ach,ja doskonale rozumiem wszelkie zachwyty nad naszymi futrzakami, bo dla mnie one też są piękne, ba, one są najpiękniejsze na świecie!!!!
od wczoraj Bazyl i Kropa przeżywają okres upojenia widokami i dźwiękami docierajacymi do ich maleńkich uszatek, gdy znajdują się na balkonie. Ponieważ już cieplej mogą znacznie dłużej niż dotąd na nim przebywać. Bazyl to chyba nawet w jakis balkonowy amok wpadł, nie schodzi z niego nawet na czas karmienia!!!! Dla mnie to szok, bo Bazyl to chodzący odkurzacz, cokolwiek byłoby do zjedzenia on to pochłaniał, ba, nawet posuwał się do wykradania jedzenia z misek swoich futrzastych towarzyszek. Podczas przygotowywania jedzonka zachodziła konieczność zamykania go w łazience lub w pokoju, bo mały żarłok wręcz rzucał się na krojone mięsko czy wyjmowana saszetkę. A teraz nic, od wczoraj jego racje żywnosciowe spokojnie wyjada sobie Majka. To znak, że Bazylek dorasta a wraz z tym zmieniają się jego priorytety.
A co do akwarium naszego pana Bonda, to w istocie cieszy ono moje oczy, nie będe zaprzeczała. Jest coś upokajającego w widoku kolorowych rybek. Jednak ostatnio rzucono na mnie pomówienia, całkowicie bezpodstawne zresztą, jakobym dokarmiała tę rybną menażerię za plecami pana B. Powiem więcej, nawet jakieś śmieszne dowody na to znaleziono. Od tej pory radość z obserwacji rybnego akweniku jest mniejsza niż kiedyś

Panie Bond, jak pan mógł....