Bądźcie, bądźcie namolne, bo mnie tak dzień za dniem leci, że nie zauważyłam, jak dawno nie pisałam o Josephie
ewar pisze:No to polecam wątek Panamy.Wyadoptowałam ją jako kotkę miziastą,nie lubiącą jednak siedzieć na kolanach i bojącą się być na rękach.Też spała na początku pod narzutą.Po tygodniu dostałam zdjęcia Pamci leżącej na kolanach,pod koc już nie wchodzi.To naprawdę kwestia czasu.To dorosły kot,musi mieć czas,żeby zaufać.Jesteście idealnym domkiem,Józek nie mógł lepiej trafić.On już o tym wie,ale na wszelki wypadek jest nieco ostrożny.
Otóż faktycznie o to chodziło. Na początku myślałam, że Józek po prostu lubi siedzieć pod kocem. Tymczasem po jakimś czasie siedział pod nim już tylko jak zostawał sam w mieszkaniu ( co skutkowało atakiem paniki u mnie po powrocie, jeśli nie mogłam go zobaczyć w łóżku, bo wyjątkowo się rozpłaszczył ). Teraz w ogóle już nie wchodzi pod koc, z wyjątkiem dnia wczorajszego, kiedy przyszedł pan od kablówki przełączać internet. Więc ewidentnie był to objaw początkowego stresu.
Na kolana dalej nie wskakuje, na rękach dał mi się ponosić tylko raz w łazience, bo dzięki temu mógł zobaczyć co jest w szafce, a wielce go to ciekawiło
Za to bardzo chętnie śpi z nami i to już nie tylko w nogach, ale też często na człowieku

Bo wtedy może być równocześnie miziany, jak go człowiek ręką dosięga.
No i Józek się bawi

coraz więcej. Moimi włosami jak śpimy razem, jakimiś paprochami z podłogi, a dziś o 4 w nocy (TŻ akurat wstawał bo wyjeżdżał na delegację) Józek znalazł wspaniałą zabawę polegającą na rozpędzaniu się z jednego końca pokoju, w pędzie atakowaniu paska od plecaka i lądowaniu na drugim końcu pokoju

i tak w kółko. Poza tym zdarza mu się rzucić w morderczym szale na wycieraczkę

Dalej bywa trochę zażenowany jak się go na tym przyłapie, ale już trochę mniej.
Poza tym Joseph nadal nie drapnął łaskawie swojego drapaka, za to kanapę owszem zdarza mu się

Drapak uwielbia, bo oblałam go obficie jakimiś kroplami z walerianą. Ale oprócz okazywania uczucia drapakowi nic. Jak drapie kanapę przeganiam go (ale bardzo łagodnie, bo jak pierwszy raz krzyknęłam głośno "psik" to Józek strasznie się przeraził, uciekł do łazienki... miałam wyrzuty sumienia, może ma jakąś traumę na tym punkcie z dawnego domu?).
Uf, spróbuję teraz wgrać jakieś zdjęcia, ale wszystkie przedstawiają Józka śpiącego w łóżku... bo to jest to co robi przez 90% doby
A tu odpoczywa po mordowaniu pasków plecaka
A teraz przepraszam, ale do niedzieli wieczór mnie nie ma na forum bo wyjeżdżam. Chłopaki zostają w domu same, mam nadzieję że jakoś sobie poradzą
