Hospicjum'Jeszcze i jeszcze'(3). Convenia. Proszę o pomoc!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 09, 2009 23:05

AYO pisze:Agn;

Z opóźnieniem odpowiadam :wink:

Napiszę wprost - uważam, że zbyt daleko posuwasz się w opiece i [. moim zdaniem] niepotrzebnie ...
Jednak sam pomysł przytuliska - hospicjum - dla zwierzaków, o których wiadomo, że nie znajdą już DS z wielu względów nazywam właśnie tym wyborem, który podziwiam i szanuję :wink:


Hmmm....
Rozwiniesz?

:)
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw kwi 09, 2009 23:12

Rozwijam - uważam, że w przypadkach diagnozy o nieuleczalnej chorobie lub trwałym i zaawansowanym kalectwie niepotrzebnie angażujesz się w walkę skazaną z góry na przegraną..
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw kwi 09, 2009 23:21

AYO, czyli co proponujesz? Morbitol? Skoro Agn wybrała tak trudną drogę to powinniśmy raczej chylić czoła niż krytykować. Ilu z nas stać na taki wysiłek emocjonalny (nie wspominam już o innych aspektach), żeby brać do domu stare i nieuleczalnie chore koty tylko po to, żeby zapewnić im trochę opieki i miłości w ostatnich dniach życia?

yanachaska

 
Posty: 415
Od: Czw mar 20, 2008 1:59
Lokalizacja: Hawana

Post » Czw kwi 09, 2009 23:22

AYO pisze:Rozwijam - uważam, że w przypadkach diagnozy o nieuleczalnej chorobie lub trwałym i zaawansowanym kalectwie niepotrzebnie angażujesz się w walkę skazaną z góry na przegraną..


ale na tym polega idea hospicjum czy inaczej opieki paliatywnej...ja bylam u Agi...i glaskalam koty z wyrokiem....piekne, kochane, wdzieczne. Te z zaawansowanym kalectwem czyli moja ukochana Hopi .....patrzy pieknie i radzi sobie......i kocha czlowieka....umialabys AYo patrzec jej w pysio i ja uspic...bo jest wyraznie kaleka????
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 09, 2009 23:33

Chciałabym, żebyśmy się dobrze zrozumiały - naprawdę :roll:
Bardziej chodzi mi o nie ratowanie za wszelką cenę, niż o opiekę nad istotą chorą :roll:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw kwi 09, 2009 23:41

AYO pisze:Rozwijam - uważam, że w przypadkach diagnozy o nieuleczalnej chorobie lub trwałym i zaawansowanym kalectwie niepotrzebnie angażujesz się w walkę skazaną z góry na przegraną..


AYO, kochana, życie jest z góry skazane na przegraną. :wink: Zawsze kończy się tak samo... niezależnie od naszych wysiłków...

Tak, jak napisała Aga - na tym właśnie polega hospicjum - nieadopcyjne z różnych względów koty, mają u mnie opiekę. Staram się im ułatwić życie, dać im życie bez bólu, w pewnym komforcie, bezpieczne. A kiedy z jakiś względów mi się to nie udaje - dać im odejść również bez bólu, we względnym komforcie, bezpiecznie. Eutanazja - wybierana w ostateczności, w całkowitej niemocy - jest wyborem dobrej śmierci, a to często nie jest dane bezdomnym kotom.

Każdy, kto mnie zna, kto czyta moje wątki, już dawno zrozumiał, że ja nie walczę o cudowne uzdrowienia i nigdy nie za cenę bezsensownego cierpienia kota. Jestem do cna pragmatyczna - kot ma mieć możliwość jedzenia, przyswajania i wydalania bez bólu. Nie staram się `naprawić` `popsutego` kotka za wszelką cenę. Nie prostuję pogiętej i powykręcanej na skutek wypadku Hopi, bo nie mam pewności, ze osiągnę tym coś, co jej ułatwi życie. Póki nie ma konieczności, póki nie ma wynikającej z pragmatycznej kalkulacji nadziei na to, że jakiś zabieg w czymkolwiek jej pomoże - ona będzie się tak snuć powykręcana po moim domu.

One mają u mnie swoje miejsce. Będę je leczyć ale tylko po to, żeby to im było lepiej. Nigdy na siłę, nigdy za wszelką cenę.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw kwi 09, 2009 23:44

Agn pisze:
AYO pisze:Rozwijam - uważam, że w przypadkach diagnozy o nieuleczalnej chorobie lub trwałym i zaawansowanym kalectwie niepotrzebnie angażujesz się w walkę skazaną z góry na przegraną..


AYO, kochana, życie jest z góry skazane na przegraną. :wink: Zawsze kończy się tak samo... niezależnie od naszych wysiłków...

Tak, jak napisała Aga - na tym właśnie polega hospicjum - nieadopcyjne z różnych względów koty, mają u mnie opiekę. Staram się im ułatwić życie, dać im życie bez bólu, w pewnym komforcie, bezpieczne. A kiedy z jakiś względów mi się to nie udaje - dać im odejść również bez bólu, we względnym komforcie, bezpiecznie. Eutanazja - wybierana w ostateczności, w całkowitej niemocy - jest wyborem dobrej śmierci, a to często nie jest dane bezdomnym kotom.

