» Czw kwi 16, 2009 23:07
Witam Serdecznie Dziewczyny.Nic wczoraj nie pisałam bo kiepski mam nastrój ostatnio, wracam póżno, martwie sie wieloma sprawami i nie chce Wam tu przynudzać. Ostatnio na wątku zrobiło sie smutno. A nawet bardzo smutno i zaczynam mieć pretensje do samej siebie ze Wam tu piszę takie smutne choć prawdziwe rzeczy. Ci którzy są z Nami od początku kiedy jeszcze moj watek nie był prowadzony bezpośrednio przez mnie mogą mieć wrazenie że teraz dzieje się coś złego bo ciągle kłopoty. Ale zapewniam Was ze nic podobnego. Wcześniejsze wiadomosci ode mnie które były umieszczane w formie listów na Forum dotyczyły z reguły tylko spraw zwiazanych z kotkami Adopcyjnymi bo tego ode mnie oczekiwano. Nikt nie zagłębiał sie w całokształt i problemy z którymi borykam sie na codzień. Nikt nie poznał mnie dobrze, nie poznał moich odczuć, uczuć, postrzegania pewnych spraw bo nie było takiej możliwosci. Kiedy wątek poprowadziła na moja prośbę Agiis-s od razu napisałam ze nie będe pomijać na wątku prawdy w tym rzeczy bolesnych i takich które bolą i powodują żal, rozpacz i smutek. Nie moge tego robic choć chciałabym aby takich spraw wogóle nie było. Nie moge bo prawda jest taka i taka pozostać tu na watku musi. Pomimo tego ze wiele Osób może w takich sytuacjach czuć żal, smutek czy cierpienie.Kiedyś Mąż prosił abym sie trochę zachartowała. Abym z dystansem spojrzała na to wszystko bo zbyt cierpię. A ostatnio stwierdził coś zupełnie odwrotnego. Ze dobrze że nie mogę się zachartowac, bo nie mogłabym robic tego co robie. Bo nie czułabym tego co czuje kiedy to robie.I jest w tym chyba wiele racji.Może zachartowanie to akurat nie to słowo. Może uodpornienie?Ale co mi po uodpornieniu, skoro na około widzę tysiace uodpornionych czy wręcz obojętnych ludzi.Jest żal i smutek na watku, wiem i zdaję sobie z tego sprawe. Wiem że nie da rady tego uniknąc. Wiem że sa sprawy tak trudne i bolesne że cieżko o nich pisać, że cieżko o nich czytać.Cóż opieka nad tak wielką populacją kotów, bo jestem chyba jedyną Osobą w Szczecinie która ma pod Opieka tak wielka liczbę kociaków, niesie za sobą zwyciestwa i porażki. Gorzej jeśli te porażki są zawinione przez innych ludzi czy sytuacje i człowiek mimo ze robi wszystko co w jego mocy, zaczyna tracić siły.Zaczyna być mu z tym wszystkim cieżko. Bardzo cieżko.Kiedy odchodzi kociak ktory nie miał szans, którego pokonała choroba jest trochę łatwiej sie z ta myśla pogodzić. Kiedy odchodzi nagle zdrowy pełen życia i radosci kociak ból jest nie do przyjęcia.Wiele moich myśli nie dotyczy tylko tego że kociaki muszą być syte. Wiele razy myśle o nich. O tym czy w danym miejscu coś im nie grozi. Wiele razy sprawdzam, bacznie obserwuję zachowanie ludzi czy psów z danego terenu. Jednak jak widać nie na wszystko mam wpływ. Wystarczy jeden, jedyny głupi przypadek.Koty nauczyły mnie bardzo wiele. Nauczyły mnie jak z nimi postępować. Jak mówic ,jak sie zachowywać aby ufały.To bardzo mądre, wrażliwe i inteligentne istoty.Cieszę się że z nami sa. Ze jest ich wiele, choć może i za dużo ale są Kochane, szczęsliwe, zadbane, syte. Mają to swoje szczescie w życiu że dostały w pore dostrzeżone i dzięki temu ich los się zmienił.One też bardzo sie zmienily przez ten cały czas, często traktujac mnie jak swojego i nie jest to tylko kwestia jedzonka.Widzę jak sie wdzięczą, jak chcą zwrócic na siebie moja uwagę. Jak się czasem popisują między sobą, po tym jak już sa najedzone.Jak zagadują do mnie w tym swoim kocim języku.Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz poszłam do kociaków z cudowną nowiną że juz nie jesteśmy sami, ze jest Forum że sa Ludzie ktorych obchodzimy. Pamiętam jak każdemu kolejnemu kociakowi przekazywałam że oprócz mnie jest jeszcze Ktoś kto też go pokochał i ze ta Osoba go wspiera co miesiac i to od Niej sa te smaczne rzeczy które własnie przyniosłam. To było dla Nas Wielkie Swięto. No nic Kochani pozostaje mi tylko podziekowac Wam Pięknie i Mocno za to że Jesteście z Nami. Za to że możemy liczyć na Wasze Wsparcie, Pomoc i Dobre Słowo. Dziękuje Wam że JESTEŚCIE!!!!!!!