Pio

przede wszystkim - dwa koty to ZDECYDOWANIE lepiej niz jeden

maja siebie, jak Cie nie ma
Po drugie - nawet Ci, ktorzy nie pracuja, maja swoje zycie i nie poswiecaja kotom calego czasu

. Fakt, odkad nie pracuje, moje koty PRZYZWYCZAILY sie do mojej czestszej obecnosci w domu i niecnie to wykorzystuja

ale jak pracowalam, tez bylo dobrze

.
Kundzia i Frycek maja dom, jedzonko i swojego czlowieka

i to jest najwazniejsze

.
Ja jestem sama i musze wystarczyc 3 potworom

(jeden z nich jest szczegolnie straszny, wymaga miziania - jesli jestem pod reka - co 15 minut

doslownie

i je po 5 chrupek co 10 minut, zeby mi jakos czas wypelnic

. Widze, ze z wiekiem staja sie coraz bardziej zazdrosne o pieszczoty dla pozostalych, ale wiem tez, ze lepiej niz u mnie im nie bedzie

. Sa rozpuszczone i rozpieszczone

I maja tez siebie

. A nie wiem, co by sie z nimi dzialo (biorac pod uwage spore problemy na poczatku), gdybym ich nie wziela...
Wiesz, wczoraj jeszcze wyobrazalam sobie to mieszkanie bez Leeloo (strasznie mnie wkurzyla

i chcialam ja przerobi na parowki

) i byl problem - jej nieobecnosc zaburza caly uklad

. Bo o kogo Daisy bedzie zazdrosna??? (o Telme nie jest)
I jeszcze - koty wiele nas ucza, m.in. porzadku. Dzieki nim nauczylam sie zmywac naczynia codziennie (jako osoba samotnia nie mialam raczej takiej potrzeby wczesniej, czekalam do wyczerpania sie czystych talerzy

), chowac gdzie gabke od mycia naczyn i takie inne

. No i nie rzucac brudnych rzeczy do prania na podloge w lazience, bo koci moga to niecnie wykorzystac
Trzymaj sie cieplo i nie daj sie stereotypom
