jestem już
u Sonieczki wszystko dobrze
na początku była ciut wystraszona, ale jak zwykle szybko się zaaklimatyzowała
wstaje rano, ale Rodzice tez, więc nawet się cieszą, że mają taki puchaty budzik
jak to Sonia, apetyt dopisuje, odwiedziny kuwety regularne
ale to co Sonia potrafi wyczyniać podczas zabawy myszką ( na gumce), przeszło nasze oczekiwania - nie daje się robić w bambuko, stwierdziła, że lepiej łapać ją w powietrzu - a skakać potrafi wyyyyysooookoooo
wróciliśmy wczoraj w nocy, od tego czasu Mama zdążyła 3 razy dzwonic i opowiadać jak genialnego mają kota
co do drugiego kota, Rodzice jednak stchórzyli, chcą się najpierw z miesiąc, dwa pouczyć "obsługi" kota a dopiero potem dokocić
myślę, że trochę ich przestraszyło zamieszanie podczas świąt z czterema kotami, potrzebują czasu, by się oswoić
szkoda, bo byli zdecydowani na parkę od razu
no nic, wiedzą o co chodzi z podwójnym zakoceniem, nie chcę naciskać, niech dojrzewają do decyzji
przepraszam, że nie napisałam Soniu, ale myślałam (słusznie), że skoro miałam kontakt z Mają i wiedziałam, że napisze parę słów raportu na forum
acha, jest bardzo gadatliwa
podczas naszej nieobecności (czwartek wieczór -sobota wieczór) mieszkał u nas nasz znajomy i dopieszczał koty
nie spodziewałam się, ale futra się stęskniły, kiedy weszliśmy do domu Baltek pół godziny tarzał się po podłodze, żeby go miziac i gruchał, miauczał, śpiewał...nawet Wanilka się ocierała niesmiało

a Kalipso jak zwykle, wtuliła się i wylizała mi szyję, az się poryczałam
dzisaj TŻ odsypiał maraton samochodowy, a Baltek się w niego wtulił i tak sobie spały moje dwa chłopaki
martwię się o ciumkającego smoka, bo znowu ma chrypkę, w tygodniu znowu do weta z Kalipso

mieliśmy robić sterylkę, a znowu trzeba zlikwidować polipka w gardziołku
dobranoc