Jeżeli tak będziemy patrzeć na sprawę, to nie spotkamy się nigdy.
A jeżeli już - to spotykać się będą jedynie osoby, prowadzące działalność pozwalającą im na unikanie przychodni lekarsko - weterynaryjnych i kontaktu z kocimi biedami. Bo to one są źródłem permanentnego zagrożenia.
A tak w ogóle:
Lecząc naszego kota w przychodni ryzykujemy.
Głaszcząc kota, spotkanego na ulicy, ryzykujemy .
I jeszcze jedno: szczepienie nie zabezpiecza kota w 100% przed zachorowaniem!!!!!! Jak już napisałam, znam domy, gdzie chorowały i umierały koty szczepione.
To tyle.

Amelki już nie ma...

