Dziś syn TŻ powiedział, "tato, gdyby moje płuca pasowały, to chciałbym je dać Filemonowi".
Filemon jest kotem tżta i Maćka. Moim też, oni znajdą go dłużej.
9 i pół roku temu przyszedł jako kociątko na podwórko w Żarach, do domu mamy TŻta. Wynoszony, wracał i wracał. Więc został. Przyjechał do Łodzi.
Przez 8 lat był jedynakiem, nie tolerował innych kotów. Półtora roku temu zachciało mi się drugiego kota, Minnie wypatrzyłam na stronie schroniska. Zaprzyjaźniały się tydzień, dwa trudne charaktery antytowarzyskie - bo jeden samotnik a druga złośnica.
Potem doszła Ircia, tymczasy. Filemon choć nie przytula się do innych kotów, to żył z nimi w zgodzie, szalał z maluchami, ustawiał Minnie.
Jedyny kot, jakiego znam, który robił fikołki. Nie ma drugiego o takich wielkich pięknych oczach, a wiele kotów już widziałam. Zawsze myślałam o nim jak o kocie filozofie, mądrym a czasem z miną z księżyca "ale o co chodzi?".
Przez większość zycia nie był szczepiony, odrobaczany, jadł kitekata i whiskasa, czasem mięso. I był zdrowy. Od półtora roku dostawał wszystko co najlepsze, dobrą karmę, regularne odrobaczenia, opiekę wet.
Paradoksalnie to szczepienie dla jego ochrony półtora roku temu, jest przyczyną jego problemów. Ten nieszczęsny felovax 4.
Odkąd nastały koty, Fil przeszedl podtrucie oridermylem, grzybicę, nabawił się herpesa w oczach. Herpesa i grzybicę podłapał od Minnie. Zimą amputacja łapy z powodu mięsaka i teraz to.
Przepraszam Cię, Kocie, że tyle Ci dałam. Już nie miało być tymczasów, także dlatego żeby Cię nie stresować, ani zagrożeń chorobami. Miałeś żyć sobie na trzech łapach ale szczęsliwie i długo.
Jutro jedziemy do żyrafy. Boję się. Jak rozpoznać, kiedy to już.
Czy coś Cię boli, a jeśli to co. Jak mogę Ci pomóc.
Ircia na Ciebie czeka, ale jeszcze nie teraz.
Biorąc tymczasy, liczyłam się ze śmiercią. I panicznie się jej bałam. Nigdy nie myślałam, że umierać będą tak szybko moje własne koty, nie z powodu schroniska ani tymczasów, ale tak, bo los bo Ten Tam w Górze, bo co? Który nastepny, boję się o maluchy, o ich kichania i kasłania, o sterylki, które mają zaraz być. Czy muszę wszystko tracić, co kocham?
Rozklejam się. Wszyscy się rozklejamy.
Właśnie wrócił do swojego koszyka. Myśl o pustym koszyku przeraża.
Postaraj się, Kocie, proszę.
o co walczymy? żeby jeszcze został, żeby udało się postawić go na łapy jeszcze raz. może i o cud. nie mam nic przeciwko cudom.