dzidzia pisze:Agnieszko powiedz, proszę ile kociakow zostało w tym Żukowie?
I wytłumacz jak to kicia umarla z głodu? O co chodzi?
To było takie śliczne maleństwo
Pojechałam tam w piątek,kicia była zakatarzona i płakała.Przez ten katar nie mogła jeść.Pojechałam z nią na Kaprów ,ale lecznica była zamknięta.Dałam jej rutinoskorbin,zawiozłam mleko dla kociąt,pokazałam P.Tomkowi jak karmić.W sobotę rano byłam z nią na Kaprów,dostała antybiotyk.Dzwoniłam w niedzielę niby się poprawiło.W poniedziałek znowu pojechałam i Tajgusia dostała drugi antybiotyk.Była wyraznie słabsza.Wet z Kaprów powiedział,że nie jest odwodniona i nie musi mieć kroplówki jak jest przy matce.Następny antybiotyk miał być w środę.Zajrzałam do Pana Tomka we wtorek rano.Kotek był już umierający.Byłam u dwóch wetów.Kicia umarła,bo nie jadła a Pan Tomek z żoną albo jej nie karmili,albo robili to zle.Nie wiem....
Powinnam zabrać ją w sobotę.Nie zrobiłam tego po pierwsze że w sobotę wyjeżdżałam i brałam ze sobą Tycjana,Sabinkę i Tanię i musiałabym je trzymać razemi bałam się,że ta trójka się zarazi.poza tym Pan Tomek nie chciał jej oddać bo jego kotka "oszaleje z tęsknoty"to był jej ostatni kociak.Nie wiedziałam,że stan Tajgi jest taki poważny.Najbardziej obwiniam wetów z Kaprów bo Tajga już w sobotę powinna dostać kroplówkę,nie mówiąc już o poniedziałku
Ona zwyczajnie umarła z głodu...Antybiotyk też widocznie nie trafiony,albo za mocny.Wiem jedno do jej śmierci przyczyniło się wielu ludzi,ja też...Nie wybaczę sobie tego nigdy.Patrzyłam jak umiera,czułam,jak ulatuje z niej życie.Patrzyła na mnie...mogła żyć,mogła być piękną kochaną koteczką...Już jej nie ma...mam nadzieję,że dołączyła do innych małych kotków,które odeszły i które też nie dostały swojej szansy na życie...
Śpij malutka Tajgusiu
[*]