Drogie Ciociofanki Moje!
Obok wszystkich szczęść, jakie nas ostatnio spotkały, stało się jedno nieszczęście!
Ale za to jakie...
Ukradli Joli rower!
Ona się wstydzi o tym napisać, bo to jej wina była ewidentnie.
Wróciła z kociego obchodu w nocy i zostawiła go pod blokiem.
Często tak robiła, bo nie miała siły, żeby go wnosić i wynosić z piwnicy, bo to taka ciężka kolubryna była.
I nikt go nigdy nie ukradł!
Aha, i jeszcze zapomniała go zamknąć na kłódkę, bo zobaczyła jakiegoś kota i poszła za nim, myśląc, że to zaginiony Centuś.
A to nie był on!
I teraz ani Centusia, ani rowera
A rower w życiu Joli jest bardzo ważny.
Powiedziałbym nawet, że zajmuje w nim centralne miejsce!
Jest prawie tym, czym TŻ dla innych Cioć!

- w dzień służy do skoczenia po zakupy, a w nocy do transportu ciężarów podczas kociego obchodu. Daje jej oparcie i zapewnia złudne poczucie bezpieczeństwa!
Więc Jola rozpacza po nim strasznie i czuje się zupełnie bezradna.
I ciągle jeszcze chodzi i go szuka! Bo nie chce jej się wierzyć, że ktoś mógł ukraść taki stary, brzydki, ułomny rower.
Podejrzewała, że to ulubiony sąsiad znów zrobił jej wesołego psikusa i gdzieś ten rower odprowadził i ukrył, jak już kiedyś zrobił. No bo mu zakłócał estetykę koło bloku, nie?
Ale niestety - nigdzie go nie ma! (a już tydzień minął).
I teraz Jola albo wychodzi na obchód wcześniej, przez co dźwiga ciężką torbę w rękach i nie zastaje wszystkich kotów, albo bardzo późno - tak późno, że wszyscy sąsiedzi w bloku śpią już słodko i nie widzą, że ona sobie pożycza z piwnicy rower należący do któregoś z nich
(Za pierwszym razem pożyczyła sobie rower ze zbyt wysokim siodełkiem i tak na nim lawirowała, żeby sięgnąć pedałów, że się mało nie zabiła! Ale tylko wypadła jej latarka z kieszeni i się całkiem rozbiła.
No bo z wysoka spadła.)
Najukochańsze Ciociofanki Moje!
Zwracam się w związku z tym do Was z serdeczną prośbą!
Bardzo serdeczną!
Może któraś z Was ma jakiś niepotrzebny stary rower i mogłaby go Joli podarować?
Wystarczy, żeby miał koła (najlepiej duże) i duży bagażnik (albo miejsce nań - bo to ma być taki rower-ciężarówka!) i żeby dało się jechać, nie?
Ja wiem, że Jola nie zasługuje, bo to jej wina była, że rower zniknął!
Choć trochę ją nawet rozumiem, bo Ja też gapa jestem.
Z tym że Ja mam mnóstwo wdzięku i uroku - no taka rozkoszna gapa jestem, jak ktoś Mnie kiedyś nazwał
A Jola? Nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla jej gapiostwa.
Przysługuje jej tylko prawo łaski, którego zdecydowałem się udzielić.
Powodowany litością.
Bo biedna taka i zagubiona bez swojego TŻ-ta Rowerka...
No i nie może codziennie chodzić do sklepu po mięsko dla Mnie, bo to za daleko na piechotę
P.S.
Aha, przypomniało mi się.
To Ja Siebie tak nazwałem!
^*^
Zajonczek.