On wiedział co sie stało, potem doszłyśmy z mamą do tego wniosku, juz po jakimś czasie. I o to miałyśmy i mamy pretensje, ze nic nie powiedział, że nie jest w stanie pomóc. Tylko uspokajał. A gdybyśmy wcześniej zaczęły szukać...

Kiedyś raz trafiłam jeszcze na weta, który chciał podać tą maść mojemu kotu, skończyło się to wielką awanturą w gabinecie.
I od tamtej pory boje się wszystkich leków, które kot może zlizać, czy to do uszu, czy np jakiś Frontline. Takie leki daje tylko jak jestem w domu i moge za kotem chodzić i patrzeć czy nic nie polize.