pytań sto

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 17, 2007 21:07

Bardzo dziękuję za pomoc, ale chyba przyszedł czas na sprawę najgorszą :( Bo teraz jestem już bezradna i kompletnie nie wiem co robić!! Mruczek przy każdej możliwej okazji ucieka na dwór, biega za kotami (dorosłymi) one uciekają, a on ma z tego satysfakcję, a ja kłopoty, on się niczego nie boi, podchodzi do obcych, może i to normalne, ale czuję że coś jest nie tak, bo z poprzednimi kotami takich problemów nie miałam - żaden z nich się tak nie zachowywał!! Moi rodzice mają go dość, a ja nie wiem już co robić :cry: , za niedługo się rozsypię chyba!! Ja chcę żeby on zrozumiał że dorosłych kotów się nie zaczepia, że do ludzi lepiej nie podchodzić, ale jest taki problem że kot to nie pies, i jeśli chodzi o wychowanie jest trudniej, zdenerwowałam się jak pobiegł za kotką sąsiadki, i go zamknęłam w pokoju, on tak miauczał, że zlitowałam się i go wypuściłam po czym rzucił się na mnie jakby chciał mnie zabić, i rzeczywiście masz rację - szelki to dobra rzecz, ale chciałabym żeby on się też nauczył żyć na wolności, żeby się nauczył radzić sam, ale on myśli że jest panem całego świata i robi z wszystkimi co chce! :cry: potrafisz mi pomóc w tej sytuacji?? Chciałabym żeby wiedział że starsze koty i obcy ludzie są wrogami, ale nie na każdego się trzeba stawiać, że przed niektórymi należy uciekać, żeby wiedział że dom to jego azyl, a nie pułapka do której jest zamykany żeby nie wychodzić na zewnątrz, co zrobić żeby wiedział że przeganianie kotów podchodzenie do ludzi itp. to już nie zabawa, pomóż, moi rodzice już mają dość!! Pomóż proszę!!

Natalia.K.

 
Posty: 351
Od: Czw lip 05, 2007 13:56
Lokalizacja: Z-ce

Post » Wto lip 17, 2007 22:01

Natalia.K. pisze:Ja chcę żeby on zrozumiał że dorosłych kotów się nie zaczepia, że do ludzi lepiej nie podchodzić

W kontaktach z innymi dorosłymi kotami nabierze zapewne za kilka tygodni respektu (gdy kilka razy dostanie łapą), ale raczej będzie to respekt względny - młody wiek ma swoje prawa i zwykle nawet doświadczone kocury to rozumieją.

Ludzi zaś - na to, obawiam się, nie ma rady. W ogóle - to jest młody kociak, ze swej natury wesoły, rozrabiający i uczący się aktywnie świata. Jedyne właściwie, co można zrobić, to dostosować się do niego i jego wymagań...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 24, 2007 20:49

A ja mam pytanie: czy kot musi pić wodę? Ale po kolei.Miesiąc temu stałam się szczęśliwą posiadaczką Mimi-6 letniego kocura.Jest to jego czwarty dom.W kazdym go kochano ale zważnych ludzkich powodów lądował coraz to w nowym domu. Ciągle jeszcze poznajemy się i oswajamy ze sobą. Mimi jest bardzo wybredny-albo je to co lubi albo wcale.Zauważyłam że wogóle nie pije.Ani mleka (może nie lubi) ani też wody.Weterynarz jakoś tak lekceważąco podszedł do tego problemu:"powinien mieć dostęp do wody"i koniec.Dostęp ma,ale nie pije.Czy jak je mokrą karmę to mu wystarczy?

LK

 
Posty: 3
Od: Pt sie 24, 2007 20:30

Post » Pt gru 14, 2007 17:34

Wiem, ze odpowiadam na pytanie zadane pare lat temu, ale nikt nie odpisal.

Czy np. tydzień lub dwa takiej wzmożonej samotności nie sprawi, że kocur wpadnie w depresję, albo, co gorsza, zapomni mnie lub się obrazi?


