Dzisiaj w nocy minie pół roku odkąd Mrusi nie ma z nami.
Ciągle tak bardzo jej brak.
kasia86 pisze:Marysiu, a co na to dermatolog?
Mnie kiedyś(parę lat wstecz) przepisał krem półtłusty do twarzy Cutibaza i tak już go stosuję od lat. To jest 30 g za 7 zł. Żadnych innych nie mogę stosować z powodu uczulenia na inne kremy. Może spróbuj, a nie zaszkodzi na pewno.
Ja nie mogę rąk maczać w płynie do mycia podłóg do parkietów i paneli. Muszę w rękawiczkach, czego strasznie nie lubię, ale teraz już jest naprawdę źle i nie mam wyjścia.
Ja owoców tropikalnych już dawno nie jem, warzyw surowych też unikam.
Jabłka odpadają i wiśnie i inne też.
Ale masło w przeciwieństwie do Ciebie mogę i lubię jeść. Ale kupuję to 82 %.
Także rozumiem Ciebie i mam nadzieję, że sobie poradzisz z alergią i wykluczysz z diety te produkty, które Ci szkodzą.
U dermatologa-alergologa byłam raz, gdy te pęcherze na dłoniach utrzymywały się wyjątkowo długo i atak był wyjątkowo silny. Pani doktor porobiła mi testy, z których nic nie wyszło i wyraziła przypuszczenie, że to może być wątroba. Zrobiłam więc kompleksowe badania wątroby i wyszło, że wątrobę mam zdrową wręcz wzorcowo. No i od tego czasu sama zmagam się z tym problemem, dobierając kosmetyki i ograniczając jedzenie tych rzeczy, co do których mam podejrzenia, że mi szkodzą.
Masło też kupuję wyłącznie to bez domieszek i też bardzo je lubię. I mam w związku z nim bardzo dobrą wiadomość

W tym tygodniu udowodniłam, że to nie masło mi szkodzi

I kawa rozpuszczalna też chyba nie (uwielbiam ją

) Natomiast niektóre warzywa, owoce i przyprawy pozostają na liście pokarmów dla mnie szkodliwych .
A było tak: przed rokiem, przez przypadek (kupiłam szare mydło, ponoć rewelacyjne dla alergików

), odkryłam, że pokrzywkę i efekt poparzenia wywołuje u mnie wodorotlenek sodu (Sodium Hydroxide) czyli po prostu soda kaustyczna, wykorzystywana do produkcji mydła oraz stosowana w wielu kosmetykach jako regulator kwasowości. Unikałam więc tego, w czym to draństwo występuje i myślałam, że jak tego w mydle lub kosmetyku nie ma, to znaczy, że ten kosmetyk nie będzie mi szkodził. W poniedziałek, gdy myłam ręce mydłem w kostce (zawsze wolałam je od mydeł w płynie) zdałam sobie sprawę z tego, że największe skupisko bąbli mam w tym miejscu dłoni, które najintensywniej nacieram mydłem podczas namydlania. I nagle oświeciło mnie, że może szkodzą mi wszystkie zwykłe mydła, bo one wszystkie są zasadowe i muszą mieć w składzie jakieś zasady, bo mydło to tłuszcz + zasada.
Od wtorku używam tylko płynu do mycia top-to-toe Johnson's Baby oraz pielęgnującego płynu do kąpieli Nivea Baby - oba nie zawierają mydeł. Pęcherze na dłoniach mam już prawie całkiem wygojone i prawie całkiem wygoiła mi się ta cienka, jakby poparzona powłoka na skórze twarzy

W następnym etapie porobię próby z kremami - może wreszcie jakoś sie z tym uporam.
Co najdziwniejsze, ale w tej sytuacji logiczne - w ogóle nie szkodzą mi płyny do mycia naczyń i czyszczenia.
kasia86 pisze: Moja córka Ewa, znasz ją z mojego wątku, też ma problemy i to straszne z rękoma. Jak byłam zawieść Kajtusia to dopiero zobaczyłam jak te ręce jej wyglądają. Nie widziałam jeszcze takich rąk.
Ogromnie współczuję Ewie. Ja już miewałam takie okresy, że ręce miałam aż popuchnięte od kilku warstw pęcherzyków, które pękały, sączyły się i tak swędziały, że nie mogłam spać po nocach. A wychodząc z domu naciągałam rękawy od ubrania aż po końce palców, bo wstydziłam się przed ludźmi, tak okropnie to wyglądało.
Mam nadzieję, że Ewie też wreszcie uda się odnaleźć przyczynę tego stanu.
A tak w ogóle to jest u nas raczej spokojnie i nudnawo, czym należy się cieszyć. Jedyne urozmaicenie jest takie, że Bisia prawie na stałe przeniosła się ze spaniem na szafę, a Kasia - na fotel Bisi
Jednak w najbliższym czasie czeka nas trochę mocnych wrażeń, bo Kasia i Kropcia będą szczepione. Czekałam z tym tak długo, bo ciągle było zimno i Kasia wciąż miała lekkie nawroty kataru. A teraz wreszcie wygląda na to, że się te zaziębienia uspokoiły (puk, puk w niemalowane

)