Chimera oczywiście ma dopasowane imię idealnie.
Jak typowa panna rządzi kotem.
Po 2 dniach Promyk ma 2 rany na uchu (dobrze, że tylko powierzchowne!) a po 3 dniach również kolejną na nosie!
Więcej strat nie ma, poza wyrwanym futrem.
Chimera nie lubi innych kotków (nie wiem dlaczego)
Pomino tego Promyk próbuje do niej gadać a że nie umie liczyć więc ciągle daje jej drugą szansę. Cały on kochany ciepły Promyk.
A Chimera vel Cholera vel Chimcia daje czadu. Lubi sie bawić, rzebra o jedzenie ze stołu, którego nie dostaje i przymila się. Jest kochana grzeczna i się stara.