Moja kotka strasznie tesknila, po 4-5 dniach bez domownikow (dokarmiala ja babcia) zaczela podobno "wygladac depresyjnie" i "snuc sie smutno po domu" (chociaz w sumie trudno powiedziec jakie byly jej reakcje na babcie, ktora widywala dosc zadko), po tygodniu podobno wygladala na bardzo "przygnebiona i zasmucona" (moze tez znudzona?) i wyraznie mniej jadla.
Gdy wrocilismy do domu po 1,5 tygodnia, prawie nie dostala zawalu ze szczescia (wyraznie walilo jej serce), latala tylko od domownika do domownika i glosno miauczala. Oczywiscie musiala spac z nami (trudny wybor z kim, wiec zmieniala siedzibe kilkakrotnie i wszystkich pobudzila+glosno domagala sie pieszczot), a nazajutrz przy karmieniu byla strasznie radosna. Jeszcze przez kolejne dni strasznie sie przytulala do wszysktich.

Moim zdaniem przynajmniej niektore kociaki strasznie tesknia...

infinity

 
Posty: 3
Od: Pt gru 14, 2007 16:58

Post » Nie kwi 20, 2008 23:45 witam ponownie:)

Dlugo tu nie zagladalam ale bylam zajeta nowym przybyszem:) Wiec jednak mam kotka za granica. Moje kochanie ma na imie Tuidzi i trafil do mnie dziwna droga. Przypadkowy znajomy zadzwonil ze szuka domu dla swojego podopiecznego na okres dwoch miesiecy bo nowy wspollokator ma alergie i nie ma co z kotem zrobic. Zaszantazowal schroniskiem wiec sie zgodzilam. Mial bywac regularnie, przynosic jedzenie i zwirek. Slad po nim zaginal. Pracuje niedaleko, wiec moj przyszly TZ poszedl sie z nim rozmowic. Znajomy powiedzial " jak nie macie kasy to moge dac Ci dyche". TZ zacisnal piesci i wyszedl. Znajomy juz Tuidzika nie zobaczy, wraca do polski z nami. W przyszlym tygodniu dostanie paszporcik.Znowu sie rozpisalam a chcialam o czyms zupelnie innym:)
Mianowicie w pazdzierniku przeprowadzamy sie do wlasnego mieszkania i na ten okres wlasnie planujemy zaadoptowanie braciszka lub siostrzyczki dla Tuidziego. Wybralismy ten okres wlasnie dlatego , poniewaz Tuidzi jest juz ponad rocznym kotkiem i doskonale czuje sie jako pan terytorium, wiec nie chcemy zeby mial zbytnia przewage nad nowym czlonkiem rodziny. Chcemy przywiezc oba zwierzaczki do nowego domu i w tym samym czasie otworzyc transporterki. I tu mam obawy. Nie wiem jak to wplynie na oba kotki. Czy stres zwiazany ze zmiana miejsca i w dodatku ujrzeniem drugiego kota nie bedzie zbyt drastyczny. ( Tuidzi jest swiecie przekonany ze jest jedynym kotem na swiecie ) . Planujemy jechac do schroniska ( tzn. TZ bo ja nie jestem w stanie wybrac, od razu zabralabym cale schronisko ) i wziac albo jednego doroslego kotka albo dwa mniejsze albo sama nie wiem. Wiem ze TZ spojrzy w smutne kocie oczka i podejmie wlasciwa decyzje. Nie chcielibysmy tylko zrobic naszemu kotkowi krzywdy. Teraz jest panem na wlosciach i ma nas tylko do swojej dyspozycji. Z drugiej strony wiem ze oboje pracujemy i mysle ze "jedynak" nie jest tak szczesliwy z ludzmi jaki bylby w towarzystwie innych kotkow, nie mowiac juz o tym ze bedziemy miec warunki zeby wyleczyc i uratowac jedno lub dwa kocie zycia. Czy ktos byl w podobnej sytuacji?? Nie potrafie podjac wlasciwej decyzji:(
Nadmienie tylko ze jestem alergikiem, po kontakcie z kotkiem chodze w czerwonych plamach na twarzy, kicham i kaszle i przez cale zycie mieszkam z kotami:D Moj lekarz powiedzial mi ze powinnam mieszkac z minimum dwoma kotami. Stezenie alergenow jest wieksze i organizm sam sie zaczyna " odczulac". Wiec adopcja ma tez dla mnie znaczenie zdrowotne:D
Pozdrawiam serdecznie, przepraszam za tak dlugi tekst, gadula ze mnie, i dziekuje z gory za wszelkie rady i sugestie.

