Pani w ZNK , pomimo moich tłumaczeń i telefonicznej nawigacji słownej nie potrafiła skojarzyć o co chodzi aż w końcu zawołała kolegę z innego działu a ten mnie poinformował, ze plac i budynek mają od 10-ciu lat właściciela. Prywatnego.
Przekierowali mnie do wydz. geodezji po dalsze informacje w celu ustalenia kto zacz.
A tu miłe zaskoczenie: pani w geodezji, która odebrała telefon , po słowach " jestem z Fundacji Felis" od razu była w temacie, że koty, sterylki i w ogóle i że mamy wspólnych znajomych (

I dobrze. Za takie info drogą urzędową trzeba chyba coś płacić w znaczkach skarbowych. Czy jakoś podobnie.
Koty widziałam dzisiaj dwa: biało-burą kocicę w połowie ciąży i coś czarnego, mniejszego od niej. Oboje daleko. Kocica na moje kicianie zerwała się i uciekła.
Zapewne mieszkają w owym "domku kata" . Jest to stary , wysoki budynek na planie wielokąta ( ośmiokąt?). Chyba w fazie remontu bo widziałam otwory okienne zasłonięte grubą folią. Drzwi brak i tamtędy wchodzą koty do środka.