Nasza mała Korcia pojechała wczoraj do nowego domku. Domek jej się trafił ekstra. Państwo mieli przez 15 lat jamnika, który umarł na serduszko. W domu straszna pustka i żal i chęć przygarnięcia nowego psiaka. Państwo przeszli magiel uświadamiania o płochliwości psa i jego potrzebach, podpisaniu umowy adopcyjnej, wymogu sterylki itd. Jak ich zobaczyłam, to już wiedziałam, ze Korcia będzie mega rozpieszczona i wyniuniana jak małe dziecko. Córka nastolatka jak ją chwyciła w ramiona, to już i Korcia i córka przestały istnieć dla świata zewnętrznego.
Karinka już w pełni doszła po zabiegu do siebie. Staje się wielkim pieszczochem i przytulaczkiem. Dziś porobię jej ogłoszenia - może znajdzie swoje miejsce na ziemi. Właśnie gania się z Abi jak nienormalna.
Kali ma grzyba na całej buzi. Lata po szpitalu i miauczy, udeptuje podłogę i mizia się o wszystko, ale dotknąć się narazie nie da.
Uszka ma miejscówkę na górnych półkach szpitala i pomieszkuje tam w pluszowym domku na wysokościach. Uszko się ładnie goi. Nabrała ciałka i jest już nawe trochę gruba.
Karinka zostanie u nas do czasu znalezienia DS. Bałabym się ją wozić, zeby się nie cofnęła w swoim zachowaniu, bo zachowuje się już prawie jak normalny kot.
EDIT: Ogromnie cieszę się, że Myszonek już w swoim domku!!!!!
Wielkie, wielkie kciuki za zdrowie Smolika!!!