Pshczola

 
Posty: 10
Od: Śro lis 28, 2007 15:56

Post » Pon kwi 21, 2008 10:16

Alle fajny lekarz :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 21, 2008 23:08 :)

heh, poglady ma zwariowane ale to dziala:) Kiedy jeszcze z rodzicami mialam jedna kotke sierotke znaleziona na ulicy moje objawy byly straszne, dusilam sie w nocy i raz wyladowalam w szpitalu. Mam madrych rodzicow i zamiast pozbywac sie Kitki jezdzilismy od lekarza do lekarza, zadne tabletki nie dzialaly , az w koncu trafilismy na tego szalonego:) Dziwnym zbiegiem okolicznosci tydzien po wizycie przyblakal sie Tygrys ( mezczyzna mojego zycia, TZ jest zaraz po :) ) a zaraz potem na wigilie dostalam Fsoofke w prezencie od idiotki ktorej kotka znudzila sie po miesiacu. I objawy zmniejszyly sie. Mieszkajac w polsce w ogole nie odczuwalam objawow alergii. Kiedy przenioslam sie do UK nie mialam stycznosci z kotami i teraz po 2 latach, kiedy pojawil sie Tuidzi wszystko wrocilo. Tuidzik zostaje, postanowione. Jutro mam wizyte u lekarza, zapytam o odczulanie. Jednak jako niezawodny lek wolalabym wiecej siersciuchow:D
Dom bez kota to tylko mieszkanie...

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pshczola

 
Posty: 10
Od: Śro lis 28, 2007 15:56

Post » Czw lis 20, 2008 23:06 Nowy kot z DT

Ratunku, mam straszny dylemat. Po kolei: mam 1,5 rocznego kocurka i nie chcę, żeby był sam. Chcę przygarnąć drugiego kota/kotkę. ALE:. Mieliśmy już straszliwy falstart, tzn. rok temu dokociliśmy się kotką adoptowaną z DT. Koty bardzo się polubiły, było idealnie - sielanka, aż do momentu gdy okazało się kicia jest chora na FIP i nie da się jej uratować. Rozpacz i desperacja nic tu nie pomogły. W dodatku kocur zaczął pokichiwać i tracić apetyt i byliśmy przerażeni, że on też jest chory bo się zaraził. Na szczęście okazało się, że to koci katar, który jak orzekł wet będzie kocura prześladował przez całe życie z różnym natężeniem pomimo kompletu szczepień (pozostałość z wczesnego dzieciństwa). Poza tym powiedział, że nasz kocur ma niską odporność i za towarzysza powinien dostać kota dorosłego i zdrowego z kompletem szczepień i po sterylizacji.
Dochodziliśmy do równowagi przez rok i teraz zebraliśmy się na odwagę i zadzwoniliśmy do jednego ze stowarzyszeń opowiadając to co piszę powyżej, z prośbą o wytypowanie kota do adopcji. No i dostałam sygnał, że jest 6 miesięczny kocurek (czyli nie całkiem dorosły), zaszczepiony jednokrotnie, który będzie akurat kastrowany i można go wziąć tydzień później.
Uznałam, że może przesadzamy z tym panicznym strachem przed chorobami (w kocu nasz kocur też był przyniesiony z podwórka strasznie chory, tak jak 2 koty, które mieszkają z moimi rodzicami) no i pojechaliśmy porozmawiać z wolontariuszką i przywitać się z wytypowanym kocurkiem.
No i wstępnie ustaliliśmy, że się decydujemy, a teraz mam straszny dylemat, bo nie chcę zachować się nieodpowiedzialnie, nie chcę lekkomyślnie narazić naszego kocura. Otóż, w DT jak to w DT kociaki były na coś chore/leczone: zapalenie płuc, herpes, katar i jszcze pewnie wiele innych. No i boję się, że zdrowy i silny kocurek adoptowany po prostu przyniesie ze sobą trochę tych bakterii i wirusów, a nasz słabeusz zachoruje.
Proszę poradźcie.

