Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 20, 2009 21:34

Dziewczyny dziękujemy za kciuki i prosimy o jeszcze!

Qua je!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Boję się jeszcze cieszyć, żeby nie zapeszyć ale to jedzenie było takie ważne :1luvu: Nie są to jeszcze ilości zdrowego kota ale od jakiejś godziny, czyli czasu jak wróciłam do doma chłopczynka zjadła całą miskę suchego! Tzn. no nie pełną ale tak dość solidnie napełnioną. Mimo wszystko dostał ode mnie jeszcze żółtko od wiejskiej kury... pomysł wylania żółtka na suche wydawał mi się nietrafiony jak o nim usłyszałam (nietrafiony w stosunku do Qua) obserwacje potwierdziły, że faktycznie niezbyt skuteczny... no ale jednak trochę tego ekhm specjału skonsumował. Kiedy pierwszy raz podszedł do miski i zobaczył to coś chłopak miał wielkie oczy, no ale dał radę. Coś zostało zjedzone, no dobrze lepiej by pasowało napoczęte. Ale się cieszę!! Poza tym humorek u Quarki też lepsiejszy ale mordka obolała :cry: Kurcze żeby przyszły takie dni, żeby chłopak czuł się dobrze chociaż trochę... ech

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 20, 2009 22:26

Jesteśmy po kroplówce! Oby to nie były omamy.. bo Qua chyba znowu lepiej reaguje na kroplówki, sierść lepsza jest na pewno.
Mina no cóż, ja i tak wiem co On o mnie myśli, chociaż czasami wolałabym żeby jednak myślał trochę inaczej. Po kroplówce chłopak stosowną chwilę (wywołującą we mnie wyrzuty sumienia takie jakbym przynajmniej przez nieuwagę wysłała głowicę nuklearną na Lwów) posiedział nabzdyczony na kołdrze po czym wstał i powolnym krokiem Pana i Władcy skierował się w stronę poduszki, czy raczej jaśka. Nie śpieszył się, szedł dostojnie i majestatycznie i tak wiedział, że wszystkie przeszkody znikną. Na ostatnich centymetrach miałam jeszcze nadzieję, że może jednak, że się uda, że jest nadzieja. Jednak raz ukuty plan Pan Bezy nie podlega zmianom z błahych powodów. Jeden krok, drugi i poduszka była Jego. Laptop poszedł w siną dal. My posiedzieliśmy chwilę, pogładziłam kota, po pokoju rozeszło się mruczenie i kolejna część planu weszła w etap realizacji. Qua podniósł swoje umęczone ciałko i znów kilka dostojnych kroków zrobił. Ja się wygięłam w chińskie osiem, a Qua zajął tym razem poduszkę na której leżałam. Nic to wygięcie w chińskie osiom to prawie jak joga, a joga zdrowa jest i niektórzy za to płacą, a jeszcze joga z takim joginem w akompaniamencie mruczenia to sama przyjemność :roll: Qua poleżał chwilę, aż wreszcie dwie komórki spotkały się w małej głowie (hura uratowana) i Kot nad Koty obmyślił co robić. Zszedł z poduszki i położył się na mnie, a ja mam dylemat. Chciałam mu dzisiaj Lespewet podać, mam wrażenie, że ta sobotnia dawka była bardzo ok... tylko Qua już ma dzisiaj tak dość leków...
edit. Na koniec wszystkiego wywalił różowy jęzor by wyglądać całkiem no ten tego... w zasadzie to nie wiem jak ale jestem pewna, że Qua nie wie jakie jest zastosowanie lustra, bo takiego efektu to On chyba nie chciał osiągnąć koniec editu :P

strasznie się boję jutra, że się obudzę i znów będzie tak nijako :cry:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 21, 2009 6:40

Dobrze musi być! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Wto kwi 21, 2009 8:17

I jak jest jutro czyli dzisiaj? Trzymam kciuki i czekam na same dobre wieści.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 21, 2009 8:54

no chyba się już obudziłaś? ;) i jak dziś Beza? :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 21, 2009 9:04

Nooo obudziłam się :twisted: "się" i końcówka w słowie "obudziłam" wskazująca na pierwszą osobę liczby pojedyńczej są zdecydowanie niewskazane. O 5.45 nagle, niespodziewanie całkiem zerwałam się na równe nogi (dosłownie) przyciskając dłonią serce żeby mi nie wyskoczyło z piersi. Coś brzmiało jakby słodki koci głosik zmiksował się z ogniem artyleryjskim 8O nawet nie będę ukrywać, że nie domyśliłam się o co chodzi. Spojrzałam na 3 kilo winowajcy tego ekhm dźwięku. Winowajca miał bardzo dumną z siebie minę. Powiedział tylko "mrrau" i udał się do miski jeść :roll:

Qua dzisiaj jadł, znowu widać odwodnienie ale nie jest takie wielkie, kroplówka się cała wchłonęła. Czyli się wchłania już ok. Oby to były dobre znaki. Wczoraj wieczorem Qua dostał Lespewet.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 22, 2009 8:03

Dzisiaj też się obudziłam. Dzisiaj dla odmiany obudziłam się sama . Co z tego... ledwo otworzyłam oczy a Pan Beza się na mnie wspiął i tak został mrużąc oczyska i mrucząc z wielkim zadowoleniem 8O Co się przekręcałam (np. wyłączając upierdliwy budzik) to zaraz Qua i tak na mnie właził.