Każdy, kto mnie zna, kto czyta moje wątki, już dawno zrozumiał, że ja nie walczę o cudowne uzdrowienia i nigdy nie za cenę bezsensownego cierpienia kota. Jestem do cna pragmatyczna - kot ma mieć możliwość jedzenia, przyswajania i wydalania bez bólu. Nie staram się 'naprawić' 'popsutego' kotka za wszelką cenę. Nie prostuję pogiętej i powykręcanej na skutek wypadku Hopi, bo nie mam pewności, ze osiągnę tym coś, co jej ułatwi życie. Póki nie ma konieczności, póki nie ma wynikającej z pragmatycznej kalkulacji nadziei na to, że jakiś zabieg w czymkolwiek jej pomoże - ona będzie się tak snuć powykręcana po moim domu.

One mają u mnie swoje miejsce. Będę je leczyć ale tylko po to, żeby to im było lepiej. Nigdy na siłę, nigdy za wszelką cenę.

amen
i za to wlasnie dzieki
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 09, 2009 23:48

Wyjaśniłaś, wręcz dałaś swoje credo - za to właśnie szanuję Twój wybór.
Nie chcę brnąć w dysputy, choć pozostanę trochę odmiennego zdania.

Pozdrawiam :D

Hanka
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt kwi 10, 2009 0:02

AYO pisze:Wyjaśniłaś, wręcz dałaś swoje credo - za to właśnie szanuję Twój wybór.
Nie chcę brnąć w dysputy, choć pozostanę trochę odmiennego zdania.

Pozdrawiam :D

Hanka


:D :D

Żeby jeszcze trochę podważyć Twoje odmienne zdanie napiszę o Orzeszku i o Waligórze. Po wypadku, kiedy Orzecha wstępnie diagnozowano - dostał wyrok: `wskazanie do eutanazji`. To było ponad dwa lata temu. Dzięki wetowi, który jest przede wszystkim człowiekiem myślącym, udało się Orzecha tak ustawić, że lata z pieluchą ponad dwa lata. Orzechowi to nie robi [pielucha znaczy], więc mi tym bardziej. Czy to było `na siłę`? `Za wszelką cenę`? Nie sądzę. Kiedy patrzę, jak ten kot się bawi, wiem, że było warto.
Z kolei Waligóra - wypłosz, mimo przebywania u mnie od malucha - kiedy okazało się, że ma nowotwór postanowiłam go nie wybudzać z narkozy. Nowotwór nieoperacyjny; mogłam kazać go zaszyć i wybudzić. Teoretycznie na kroplówkach i lekach przeciwbólowych mógł pożyć jeszcze trochę. Ale to był kot, dla którego trzymanie na rękach to była męczarnia. Nie był kontaktowy, nie lubił głaskania, dotykania. Podawanie kroplówek to byłby dla niego ciągły stres. Znałam tego kota od kociaka, jego brat był zupełnie inny. Wiedziałam, że w przypadku Waligóry wybudzanie go i dalsza opieka paliatywna nie ma po prostu sensu - pozwoliłam mu odejść.

Staram się skupić na tych kotach, na ich potrzebach i relatywizuję swoje działanie w zależności od tego, z jakim kotem mam do czynienia. Nie zaś na tym, czego ta ja nie dokonam.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt kwi 10, 2009 0:09

Czytałam o Waligórze..

I właśnie co do Orzeszka, zgodziłabym się z wetem - na tym polega różnica zdań między nami [zdarzały mi się w życiu takie decyzcje]

Nadal jednak szanuję Twój wybór - to wszystko.
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt kwi 10, 2009 0:42

Ja też byłam u Agi. Jetem pełna podziwu dla Niej.
Wbrew pozorem nie jest to osoba, która zbiera koty dla zasady.
To może się tak wydawać ludziom z zewnątrz.

Jeżeli istnieje zasada, to taka, że należy pomóc kotu, który nie ma szans.
Niewiele osób wzięłoby kota, który może za parę miesięcy umrzeć, to jest bardzo trudno znieść psychicznie.....

Trudno to określić, ale Aga jest bardzo zdystansowana do tego, co robi. To pewnie jest złe słowo, ale nie potrafię tego inaczej określić :roll:
Jej dystans polega na tym, że potrafi pomagać bez zbędnych, potarzam, zbędnych emocji.
Dla nich najważniejsze jest zapewnienie im normalnego życia, którego by nigdy miały...Większość z nich by nie żyła już dawno..
Na tym polega miłość do zwierząt..

Aga wie, że w przypadku chorych, zniekształconych, powypadkowych stworzeń, należy im zapewnić warunki takie, żeby poczuły się kotami, a nie odpadkami wyrzuconymi na śmietnik.

Ona to robi, u Niej w domu koty są szczęśliwe, te ślepe, sparaliżowane i te, których nikt nie chciał, bo były chore....
Nie każdy to potrafi, ja nie umiałabym, wiem o tym.

Ona poświęciła tym kotom swoje życie..


Duży szacunek dla Agi mam :)
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt kwi 10, 2009 0:50

Anna57 - nazwałaś to, czego nie potrafiłam choćby dlatego, że nie znam Agn osobiście :)
Ja NAPRAWDĘ chciałam tylko wyrazić podziw i szacunek, choć myślę trochę inaczej.
Dobranoc :lol:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt kwi 10, 2009 1:17

Agn, chylę czoło.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pt kwi 10, 2009 8:48

Agus, jak Ty sobie dasz rade z 3 sztukami wiecej?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pt kwi 10, 2009 8:52

Beata pisze:Agus, jak Ty sobie dasz rade z 3 sztukami wiecej?


Beato, to jest `tylko` dwa koty w `nadlimicie`. Fakt - zaczyna być trudno. Dlatego, niestety, hospicjum zamyka przyjęcia kolejnych. Mam na pewno dwa koty adopcyjne i będę starała się je w miarę szybko wyadoptować, żeby zejść do pożądanej ilości hospicjentów - 25 sztuk.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: nfd i 74 gości