Mruczenie

 
Posty: 2
Od: Czw lis 20, 2008 22:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lis 21, 2008 0:15 Re: Nowy kot z DT

Mruczenie pisze:No i boję się, że zdrowy i silny kocurek adoptowany po prostu przyniesie ze sobą trochę tych bakterii i wirusów, a nasz słabeusz zachoruje.
Proszę poradźcie.

Rezydent może dostać coś na podniesienie odporności (np. scanomune czyli beta-glukan, już po trzech dniach podawania działa, oczywiście podajemy dłużej). Poza tym stres obniża odporność, czyli warto zainwestować np. w feliwaya albo krople Bacha, żeby dokocenie przebiegło gładziej.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lis 21, 2008 9:50 Nowy kot z DT

Dzięki za odpowiedź, Jana. Rezydent jest po dwóch kuracjach wzmacniających - szczepionkach podnoszących ogólną odporność, nazwy nie pamiętam.
Zastanawiam się tylko czy nie powinnam jednak przekopać ogłoszeń w poszukiwaniu kota, który mieszkał z kimś w domu, a z powodu alergii albo wyjazdu ten ktoś się go pozbywa.
Martwi mnie, że nowy kocurek będzie tydzień po kastracji i że zafundujemy mu zmianą otoczenia dodatkowy stres.
Zdaje się, że sama muszę zmierzyć się z powagą decyzji :?
Wiem, że nikt nie może powiedzieć - wszystko będzie OK - bo tego po prostu nie wiadomo - a to właśnie potrzebowałabym usłyszeć.

Mruczenie

 
Posty: 2
Od: Czw lis 20, 2008 22:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 04, 2009 9:49

Jestem nowa i nim kicia przyjdzie dokształcam się.
Mam jedno pytanie: ile tygodni musi mieć kociak,żeby go zabrać od matki? Słyszałam bardzo rozbieżne opinie od 6 do 18 tygodni.
Aa i czy takiego malucha można odrobaczać??

duszki

 
Posty: 883
Od: Nie maja 03, 2009 13:35

Post » Pon maja 04, 2009 9:55

Jestem nowa i nim kicia przyjdzie dokształcam się.
Mam jedno pytanie: ile tygodni musi mieć kociak,żeby go zabrać od matki? Słyszałam bardzo rozbieżne opinie od 6 do 18 tygodni.
Aa i czy takiego malucha można odrobaczać??

duszki

 
Posty: 883
Od: Nie maja 03, 2009 13:35

Post » Pon maja 04, 2009 9:57

Jestem nowa i nim kicia przyjdzie dokształcam się.
Mam jedno pytanie: ile tygodni musi mieć kociak,żeby go zabrać od matki? Słyszałam bardzo rozbieżne opinie od 6 do 18 tygodni.
Aa i czy takiego malucha można odrobaczać??

duszki

 
Posty: 883
Od: Nie maja 03, 2009 13:35

Post » Śro maja 13, 2009 20:32

a ja mam jeszcze pytanie dotyczące odrobaczania: czy mam się spodziewać nieprzyjemności?? np rozwolnienia, wymiotów...

duszki

 
Posty: 883
Od: Nie maja 03, 2009 13:35

Post » Nie lis 01, 2009 19:49 Re: pytań sto

ja odrobaczalam rudaska i nic sie nie dzialo, ale pewnie kazdy kot reaguje inaczej.

tamiska

 
Posty: 436
Od: Nie lis 01, 2009 12:30

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: indestructibleperson, puszatek i 159 gości