Ja już chyba oszalałam.
Zrobiłam właśnie moim kotom awanturę, taką z krzykami, argumentami, jak należy. Bo Koń tłucze Dziadka, ten od razu wypuszcza zasłonę dymną o zapachu kociego moczu, kuli się ale łapą wali, Koń się nakręca, Waler gania wokół tego jak oszalały, zwala co mu w łapy wejdzie i bez przerwy sępi o jedzenie, a potem wymiotuje.
Jestem śpiąca, a o 22 jestem umowiona na piwo i czuję, że skończy się tym, że oleję i nigdzie nie pojadę. Podobno rośnie ciśnienia a ja wtedy zawsze swiruję, może to jest jakieś wytłumaczenie.
Tylko co tłumaczy moje koty? Ha?