

Ja potrzebuję już wakacji i wyjazdu na bezludną wyspę. Tylko najpierw muszę wyadoptować koty

Bardzo się cieszę, że Domisia juz u siebie, a jak ja się cieszę, że Fabia ma tak dużą szansę na domek

Nie wiem dlaczego tu jeszcze nie ma Adri. Wczoraj udałao jej się wyadoptować dwa koty od siebie


Mamy nowego kota, którego odebrałam przedwczoraj z Piekar . Kot jest po wypadku, ale nie mamy pojęcia jakim. Wyglada to tak jak by ot został skopany, bo raczej to nie był samochód. Miał oprócz otarć na futrze wiszcy ząb i krzywą szczękę. Okazało się, że kieł jest wyłamany razem z kością szczęki, a krzywizna zrobiła się prawdopodobnie z bólu

Kocurek jest młody, może mieć koło roku. Jest śliczny marmurkowy i bardzo ufny do człowieka

Wczoraj byłam z nim u weta i od razu usunął mu ten wiszący kawał kości. Nie mozna było tego próbować połatać, bo i ząb w śrdoku był pęknięty.
Przy okazji tego strasznego zabiegu został wykastrowany. Wygladało to okropnie. Część ma zeszytą, a troszeczkę zostawione, żeby sie mogła sączyć krew z ewentualną ropą. Dostał antybiotyk i przeciwbólowe leki. Wieczorem z obawą wielką dałam mu miseczkę z pasztecikiem . Bałam się, że nie będzie umiał tego ruszyć. Jednak delikatnie, ale skutecznie wylizał całą miseczkę. Zjadł 1/2 opakowania Bozity

Dużo wody też pił. Dziś byłam z nim na kontroli, wet był zaskoczony, że kot mimo tego, że to musi go boleć taj chętnie je. Jednak on od początku był na strsznym głodzie i chyba to jest po prostu silniejsze od bólu. Dziś też spróbowałam mu podać suche, ale na razie stoi nie tknięte. Kot juz całe życie będzie musiał być na bardzo wyszukanym jedzonku, bo będzie mu grozić, że jedna część szczęki może się wyłamać. Ma teraz przerwę w kości i to osłabia konstrukcję całej dolnej szczęki.
Prawdopodobnie będzie też musiał przejść jeszcze plastykę wargi, bo na razie mu wisi /ma zerwane wiązadełko/. Jednak wet to chce zrobić dopiero jak rana po kości się zagoi.
Kocurek ma na imię Fork - troszeczkę za sprawą weta, który go tak nazwał, ale bardziej z polskiego

Wieczorkiem postaram się wkleić zdjęcia .
Dziś w azylu zauwayłyśmy z Adrią, że ogrodzenia nam się przewraca

Ja nie wiem, czy wszystko na raz musi się tam kończyć

Ogrodzenie musimy zrobić, bo koty zostaną pozbawione wybiegu. Poza tym już wystraszyłyśmy się, że Wędrowniczek, który chce się wydostać nam zwiał, bo po jego próbach wejścia po drzewie na ogrodzenie - prawie się mu udało - nie byo go nigdzie widać. Na szczęście zaszył się w jednej z budek i radość nasza była wielka. Musimy wymierzyć długość siatki i zorientować się ine by takie ogrodzenie z gotowych paneli ogrodzeniowych kosztowało. One są chyba najbardziej bezpieczne jeżeli chodzi o koty i nie trzeba by blachom nadbijać.