Dzień dobry. Używałam Pigwy, silikonowego, jakichś wynalazków, których nazw nie pamiętam i zostałam przy benku. Może to kwestia kotów? Ale benek najmniej śmierdział. Silikonowy - kwestia gustu - ale na pewno to ile ma wytrzymać jest dwukrotnie przereklamowane w związku z czym (albo szczym bo to raczej koty) śmierdziało jak w męskim kiblu. Wystarczy tylko niechcący ruszyć łopatka przy wyciąganiu qpali. Smród utrzymuje się intensywnie i zbyt długo. Pigwa była fajna bo mogłam nią w zimie palić w piecu - ale nie zgodzę się z tym, że ekonomiczna (chyba, ze ktoś lubi zasikane kuwety), i że nie pyli - bo przy kotach grzebułach pyli jak nie wiem co. Benek przynajmniej u mnie nie śmierdzi. Wybieram raz - dwa dziennie. I nie śmierdzi. Ładnie się zbryla więc wszystko zostaje dokładnie wybrane. Kwestia przeliczników cenowych dla mnie nieznacząca bo ja po prostu kupuje nie porównując cen i jestem zdrowsza bo nie czuję, ze przepłacam czy coś. Nigdy mi się nie chciało przeliczać. Benki kupuję 10 kg, zbrylające lawendowe.
Ja jakoś nie mogę jak wiem, ze siuśki się wchłaniają - znaczy ciągle tam są, jak są to koty po tym łażą, jak łażą a ja je miziam to miziam siuskowe łapki

nie dla mnie takie coś. Musi być czysto.