jutro Ciri ma zabieg... jutro także przybędzie pers, którym nie chce opiekować się rodzina po śmierci właścicielki...
footra dzielnie pomagają przy porządkach robiąc bałagan... jedynie odkurzacz jest w stanie nad nimi zapanować... lekko padnięta jestem i myśli nie bardzo składne niestety...
pers okazał się wielki dachowcem z dłuższym włosiem. kota przebywała 5 tygodni sama w domu, donoszone było jej tylko jedzenie. Złapałam ja przez koc bo mała bardzo się bała i uciekała.
Cała przypomina jeden wielki kołtun, w tej chwili jest u weta i kołtuny są wycinane. Jak wet ją zobaczył powiedział, że to przynajmniej 1.5 godziny roboty.
Trikolorka ma na imię Figa.
Ciri wróciła praktycznie całkowicie wybudzona. bardzo się buntowałą przy zakładaniu kaftanika. a teraz chodzi na wyprostowanych łapach. Czuje się dobrze, zjadła kolację i teraz przysypią.
Figa natomiast siedzi w transporterku i wybudza się dosyc cięzko. Została jej wygolona cała siersc i trzeba przyznac, że to kawał baby jest. Ale co sie dziwic, to wychuchany koteczek starszej pani. Figa była jedynym kotem w domu, teraz trzeba będzie nauczyc ją radzic sobie w stadzie.
dzisiaj rocznica śmierci Tary... [']['][']... do dziś pamiętam jak zmywałam naczynia z Tarusią na szyi... cierpliwość z jaką poddawała się kroplówkom... pyszczek umorusany mleczkiem... ufne wtulanie się we mnie... to było prawie o tej porze... jej odejście... tęsknię za nią...
Figusia trafiła do nas po zmarłej pani, o której poinformował mnie kolega z pracy. Paradoksem w całej sytuacji było to, że rodzina Pani ma koty tylko Figi nie chceli bo się jej bali. Kicia jednak była aniołkiem.