Jak dla mnie wygląda lepiej, ale ma powiedziała, że jak mnie nie było Qua nic nie chciał jeść, no i dzisiaj ważył 2,9. Na pewno jest mniej odwodniony więc to jest spory plus. Echh

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 23, 2009 8:13

Znowu jest gorzej :cry:


Generalnie to ja powinnam siedzieć całe dnie w domu, to może byłoby trochę lepiej. Kurde ale to mamma mia dobrze się kotem zajmuje. Co przychodzę do domu to widzę wszędzie poustawiane kocie "przystawki".. ostatnio nawet w jednym pokoju było żółtko, a w drugim mięsko mielone :oops: Oczywiście poustawiane tak, żeby pochłaniacz jedzeniowy (zwana Lalką) nie dopadła niczego :roll:

Kocham moje zwierzaki ale zazwyczaj mnie przerastają. W ogóle nie umiem ich wychowywać....

Wczoraj Qua dał popis dobrych manier w czasie kroplówki. Ukoronowaniem wszystkiego było to jak zaczął na mnie warczeć :? Później się schował ale stwierdziłam, że nie ma to tamto i ze mną nie jest lekko. Wzięłam kota, przytuliłam... jego mina wskazywała "jeszcze jeden całus a Cię pacnę, sama zobaczysz i sama sobie będziesz winna". Jednak dla pełnego "efektu Qua" oprawą muzyczną (tym razem) było mruczenie i wtulanie puchatek główki w moją dłoń. No cóż musiałam się starać żeby mi chłopak wybaczył. Pan i Władca był bardzo zadowolony, generalnie skończyło się tak, że wzięłam go pod kołdrę i zasnęliśmy. Wyłączyli mi kaloryfery i nie wiem jak mogę podgrzewać kroplówki.... dlatego jednak Qua marźnie trochę po nich, a kołdra to dobra opcja na rozgrzewkę.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 23, 2009 8:20

Malati pisze: Wyłączyli mi kaloryfery i nie wiem jak mogę podgrzewać kroplówki.... dlatego jednak Qua marźnie trochę po nich, a kołdra to dobra opcja na rozgrzewkę.


butlę z kroplówką do garnka z wodą i na kuchenkę. Tylko gaz nie za duży, najlepiej też trzymać kroplówkę w ręku, bo jak się obali to się wody naleje. Zapytaj Mamy, jak podgrzewa się butelkę dla dziecka, jeśli nie dysponuje się podgrzewaczem ;) a może gdzieś jeszcze Mama ma podgrzewacz z Waszego dzieciństwa?

Qua, nie warcz na Dużą, bo przyjadę i wpierdy Ci spuszczę :twisted: mało kto ma taką Dużą jak Ty, a tu jakieś warki ...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 23, 2009 8:33

Inga dzięki za rady!!!
Mam w domu garnek do podgrzewania mleka on się prawie w ogóle nie nagrzewa (wiem, bo kiedyś ekhm próbowałam w rozpaczy ugotować w nim jajko, co okazało się niemożliwe). Nie wiedziałam tylko czy przy tej gumie można takie sztuczki robić... A co jak kroplówka jest otwarta? Też można (tylko zeby nic nie wymieszać ale to oczywiste)?


Coś Ty jakbyś przyjechała to też byś wpadła jak w śliwka w kompot. Qua pewnie byłby bardzo fajny i uroczy. On tylko mnie tak "kocha" :roll:

Dzisiaj rano miałam za to popis fochowy. Qua nie wyszedł do mnie spod kocyka (łaskawca :roll: ), jak go wyciągnęłam poprzytulał się i do miski poszedł (znowu nie może jeść przez zęby, czuję się tak bezradna jak tylko można) coś skubnął... i wrócił pod kocyk. Niestety drugie wyciągnięcie było na podanie leków i wtedy Quas z nabzdyczoną miną udał się pod fotel w przedpokoju :roll:

Problemy z Qua odbijają się trochę na dziewczynkach psich. Mam mniej czasu i jestem często wkurzona na nie (np. jak ktoś zje kocie jedzenie, albo najpewniej ten sam ktoś zje zatyczkę od wenflonu, ech a tak sobie marudzę). Martwi mnie strasznie to co dzisiaj z Qua się dzieje. Wiecie, że ja już zapisuję kiedy On dostaje leki, w jakiej ilości.. żeby może jakąś regularność wyszperać.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 23, 2009 10:23

