» Pon kwi 20, 2009 22:18
Feliway już włączony.
Pan Filemon czekał na mnie wieczorem rozłożony na środku pokoju, oczywiście okazując wielkie niezadowolenie na mój widok. Straszył okrutnie, dopiero jak w jego stronę podeszłam, wycofał się (nie uciekł, tylko wycofał się, strasząc).
Rezydenci w kuchni na piętrowym łóżku, nie zbyt przejęci, ale jednak trzymają się gdzie indziej i razem.
Taki mały przestraszony koci terrorysta.
Wygląda na to, że miski i kuwetka nie ruszone.
Widać, że na człowieka reaguje lepiej niż na koty, byle by człowiek ręki w jego stronę nie wyciągał. Kiedy człowiek ignoruje kota, kończy się na burczeniu, albo tylko nerwowym oblizywaniu. "Krok" w jego stronę = próba ataku.
Teraz siedzi koło wersalki. Ciekawa jestem, co będzie nocą. Jeśli będzie się rzucał po domu tak jak ostatniej nocy, wyląduje w klatce (pożyczyła mi Miuti, DZIĘKUJĘ).
Dziękuję też za wpłatę na Feliway (zaocznie, nie zaglądałam jeszcze na konto).
Tak czy inaczej, wydaje mi się, że trzeba mu szukać, i to szybko, domu 1 na 1, czyli jeden człowiek na jednego kota. Albo przynajmniej jeden pokój do wyłącznej dyspozycji jednego zestresowanego kociego emeryta.
Tak mi go żal, skołtuniony, przerażony, porzucony kot rasy modnej 20 lat temu, w wiklinowym transporterku modnym 20 lat temu...
Kot zdecydowanie "nie na te czasy". :]
Tyle.
Bo ostatniej nocy nie zmrużyłam oka. Może teraz będzie lepiej.
Proszę trzymać kciuki za Filemona.