Koteczki już się na dobre zadomowiły w nowym domu. Aż miło popatrzeć, jak sobie spacerują po ogrodzie, wygrzewają się na słoneczku, taplają w fontannie i z zapałem uprawiają grządki

Szczególnie Syrenka i Cekin upodobały sobie krzaczki kocimiętki (każde ma swój ulubiony). Jednak, ku mojemu zdumieniu, ta kocimiętka nadal w dobrym stanie:
Nawet nieśmiałek Okruszek przestał się chować po kątach. Natomiast Omar jakoś nie może się zaaklimatyzować, najczęściej siedzi w pokoju na fotelu i w dodatku pod kocem. Ale jak go pomiziałam pod tym kocykiem, to się rozmruczał, wyszedł i tak się rozczulił, że aż się pozwolił nosić na rękach.

- poznajecie?
Wecio bardzo się postarzał. Aż się zastanawiamy, ile on tak naprawdę może mieć lat, bo mój Filip dożył 18, a nie widać po nim było starości, a Weciowi nawet pyszczek się zmienił, policzki się zapadły, nawet łysinka się pokazuje. Być może jest wiekowym rekordzistą, Zdrówko też niestety szwankuje, często się przeziębia i co rusz to bierze jakieś leki. Ale nie szukamy mu żadnego domu, bo widać, że jest tu szczęśliwy. Jest bardzo pogodny i wzruszająco okazuje swoim ludziom swoje przywiązanie: przy każdej wizycie dopełnia rytuału powitalnego- przybiega, wchodzi na kolana, pogaduje i wie, że trzeba się trochę poprzytulać i ponosić, czy ma na to ochotę, czy nie.