Wracam po przerwie do moich rewirów....
Dużo, dużo działo się podczas mojej nieobecności w Strasznym Dworze.
Bardzo smutna wiadomość. Miesiąc temu zmarła jedna z karmicielek, pani Zofia [*]. Ta, ktora dokarmiała m.in. Simbę, Zakibleusza, Białego Leszka i Prążkę.
Pani Zofia, z którą pierwszą nawiązałam sensowny, rzeczowy kontakt. Opiekę nad kotami przejęła córka Pani Zofii.
Nieuchwytna Ogonkowa oczywiście zdążyła się okocić wiosną ub. roku, i kolejny raz, jesienią. Efektem są dwa roczniaki, i trzy połudzikie podrostki.
W tym tyg. zatelefonowała do mnie karmicielka, pani Ula.
Ogonkowa, ktora pojawia się i znika, pojawiła się po raz kolejny z wielkim brzuchem.

Udało mi się wybłagać dla ciężarówki na cito termin w Koterii.
Pognałam z klatką łapką. Niestety. Ogonkowa, jeszcze poprzedniego dnia brzuchata nie pojawiła się na karmieniu.
Byłam zdesperowana, chciałam koniecznie złapać Ogonkową. Obeszłyśmy okolicę, kiciałyśmy w miejscu karmienia. Zbiegły się koty. Nie rezygnowałam.
Coś mi mówiło, że ją zobaczę...
I zobaczyłam....
Z trójką świeżo narodzonych kocięt
W piwnicy, w której nocują koty Pani Uli. Tuż pod naszymi nosami.
Pani Ula stwierdziła, że Ogonkowa zawsze rodzi "po trzy kociaki".
Od razu zadzwoniłam do Koterii, z informacją, że kotka już się okociła.
Pierwsza wiadomość - żeby przywieźć razem z miotem

. Miot czekałoby uśpienie...
A ta nieuchwytna dzicz tymczasem spokojnie wylizywała maluszki, pozwoliła się pogłaskać. Przy mnie urodziła czwartgo kociaka, nadal mrucząc

. Durna ukucnęłam obok kotki i płakałam. Może kto inny byłby w stanie schwytać nieuchwytną Ogonkową (taka okazja nieprędko się powtórzy), zabrać maluchy....
Wiem, nie postąpiłam politycznie, ale nie mogłam inaczej. Kociaki otwierały paszcze, przebierały łapkami. A kotka czule je wylizywała.
Klatkę jednak nastawiłam. Złapała się koteczka z ubiegłorocznego miotu, również córka Ogonkowej. Już po sterylce.
Rano, sms od karmicielki:
"Jest pięć"Du-pa blada
