Teofila i Maurycy - Maurycy za Tęczowym Mostem

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 18, 2009 20:53

Martyna, to cud 8O moje po trzech latach tak blisko koło siebie nie leżą 8O
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 18, 2009 21:05

Jatez uznałam to za cud - świąteczny. Mam nadzieję, że tak im zostanie, choć dziś swiat wrócił do normy - ale Teosia jest juz o wiele mniej nabzdyczona w stosunku do Maurycego.
A propos Maurycego - czyż on nie jest śliczny:
[img][img]http://images41.fotosik.pl/62/1511582b8d609186m.jpg[/img][/img]

Martyna072

 
Posty: 170
Od: Nie gru 14, 2008 22:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 18, 2009 22:13

o to gratuluje serdecznie przytulanek ;)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 18, 2009 22:28

O mamo! Maurycy jak podwozie wywalił! Ale super fotka!

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 19, 2009 8:53

No fantastycznie, że się koty dogadały. Zarówno Teosia jak i Maurycy są pięknymi kotami :)
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 19, 2009 14:59

Wspaniale, że się dogadały :D U mnie Rysiek z Rudzikiem nigdy się tak nie położą... A Maurycy cudo, ten kolor!!!!!
Moje koty: Rysiek, Mefisto, Nikita, Rudi. Noreczka za TM [*]. I Gacek na doczepkę...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=102921
Obrazek

ewaw

 
Posty: 4249
Od: Czw cze 22, 2006 11:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 14, 2009 18:27

Opiszę historię zdrowotnej przygody Maurycego, która mnie mocno wzburzyła. W Wielki Piątek uznalam, że czas mu przyciąć pazurki, a po za tym wydawał mi się trochę byle jaki i osowiały - choć myślalam, że to bardziej wina remontu, który u mnie byl i zamieszania światecznego. Mauryś jadł, pil i resztę spraw załatwiał normalnie, był tylko jakis taki.... Nie pojechałam do lecznicy CoolCaty, tylko poszłam do lecznicy, którą mam pod domem (wczesniej nigdy tam nie byłam). Tam Maurysiowi obcieto pazurki, po czym poprosiłam lekarza, żeby na niego rzucił okiem. Lekarz go obmacał, zmierzył temperaturę (nie miał) i powiedział: " Ma bardzo powiekszone węzły chłonne, to może być chłonniak" Mnie w tym momencie sie zrobiło miękko w kolanach. Pan doktor po namyśle dorzucił - ale może jakaś infekcja?. Dał mu antybiotyk i jakiś środek przeciwzapalny. Kazał przyjść w sobotę - poszłam. Okazało się, że węzły chłonne są mniejsze, ale znowu kłucie i zapas antybiotyku do domu. Pasłam Maurysia nim przez święta, dzisiaj byłam na kolejnej kontroli. I znowu - wezły powiekszone, kolejne zastrzyki i groźba, że jezeli do piatku mu nie przejdzie, to robimy biopsję. Całość mnie tak zdenerwowałam, że prosto z tej lecznicy pojechałam z Maurycym do CoolCaty - tam się dowiedzialam, że Maurys ma infekcję uszu, a nie chłonniaka (tfu, tfu, tfu) i generalnie ma mu sie na zycie. Pan doktor od chłonniaka kosztował mnie do tej pory 150 zł. Rozpisałam sie, ale zirytowal mnie okropnie.

Martyna072

 
Posty: 170
Od: Nie gru 14, 2008 22:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 14, 2009 19:31

Co za wet.......współczuję nerwów!!!!
Jak dobrze, że jest CoolCaty!!!!
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 14, 2009 19:50

Niestety, dobrych, rozumnych wetów takich jak Ania jest na lekarstwo. Najgorzej jak ktoś opiera się tylko na wiedzy (a raczej niewiedzy) takiego niedouczonego kogoś :(. Nietrudno sobie wyobrazić opłakane konsekwencje takiego leczenia.
Jeden wet. (łódzka sława ha, ha :strach: ) kilka lat temu leczył mi chorego na cukrzycę kota antybiotykami. Ech...
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 14, 2009 20:08

Pewnie prawie wszyscy mamy podobne doświadczenia. Po takich diagnozach włos się na głowie podnosi :strach: Dobrze, że to duże miasto i można to skonsultować z innym lekarzem. Najgorzej jeśli to jest sobota albo niedziele, wet u którego się zawsze leczy i ma zaufanie jest nieczynny. Wtedy te dwa dni są strasznie dłuuuugie. Moje 2 maluszki od urodzenia wybierały sobie na chorobę czas wczesno-nocny, lub bardzo nocny,a że z 3 dniowym kocięciem nie można czekać jechałam do dużej lecznicy otwartej całą dobę. Gdybym ich posłuchała maluchy pewnie by nie przeżyły!. I najciekawsze, nie sprawdzilam zaraz po urodzeniu jaka jest plec jednego z nich, myslałam, że zajrzy mu pod ogonek i bedzie wiedział, toż to wet! Malec mial 3 dni i ważył 64 gramy, a wet chcial mu wyluskac penisa!!!! :conf: :strach: Szybka podziekowałam :evil:
Obrazek
PRAWDZIWE NEVY NIE MAJĄ W RODOWODZIE SOMALIJCZYKÓW!!!

NASZ WĄT: viewtopic.php?f=1&t=145040&start=780

Szura-najmysi mama

 
Posty: 10072
Od: Pon sty 22, 2007 19:46
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 29, 2009 13:23

co slychac u slicznej dwojeczki? :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sie 02, 2009 9:53

Szanowne Forum,
W związku z sezonem wakacyjnym mam kolejne pytania do Doświadczonych Przez Koty. 10 sierpnia wybieram się z moimi kotami na dzialkę za Łódź i w związku z tym prosze o radę:
1) Działka jest ok. 2 godzin drogi samochodem od Łodzi - Teośka pojedzie w transporteku, bo to histeryczka, za to Mauryś jest zrównoważony i zastanawiam się, czy nie kupić pasów do przypinania. Nigdy nie wiozłam kota w takich pasach - czy to dobry pomysł?
2) Na wsi będą ze mna 10 dni, jeżeli będą zadowolone chciałabym je zostawić tam dłuzej pod opieką mojej Mamy, która wraca na początku wrzesnia. Czy po powrocie mam sie szykować na stanowcze żądania - ja chcę wyjść , natychmiast!!!!!!!!?
3) W przyszłym tygodniu jedziemy do weterynarza na przegląd i po środki na kleszcze i pchły. O co jeszcze powinnam zadbać?

Martyna072

 
Posty: 170
Od: Nie gru 14, 2008 22:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 12:04

no nareszcie jakiś znak życia :)

te szelki chyba są ok, mają atesty, można próbować, choć uważam że transporter to jednak transporter.

a czy kotki na działce będą na szelkach czy chodziły sobie samopas? Jeśli Mama jest osobą ostrożną i rozsądną to by koty miały super wakacje ;)

ale po powrocie spodziewaj się deprechy kociej i tekstu że chcą wyjść już i natychmiast!!!!!!!! NA BANK!!

trzeba koty tydzień przed wyjazdem zaszczepić przeciw wściekliźnie koniecznie
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 13:57

Wscieklizna? A ile czasu minie, zanim złapia odporność?
Matka jest raczej nadopiekuńcza i bardziej sie martwie, że co pół godziny będe miala telefon: "Teosia nie zjadła rano wwszystkiego, co mam dać jej na apetyt?" "Maurys leżal na betonie - powiedz mu coś, bo sie przeziębi", "Teosia Teosia zjadła muchę - na pewno jej zaszkodzi."
Pojada oba z szelkami. Mauryś wie jak chodzić w szelkach ( wykonywaliśmy próby w domu), Teoska nie wie, nie chce wiedzieć, i ogolnie jest przeciw, a nawet bardzo przeciw. Mam nadzieję, że będą sobie chodzić samopas,ale dopiero po sprawdzeniu, jak sobie radzą.Jadą do takiego domu i ogrodu: Obrazek Obrazek, a Mauryś wygląda tak: Obrazek i tak Obrazek

Martyna072

 
Posty: 170
Od: Nie gru 14, 2008 22:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 02, 2009 15:23

tak jak pisałam co najmniej tydzień przed wyjazdem należy kota zaszczepić. Nie upilnujesz, jak zje gryzonia, który będzie nosicielem choroby.
Od jutra jest CoolCaty w lecznicy pogadaj z nią, na pewno dobrze doradzi :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 67 gości