decyzja zapadła - my jedziemy, Feluś zostaje w domku. Trudno nam było tak postanowić, zwłaszcza TŻ-towi było żal, że zostanie taki samiutki, ale naprawdę było więcej "przeciw": wożenie, powrót do znanego mu miejsca, obcięte pazurki, niemożność zamknięcia go w domu, próbowaliśmy nawet założyć mu puszorek, żeby był na smyczce, ale nic z tego
argument, który przeważył to smrodek niewykastrowanego jeszcze Felcia na ranczu i strach, że Georg z Klemensem skojarzą go prawidłowo z osobnikiem, a co za tym idzie - będą Felusia odganiać od domu.
Była u nas Ciocia Magdaradek, dostała klucze i objaśnienia, gdzie karma, gdzie kuwetka, łopatka, miski... Madzia obiecała zajrzeć do Felusia i w piątek i w sobotę

Madzia, kochamy Cię normalnie

Będę miała spokojną głowę, a Felek odpocznie od chłopaków i ich prześladowań, pozwiedza spokojnie wszystkie kąty...
na kilkudniowe rozstanie, na pocieszenie - kilka fotek Felusia w pozie ulubionej
powiedzcie, że to dobra decyzja, co? :oops:
