Sokolniaki dbaja i to bardzo, zebym przypadkiem nie miala dnia bez wizyty u weta

i zeby moje cisnienie nie wrocilo do normy
Sobota, 8 rano, czlowiek lezy sobie w zwolnionym przez bure wyrku ... a tu telefon od Wiedzmy. Skok cisnienia i mysl ze pewnie Portek cos znow nawywijal. A tu suprise i kolejny skok cisnienia - Kesi cos wisi pod brzuchem

(zeby nie bylo wczoraj byla w lecznicy i z brzuchem wsio bylo oki, a jutro miala miec zdejmowane szwy). No to lete na sygnale - faktycznie kawalek brzucha wybebeszony i cos wisi

. Telefon do CC ze kota wyciagnela sobie jelita. Dzieki wielkie Aniu ze przyjechalas do lecznicy

i zajelas sie ta..... (tu wiazanka slow powszechnie uznawanych za niecenzuralne). Na szczescie okazalo sie ze Kesi wyciagnela sobie "tylko" kawalek sieci. Nie wiemy jak ona to zrobila, ale musiala "pracowac" wytrwale cala noc

bo obydwa brzegi rany byly mocno zrosniete. Od razu poszla na stol.
Jak nerwy puscily snulysmy sobie rozne koncepcje:
- panna chciala operacje usuniecia tluszczyku (a po co tyle zre?? )
- moze slyszala od innych o ubrankach posterylowych a ze takowego nie miala postanowila ze musi je miec
- poprzednie ciecie miala malutkie i nie zaimponowalaby nim innym sokolniakom (teraz ma solidne)
- spodobal jej sie stan po narkozie i postanowila ze chce dostac jeszcze raz w zyle
Portos zdecydowanie lepiej, w nosie swiszczy i gra ale nie jest obolaly (fakt ze dostaje 1/4 tolfy). Jutro jedziemy do CC.
India to cholernica - regularnie bije Wiedzme

dzis mnie tez chciala przywalic
Grzechotka oki
Stokrotkce troche lzawia oczka ale juz coraz mniej. Sypia w lozku, wita mnie w drzwiach jak wracam.