Ja dosłownie na chwilkę.
Tosia na 100%. Troszkę wypłoszona naszym widokiem, ale Bananowy_kot próbowała ją troszkę oswoić: jedzonko, "kici kici", zabawka na sznurówce oraz piłeczka z folii.
Tosia była blisko, ale w bardzo trudnym terenie (Bananowy_kot aż na pustakach z nią leżała na wysokości ok. 2 metrów. Z godzinę chyba).
Teren do d... do łapania (za to wyśmienity dla kota do chowania): metalowy garaż, pustaki, rury, beczki, palety z jakimiś budowlanymi składami, takie budowlane pobojowisko.
Kiedy wychodziłam bananowy_kot czekała na patrol interwencyjny Straży Miejskiej.
Nie wiem co się udało.
Tosia ogólnie jakoś się trzyma chyba, przy nas zjadła, ma też pojemniczek z wodą i cwana bestia już sobie znalazła koty do towarzystwa (na nie będzie trzeba uważać, zeby to one się nie złapały w kaltkę-łapkę a Tosia).
Nie wiem jakie efekty dzisiejszego oczekiwania, jakby co będę uchwytna od poniedziałku.
Wiemy, gdzie jest Tosia, teraz potrzebna pomoc w złapaniu. Wg doświadczonych miauowiczek podbierak to nie dobry pomysł.
Kiedy bananowy_kot uskuteczniała z Tosią małpi gaik na składzie pustaków

ja-oszołom zrobiłam gorącą linię, więc
bardzo dziękuję za pomoc, dobre rady, chęć pomocy:
vedze36 i dellfin612, Marcelibu, Agalenorze, Janie, genowefie, Alebie
i trzyrazym
oraz wszystkim uczestniczącym w gorącej linii łapania Tosi.
Dziękuję!