Dzieki Killatha za ten cytat!!!
Daje nadzieje. Dla kazdego szukajacego swego kota.
Tosieńko wyjdź proszę!
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
vega36 pisze:Zajechałam do znajomych - do kompa. Przeżyliśmy emocje, wydawało nam się, że już, już, już... I niestety...
Na sfotografowanym przez Mziel uchylonym okienku do piwnicy zobaczyliśmy w grubej warstwie kurzu świeże ślady małych kocich łapek. Prowadziły w jedną stronę - do środka. Takie mogły zrobić łapki Oliwki lub Bokiry, a Ewa mówiła, że Tosiunia jest ich wielkości. Czyli też kotka - szprotka. Zadzwoniliśmy do pani karmicielki, która przyszła, znalazła właściciela piwnicy i razem z nim weszła do środka. Kiedy staliśmy przed okienkiem, czekając na przyjście pani karmicielki i potem, kiedy słyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi od piwnicy, serce waliło mi jak młotem. Stanęliśmy z TŻ-etem tak, żeby malutka nie miała szans na ucieczkę. Niestety, w piwnicy nie było już kota. Dałam przysmaczki kocie, żeby Tosiunia miała co zjeść, gdyby znowu się zjawiła.
mziel52 pisze:W pierwszej kolejności trzeba przeszukać miejsca, gdzie Tosia mogła utknąć, czyli piwnice, a zwłaszcza tę jedną. Jeśli kotka jest gdzieś na zewnątrz, nie jest tak zagrożona - lubi koty, których tam sporo się kręci, może za którymś powędrować w miejsce karmienia, wreszcie może żywić się nawet owadami, motylki już latają. Ktoś ją w końcu zauważy. W pomieszczeniu zamkniętym, z którego nie umie się wydostać - nie ma szans.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości