Borys z kota, który nie wydawał absolutnie żadnych dźwięków (no chyba w podróżując tu i ówdzie) stał się osiedlowym śpiewakiem i straszna gadułą. Od jakiekos czasu oczywiście sie balkonuje i miaucząc przy tym wniebogłosy ku konsternacji dwóch szczeniaków z balkonu po lewej. Kotka wylegująca się w ogródku pod nami do której jest skierowane to gadanie po części pozostaje zupełnie obojętna. Szczerze - nawet nie widziałam żeby odwróciła wzrok w kierunku z którego dochodzi tęskne nawoływanie Borysa - no ale może głucha jest:)
Nawet jak mruczy - to tak , jakby jechał traktor
Poza tym Borys stał się jeszcze większym pieszczochem - parę miesięcy temu uwielbiał wchodzic mi na głowę - kiedy tylko sie połozyłam - niemiłosiernie szarpał mnie za włosy - ugniatając je łapkami :twisted, udało mi się jakoś go odzwyczaić - głowa przy samej ścianie

- nie ma miejsca na leżenie za głową

W związku z tym uwielbia wtulać się w polik i szyje i robi to z takim oddaniem i miłością że az się ślini
Czasami jak sie zapomni ładuje się dosłownie na moją twarz, zupełnie jakby nie odróżniał mnie od mebla

Wwtedy jest delkiatne odstawianko i ponowne wtulanie - jakby chciał dopasować sie do obiektu w który sie wtula (czyli mnie)

najlepiej jak tylko można.
Cały czas próbuje uciekać - co utwierdziło mnie w przekonaniu- że był kotkiem wychodzącym - i nawet raz juz udało mu się zwiać - nawet nie zauważyłam kiedy

Gdyby nie sąsiadka z góry, nie wiedziałabym nawt, że Borys śmiga po ogródku.
Póki co - żeby jakoś go poratować w tej rozpaczy i tęsknocie za zielona trawką kupiłam szelki będziemy się wietrzyć na całego. Trzymajcie kciuki, bo to będzie mój debiut w tym temacie - Borysa pewnie też:)