Niestety fotek footerek na razie nie będzie, muszę dorobić nowe, bo udało mi sie skasować wszystko co było na karcie
Edkowy koopal pojawiła się już dwukrotnie , bez sensacji.
Szaleństwa kocie trwają, w laniu nastąpił etap; " złap, uduś i w nogi!", leją się aż furczy, Axla przeskakuje z oparcia kanapy na pufkę w przedpokoju jak batman

. Wczoraj przewróciły szklankę, dziś się okazało, że wyszczerbiona

, a stała pod kanapą. Edek rośnie jak na drożdżach, dziś siedziały na oknie obok siebie i na oko widać, że Edzik jest już "wyższy" od Aksi. Wczoraj Filip (syn) zważył chłopaka, i jest
5 KG.
Najlepszy ubaw mam rano, kiedy odważę się ruszyć z łóżka oba koty z antenkami pędzą jak forpoczta do kuchni pomiałkując, zwłąszcza Axla. Jakby ona był tu największym żarłokiem. Poczym owijają się wokół moich nóg, tańcząc i śpiewając (normalnie Mazowsze!). Nakładam żarełko na talerzyki i stawiam Axli (zawsze pierwszej) przy miseczkach, Edzikowi za rogiem i pilnuję, aby Edek jadł swoje.
Jak nie pilnuję Edka, to wciąga (tak, tak, on je jakby nie oddychał) większość swojej, dwu,trzy krotnie więcej, porcji, a potem wpycha się, nawet jak Axla je, do jej michy i wyżera

. Wychodzi z założenia, słusznego, że swoje zawsze zdąży dokończyć, a Axli jak nie zje zabierają i czekają na kolejne podejścia.