Trzymajcie się jakoś, Kochani. :ok:
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw kwi 23, 2009 11:07

Mocne kciuki za Księcia :ok: :ok: :ok: :ok: Malati - pozdrawiam gorąco! Te Wasze przygody... :D
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw kwi 23, 2009 22:06

Qua ma coś z żebrami, właśnie w tej chwili wymacałam 8O Ma takie odstające jakby trochę no wiecie nie w tą stronę co trzeba. Nie boli go więc chyba nie jest jakaś tragedia. W zasadzie to już nie wiem czy się śmiać czy płakać. Postaram się nie panikować i nie zrobić nowych uszkodzeń nadmiernym macaniem. Generalnie Qua ma jedno z dolnych żeber tak jakby na zewnątrz.

I dziękujemy za kciuki!! Qua zjadł wieczorem (w zasadzie przez ostatnią godzinę) garść suchego. Niech tak zostanie, bardzo byśmy chcieli. Myślę, że jemu bardzo pomaga Biogen. Dostał dzisiaj swoją tygodniową dawkę i chyba są siły żeby walczyć z bolącym pysiem.


A na dobranoc, albo dzień dobry dwie wieczorne opowieści o dzielnym Jerzym i smoczycy. No dobra nijak się to nie trzyma kupy. Opowieści są zwykłe, niestety niewiele nowego mogę opisać więc opisuję stare. Opowieść jest o Kocie nad Koty, który występuje tutaj jako Qua i o marnej istocie czyli jego Dużej, która zamiast się opiekować tak cudowną formą życia to lepiej by ziemniaka dostała na przechowanie. No ale w każdym bądź razie istota wyższa, kiedy istota niższa wróciła do domu, wyszła z czeluści pokoju. Nawet nie musiała się odzywać żeby wykryć o co chodzi. Ten zamaszysty chód, te gesty, TO spojrzenie, od razu wszystko było jasne, jednak znając ograniczenia umysłowe istoty niższej lepiej było się odezwać, żeby na pewno rozjaśnić mroki jej niewiedzy "mrrrraaaau" więc rozległo się w powietrzu. Zebrałam się podbiegłam i garść jedzenia wrzuciłam do pustej (będzie awantura z moim bratem) miski myśląc sobie, że przesadziłam i chłopak nie zje. Dzielny Jerzy zabrał się jednak za bestie i zaczął z wielkim apetytem zajdać, jedząc niemal za dwóch (siebie ze złego okresu). Patrzyłam chwilę podejrzliwie, ale przecież podmiany być nie mogło taki głos i takie spojrzenie tylko jednej istocie na świecie są przypisane. No dobra... przyznam się, że towarzyszenie w posiłku wydało mi się mało ciekawe i poszłam oglądać Dr. House`a, słysząc w oddali chrupanie. Chrupanie trwało i trwało aż wreszcie się skończyło. Po krótkiej chwili usłyszałam "mrrraaau" by zobaczyć Małą Białą Bezę wtruchtującą do pokoju. Kiedy próbowałam Go pogładzić mrucząc pobiegł do miski. Co ja mogłam? Poszłam za Nim, Qua mrrauknął zadowolony i z radością oddał się konsumpcji przy której łaskawca chciał żebym uczestniczyła :roll: Wiecie co jest najgorsze? Mnie to już nawet nie dziwi.

Sytuacja druga to polowaniu. Przecież po obfitym posiłku warto zapolować :roll: Ja wiem, że Qua jest chory... ale poziom jego lenistwa to nawet nie da się powiedzieć, że jest ogromny... poziom jego lenistwa jest wręcz karykaturalny. Qua oczywiście polował leżąc na łóżku. Wszystko inne, czyli mimika, szybkość uderzeń, ugryzień bezzębną paszczęką była bezbłędna... poza tym że Qua się nie podnosił. Próbowałam Go jakoś zmusić do większej aktywności. Osiągnęłam to, że mogłam zaobserwować prawdziwą bestię w akcji. Przecież nie podnosząc się wyżej niż pozycja leżąca podparta można spokojnie dostać się na no kawałek dalej nawet do metra :roll:


Prosimy o kciuki, teraz jest lepiej ale wszystko to taka cholerna równia pochyła. Niech mu chociaż na stałe zaskoczy z dużą ilością jedzenia i będę bardzo zadowolona, bardzo, bardzo. Staram się mało pisać o chorobie i problemach ale trudno tego uniknąć.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 24, 2009 6:39

:D
No Quaziulku, ładnie, byle tak dalej.
Malati w roli giermka 8) :lol:
Ty pieknie opisujesz wasz przygody i zmagania z chorobą. Kiedy mnie dotknie kocia bardziej zaawansowana niewydolnośc nerek to w moim watku zrobi sie bardzo posępnie :roll: .

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt kwi 24, 2009 7:15

Kochany Bezol :1luvu:
Dzielni jesteście :ok:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27187
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MB&Ofelia i 20 gości