierwszy zostal wykastrowany Brucek wlasnie jak mial 8 m-cy, z powodu ogromnej pobudliwosci na widok rodzonej siostry. Jeszcze nie wiedzial co i jak, ale gryzl ja i meczyl okrutnie wskutek dojrzewania. Poza tym oczywiscie obawialismy sie co by moglo wyniknac z takiego mezaliansu. Brucek ma teraz ponad 2 lata, jest zdrowy, a badanie moczu sprzed tygodnia wykazuje brak krysztalow.

HrupTak-panna dostala pierwsza cicha rujke jak miala ponad rok. Czekalismy na ten dzien. Kiedy skonczyla ciche spiewy i wygibasy pupka po badniu krwi i kilku zastrzykach podnoszacych odpornosc (ma uszkodzone nerki) poszla na sterylke w wieku 13 m-cy.

RySio mlodszy od nich o 9 m-cy, zostal wykastrowany jak skonczyl 9 m-cy. Niestety ma SUK, ale w jego przypadku ten stan jest niezalezny od kastracji.
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, lucjan123 i 74 gości